Flub Vonnetta West – słup dymu unoszący się na niebie przed jej domem w mieście Conyers, Gruzjabył oznaką nie tylko bezpośredniego zagrożenia, ale niebezpieczeństwa, które od lat skrywało się na widoku.

Pióropusz powstał w wyniku wypadku w firmie chemicznej zajmującej się basenami i spa BioLab w mieście prawie 20 000 mieszkańców około 25 mil na wschód od Atlanty. Na dziesiątki tysięcy ludzi wpływ miał nakaz ewakuacji osób znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie lub szerszy nakaz zapewnienia schronienia osobom znajdującym się dalej. Nad większą częścią Atlanty unosił się zapach chloru.

Dla 50-letniego Westa była to także pobudka, ponieważ BioLab był miejscem wypadku przemysłowego po raz trzeci w ciągu ostatnich dwóch dekad. West, konsultantka ds. budowania społeczności bez przemocy, która mieszka w Conyers od 15 lat, powiedziała, że ​​ten incydent uświadomił jej, że „na moim podwórku znajduje się obiekt, który może być potencjalnie bardzo szkodliwy… Przypomniało mi to o potrzebie dbania o siebie nawzajem, ludzi ponad zysk.”

West powiedziała, że ​​widzi kłęby dymu unoszące się z fabryki nad tarasem jej domu, gdy był on największy w niedzielne popołudnie. Chociaż mieszka poza trójkątną strefą ewakuacyjną, w bezpośrednim sąsiedztwie pożaru, którym rządzą ogłoszony mniej więcej w tym czasie poważnie potraktowała sugestię pozostania w jej domu.

Podobnie jak wiele innych osób, za pośrednictwem mediów społecznościowych poradziła sąsiadom, aby pozostali na miejscu, ponieważ dym i woń chloru rozprzestrzeniały się z miasta Conyers do miejsc oddalonych nawet o dziesiątki mil pod wpływem dominujących wiatrów. Ale dała też upust swoim frustracjom.

W poniedziałek w Conyers w powietrzu pojawiły się chmury kwasu siarkowego. Zdjęcie: Anadolu/Getty Images

„Będę także pracować nad tym, aby obiekt ten NIE OTWARŁ SIĘ PONOWNIE” – napisał West na Twitterze/X, odnosząc się do BioLab.

Osobno inna mieszkanka Conyers, Shelly Thompson, zebrała ponad 1500 podpisów, w większości z obszaru metropolitalnego Atlanty, na stronie Change.org petycja w poniedziałek: „Zamknięcie laboratorium biologicznego w Conyers w stanie Georgia ze względu na zdrowie i bezpieczeństwo środowiskowe (sic!)”.

Jedna osoba kto podpisał napisał: „Biolab powinien był zostać zamknięty wiele lat temu. Są niebezpieczni, a ich wzorce zaniedbań pokazują, że nie zwracają uwagi na środki ostrożności”. Inny napisał: „Podpisuję się pod tą petycją, aby powstrzymać zanieczyszczenie środowiska, które wpływa na moją okolicę”.

Pożar fabryki chemicznej spowodował, że władze zarządziły ewakuację części miasta i utworzenie schronu w okolicznym hrabstwie Rockdale. Doniesienia o zapachach przypominających chlor oraz filmy i zdjęcia przedstawiające gęstą mgłę odbiły się w poniedziałek w obszarze metra, od Atlanty na zachodzie po hrabstwo Gwinnett na północnym wschodzie.

Władze również zmieniły swoje zarządzenia w miarę rozwoju zdarzenia. W niedzielę wieczorem hrabstwo nakazał szpitalowi Piedmont Rockdale ewakuację pacjentów. Dwóch z nich przeniesiono do Newton, oddalonego o prawie 16 mil, ale w ciągu kilku godzin hrabstwo nakazał szpitalowi, aby również „przenocował w miejscu”, powiedziała rzeczniczka Sarah Teach. Teach dodał, że żaden z mieszkańców hrabstwa nie przybył do szpitala z problemami zdrowotnymi wynikającymi z pożaru.

Dla Westa pożar był dodatkową zniewagą dla kontuzji.

Podobnie jak wielu Gruzinów, wciąż zmagała się z następstwami Huragan Heleneponieważ siostrzenica mieszkająca niecałe dwie godziny na wschód w Auguście prawdopodobnie przez kilka tygodni pozostanie bez wody. „Właśnie ją zapytałem: «Czy musimy ci wysyłać rzeczy?»” – powiedział West. „Wszystko jest złożone. To bardzo stresujące i traumatyczne dla ludzi”.

Nie wszyscy, którzy znaleźli się poza strefą ewakuacji, pozostali w poniedziałek w domu.

Pożar chemiczny w zakładzie BioLab spowodował wyrzucenie w powietrze niebezpiecznych chmur kwasu siarkowego i spowodował w poniedziałek obowiązkową ewakuację w Conyers. Zdjęcie: Anadolu/Getty Images

Angela, która wolała używać tylko swojego imienia, przez całe życie mieszkała w Conyers w stanie Georgia; teraz „ponad 50”, powiedziała, że ​​ona i jej mąż „nie mają dokąd pójść”, gdy nad jej miastem i poza nim unosiły się kłęby dymu – więc poszli do pracy.

W niedzielę oboje widzieli pomarańczowo-czarny dym z BioLab kilka mil od swojego podwórka. W poniedziałkowe popołudnie ogromna fala zmniejszyła się i stała się przeważnie biała. Według szefa straży pożarnej hrabstwa Rockdale, Mariana McDaniela, w tym czasie w fabryce BioLab nie było już pożaru, ale chemikalia wchodzące w interakcję z wodą nadal wytwarzały dym.

Angela, która wolała używać tylko swojego imienia, powiedziała, że ​​jej brat musiał ewakuować się z domu, ponieważ mieszka na trójkątnym obszarze wyznaczonym przez hrabstwo. W poniedziałkowe popołudnie Conyers było w większości puste, ale niektórzy ludzie przemieszczali się samochodami i znalazła restaurację z kurczakami otwartą w porze lunchu. Jej miejsce pracy otrzymywało również dostawy od FedEx i Amazon.

Wśród przyjaciół i rodziny powiedziała: „Jest wielu sfrustrowanych ludzi (…) Uważają, że (Bio Labs) nie powinno mieć pozwolenia na pobyt w hrabstwie Rockdale”.

Kik Consumer Products – spółka matka BioLab z siedzibą w Lawrenceville w stanie Georgia – nie odpowiedziała na pytania „Guardiana” dotyczące przyczyny pożaru ani innych kwestii, zamiast tego powtórzyła oświadczenie zamieszczone na jej strona internetowastwierdzając: „Naszym najwyższym priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa społeczności”.

Tymczasem gruzińska agencja zarządzania kryzysowego wydała zarządzenie oświadczenie wskazując, że federalna Agencja Ochrony Środowiska (EPA) „monitorowała jakość powietrza pod kątem chloru i związków pokrewnych. Jest mało prawdopodobne, aby poziomy substancji chemicznych wyrządziły szkodę większości ludzi.

Nie uspokoiło to części mieszkańców.

„’Mało prawdopodobny’? Co to znaczy?” powiedział West.

Mieszkańcy Conyers doświadczyli już dwóch podobnych incydentów w BioLab – w 2004 I 2020.

Peter Stolmeier mieszka w Conyers od 15 lat. Cieszył się, że w poniedziałek późnym popołudniem niebo w pobliżu jego domu się przejaśniło, ale on także martwił się wynikami BioLabu.

„Prawie wszyscy, z którymi rozmawiałem lokalnie lub nie, zgadzają się, że fabryki mogą być niebezpieczne, ale jak pamiętam, trzy razy to po prostu za dużo dla każdego” – napisał w e-mailu. „Mam nadzieję, że tym razem wyciągnęliśmy wnioski z innych obiektów, ale ten nigdy więcej nie zostanie otwarty”.

Source link