Bret Baier rozpoczął swój środowy wieczorny wywiad z Kamala Harris z gradem wojowniczych pytań na temat imigracji, mających na celu nie tyle uzyskanie merytorycznych odpowiedzi, ile udowodnienie, jak twardym facetem może być gospodarz Foxa.
Jego agresywne podejście było w pewnym sensie zrozumiałe, ponieważ Baier od wielu dni znajdował się pod presją władz Donalda Trumpa wierny; byli przekonani, że obejdzie się łagodnie z kandydatką Demokratów na prezydenta i może nawet pozwoli jej kampanii zredagować wywiad lub zapoznać się z pytaniami z wyprzedzeniem.
Zatem Baier ostro zareagował, ledwo pozwalając wiceprezydentowi dokończyć zdanie, po czym wkroczył z zastrzeżeniami i argumentami.
Po 10 minutach odtwarzania „gotcha” dotyczącego imigracji Baier przeszedł do następnego, oczywistego tematu i wyemitował klip wideo, w którym Harris wyraził poparcie dla osób transpłciowych przebywających w więzieniach.
Nienawiść do imigrantów. Transfobia. A później wiek Joe Bidena. Baier biegł przez Wiadomości Foxa playlista z największymi hitami.
To był teatr żalu, a nie dziennikarstwo polityczne.
Ale Harris wszedł w jej zagrywki. Miała swoje chwile.
Wtrącając się później w czymś, co niektórzy uważali za kontrolę szkód korporacyjnych, koledzy Baiera z Fox News nie kryli swojej aprobaty. Martha MacCallum określiła występ Baiera jako „mistrzowski”, a Dana Perino oceniła wywiad jako „super dobry”.
Nie mogę sobie wyobrazić, że zbyt wielu widzów się z tym zgodziło. Gdyby podeszli do tego, spodziewając się, że dowiedzą się więcej o polityce Harris lub naprawdę zrozumieją jej charakter, byliby rozczarowani. Nie taki był plan na grę i nie taki był wynik.
Ale Harris i tak coś osiągnął.
Samo spotkanie z gospodarzem Foxa złożyła kilka oświadczeń.
Po pierwsze, że się nie boi i chce rozmawiać ze wszystkimi wyborcami. Trudno sobie obecnie wyobrazić Donalda Trumpa, który zgodziłby się na wywiad z, powiedzmy, Rachel Maddow z MSNBC; zaledwie w tym tygodniu zrezygnował z wywiadu dla CNBC i wcześniej zerwał umowę z CBS News na 60 minut.
Po drugie, Harrisowi udało się przedstawić kilka wycinków rzeczywistości oddanym widzom Foxa, którzy prawdopodobnie nie zetknęli się z najbardziej niepokojącą krytyką Trumpa.
– Że nie nadaje się do służby. Że jest niestabilny. To jest niebezpieczny” – tak scharakteryzowała uczucia milionów Amerykanów. „I że ludzie są wyczerpani”.
Udało jej się nawet obszernie wspomnieć o ostrym spojrzeniu na byłego naczelnego wodza Marka Milleya, który pełnił dwie najwyższe funkcje wojskowe – w tym przewodniczącego połączonych szefów sztabów – za administracji Trumpa.
Milley nazwała Trumpa „faszystą do szpiku kości” i stwierdziła, że nikt nigdy nie był tak niebezpieczny dla Stanów Zjednoczonych.
Być może więc jeden z wiodących ekspertów Fox News, Brian Stelter, nazwał „strategią Google” kampanii Harrisa. W CNN Stelter spekulował, że widzowie mogą usłyszeć te komentarze i zacząć szukać w Internecie dalszych informacji, przebijając w ten sposób bańkę informacyjną, w której żyją.
Bez wątpienia zdecydowana większość stałych widzów Foxa podjęła już decyzję – trzyma się Trumpa. Bez względu na jego upadek psychiczny. Bez względu na jego wyroki skazujące. Bez względu na groźby, jakie stwarza i jakie stwarza.
Jednak wśród milionów słuchaczy może być niewielki procent, któremu – pomimo całego hałasu i zakłóceń – udało się usłyszeć rozsądną, inteligentną i stabilną alternatywę dla Trumpa. Być może niektórzy z nich mieszkają w kluczowym stanie Pensylwanii, gdzie nagrano wywiad, albo w Wisconsin lub Michigan.
W tym rzucie monetą dotyczącym wyborów nawet ta drobna korekta może mieć znaczenie.