TJego podpisy, wykonane ręcznie lub maszynowo, o powierzchni mniejszej niż metr kwadratowy lub wielkości ciężarówki, były w poniedziałek wszędzie w tym małym miasteczku: „Dziękuję, Jimmy’ego Cartera.” „Dom Jimmy’ego Cartera.” I pozostałość z października: „Wszystkiego najlepszego z okazji 100. urodzin”.
Uśmiechnięte portrety 39. prezydenta USA wisiały po mieście, w którym się urodził i wychował – w ratuszu, w restauracji.
Mieszkańcy miasta liczącego mniej niż 600 osób udających się do pracy i załatwiających sprawy nie wydawali się niepokojeni stadem wozów telewizyjnych gromadzących się obok torów kolejowych biegnących przez miasto, przyniesionych przez wieści o Śmierć Cartera w niedzielę. Wydawali się przyzwyczajeni do uwagi, jaką wiąże się z byciem rodzinnym miastem najdłużej żyjącego i pod wieloma względami najbardziej aktywnego byłego mieszkańca Białego Domu.
Wszyscy, którzy rozmawiali z „Guardianem”, mieli pod ręką anegdotę o człowieku, którego uważali za sąsiada, „zwykłym gościu”, który właśnie pomógł wytępić robaka morskiego w Afryce, zdobył pokojową nagrodę Nobla i poprowadził katastrofalną operację mającą na celu uwolnienie USA zakładników w Iranie i wiele innych kamieni milowych.
Zaledwie kilka minut jazdy amerykańską autostradą 280 od miejsca, w którym Carter i jego żona Rosalynn mieszkali w mieście, wkrótce po południu Haley Beverly (29 lat) i jej córka Rosemary (2 lata) odbierały pocztę. Mąż Beverly, Robert, przez osiem lat był pastorem w kościele metodystów w Plains, niedaleko ich domu.
„To ten sam kościół, w którym pobrali się Jimmy i Rosalynn” – zgłosiła się Beverly. Miało to miejsce 7 lipca 1946 r., a para pozostawała w związku małżeńskim przez 77 lat, aż do śmierci Rosalynn w 2023 r. „Widzieliśmy ich, jak szli przed naszym domem, trzymając się za ręce – a czarna Escalade (z Secret Service) podążała powoli z tyłu” – wspomina. „Jak para zakochanych, tak na ziemię.”
Powtarzająca się scena wywarła wpływ na Beverly. „Jesteśmy młodą parą – widzieć rodzinę zbudowaną w ten sposób, w szybkowarze jak prezydentura… to była dla nas wielka inspiracja” – powiedziała.
W drodze do centrum miasta burmistrz Plains, Joseph „Joey” Recker, otwierał drzwi do ratusza, zastępując urzędnika miejskiego, gdy ta miała przerwę na lunch. Recker, wybrany w maju po 40 latach sprawowania urzędu przez poprzedniego burmistrza, powiedział, że on i Carter są „sąsiadami od tyłu”, co oznacza, że „mój dom przylega do jego posesji”.
Recker, który ma 60 lat, powiedział, że jego dzieci bawiły się na ziemi Carterów, „strzelając do wiewiórek z wiatrówki”, i dodał: „Oczywiście najpierw zadzwoniłbym do Secret Service”. Zauważając reakcję, jaką wywołała ta anegdota, powiedział: „To normalny sposób życia na Równinach, chociaż innym może się to wydawać dziwne”.
Burmistrz jest także muzykiem i pamięta, że gdy był młodym mężczyzną, zatrudniono go do gry na pianinie na przyjęciu urodzinowym Cartera. „Zawsze sprawiał, że czułeś się równy sobie” – powiedział Recker. – Mógłbym z nim rozmawiać tak, jak rozmawiam z tobą.
Burmistrz Plains powiedział, że Carter „pojawił się w czasie, gdy ten naród potrzebował uczciwości na najwyższym poziomie. Widać było, że jest uczciwym człowiekiem i dlatego został wybrany. Niezależnie od tego, czy był Prezydentem Carterem, czy Jimmym Carterem, żył tym, w co wierzył. Dostajesz to, co widzisz… Nie wiem, czy istnieje większy komplement, jaki można powiedzieć mężczyźnie.
Jeśli chodzi o jego rolę po śmierci Cartera, Recker powiedział: „Moim zadaniem, jako burmistrza, jest otaczanie mieszkańców ramionami i dopilnowanie, aby przeżyli żałobę” – w tym realizowanie próśb mediów, takich jak wywiad dla CNN, który miał zaplanowany na kilka miesięcy godziny później.
Po drugiej stronie torów kolejowych prowadzących do ratusza Milton Mills wyszedł z apteki Plains, zostawiając otwarty rower przed domem. Mills, obecnie 62-letni, mieszka w Plains od dzieciństwa. „Pracowałem dla niego, gdy miałem 15 lub 16 lat” – powiedział, odnosząc się do farmy orzeszków ziemnych należącej do rodziny Carterów, gdzie Mills latem pakował orzeszki ziemne do torebek, „aby mieć pieniądze na szkolne ubrania”.
Mills, który jest czarny, powiedział, że Carter „wstawiał się w obronie Czarnych, ale trudno było dokonać zmian”. Carter został wybrany na gubernatora Gruzji w 1970 r krajowe nagłówkiktóry w swoim przemówieniu inauguracyjnym stwierdził w sposób pamiętny, że „czas dyskryminacji rasowej minął”.
Jednak samo Plains ma długotrwałe skutki, jeśli chodzi o rasę. Mills wskazał w jednym kierunku przez tory kolejowe i powiedział: „tam mieszka większość białych ludzi”. W przeciwnym kierunku: „to jest czarna strona”. The populacja równin jest w około 56% czarny.
Mills, emerytowany spawacz, powiedział teraz, gdy Carter nie żyje, „za dwa lub trzy lata prawdopodobnie nie będzie tu otwartych żadnych sklepów i całe miasto będzie miejscem historycznym”. Od dziesięcioleci goście przybywają do Plains, aby rzucić okiem na byłą parę prezydencką lub zobaczyć Cartera uczyć w szkółce niedzielnej w kościele baptystów Maranatha.
W restauracji Bonita, jedynej restauracji należącej do Czarnych w centrum miasta, Bonita Hightower zajmowała się udzielaniem wywiadów telewizyjnych oraz zamówieniami na sumy i klopsiki. „Jestem smutna/szczęśliwa” – powiedziała reporterowi CNN. „Zostawił tak wiele; pozostawił szczęśliwą ścieżkę każdemu, kto chce dokonać czegoś wielkiego. Zrobił to i wrócił, aby odpocząć – i to właśnie powinieneś zrobić.
Hightower powtórzyła swoją anegdotę powiedziano gdzie indziejo tym, jak rodzina Cartera zamawiała dla byłego prezydenta smażonego suma, kaszę serową i sałatkę coleslaw. „Mógł wybrać mieszkanie gdziekolwiek” – stwierdził Hightower. „Zdecydował się wrócić do domu”.
Właśnie wtedy do restauracji weszły trzy starsze czarne kobiety. Przyjechali z Lafayette w Alabamie. Barbara King (84 l.) stwierdziła, że „podziwia” Cartera jako „pierwszego, który tak otwarcie wyraził swoje poglądy na temat związków rasowych”, odnosząc się do sprzeciwu byłego prezydenta wobec segregacji i dyskryminacji.
„Chciałam po prostu tu być” – powiedziała 77-letnia Sara Calloway, siedząc po drugiej stronie stołu. „Wczoraj płakałam za prezydentem Carterem” – powiedziała. „Był po prostu zwykłym starym białym człowiekiem, który chciał czynić dobro – nie było w nim nic nadzwyczajnego”.


















