I wyobraźcie sobie, że odchodzący arcybiskup Canterbury nie ma tatuażu. Ale gdyby tak było, miałby to ukochane przez tak wielu beztroskich ludzi: „TYLKO BÓG MOŻE MNIE OSĄDZIĆ”. W miarę upływu czasu ludzie z tym tatuażem często stawić się w sądzie. Tak naprawdę wytyczne dotyczące kar dla osób z autosatyrycznymi tatuażami na ciele to jeden z zaledwie trzech tematów, na temat których Justin Welby nie wypowiedział się publicznie podczas swojej kadencji jako arcybiskup Canterbury.
Ale wielki pontyfikator składa teraz swoją odznakę i mitrę, a wczoraj można było zobaczyć, jak wygłaszał zdumiewająco głuchy na ton przemówienie końcowe jako arcybiskup Canterbury w Izbie Lordów. Przypominamy, że Welby podał się do dymisji, bo na pewno wiedział o ofiarach Johna Smythasadystycznego potwora, którego kiedyś niezwykle podziwiał. Ofiary Smytha, zadbane i potwornie pobite, wielokrotnie – i przez lata – błagały o śledztwo, do czego Kościół anglikański nie wszczął. Wiele z nich twierdzi obecnie, że ignorowanie przez Kościół ich traumy było równoznaczne z samym znęcaniem się.
I tak do ostatniego przemówienia Welby’ego przed Lordami. „Jeśli komukolwiek współczujesz” – zamrugał na myśl o swoim nieoczekiwanym odejściu, „współczuj mojej biednej sekretarce pamiętnika”. Przepraszam… CO? Obawiam się jednak, że arcybiskup Banterbury oficjalnie się zalogował. „Moi panowie” – wykonał kolejny chwyt. „Często się mówi i jest to banał – ale hej, nadal jestem arcybiskupem – że jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, rób plany. Na tej podstawie w przyszłym roku przez wiele lat sprawię Bogu więcej radości niż ktokolwiek inny”. To znaczy, jeśli szukał idealnego tonu na pożegnanie, które w istocie wynika z zaniedbania śledztwa w sprawie groteskowego wykorzystywania dzieci… to nie o to. I ton był wszystkim, co było – nie było ani jednego wyrazu smutku ani wyrzutów sumienia z powodu ogromnej liczby ofiar Smytha, z których kilka, jak wiadomo, przez lata próbowało odebrać sobie życie.
Rzeczywiście, ten konkretny kontekst z pewnością dodał coś do innego fragmentu o głowie, która musi się potoczyć, „niezależnie od tego, czy ktoś jest osobiście odpowiedzialny, czy nie”. „W tym przypadku jest tylko jedna głowa” – rozwinął Welby – „toczy się wystarczająco dobrze”. Jakie to wygodne dla szerszej instytucji. „Ocaleni ze Smyth chcą, aby wszyscy odpowiedzialni za to ustąpili” – jedna z ofiar zmuszony był powtórzyć w następstwie tego przemówienia. A co do tego „czy ktoś jest osobiście odpowiedzialny”… Dla wyjaśnienia: jest się osobiście odpowiedzialnym. Jeden mocno popsuty. jeden „wyraźny brak ciekawości” – to nie moje słowa, ale werdykt wydany na Welby’ego i innych wyższych rangą osobistości kościelnych z oficjalnego niezależnego przeglądu postępowania Kościoła ze Smythem – jest tutaj strasznym grzechem zaniedbania. Zarzuty wobec Smytha zostały po raz pierwszy zbadane i upublicznione nie przez Kościół anglikański, ale przez Channel 4 News, z którego raportu z 2017 roku wypłynęła ta cenna odrobina sprawiedliwości.
Aby wybrać jedną datę, mówiąc o sekretarzach pamiętnika, naprawdę szaleństwem jest myśleć, że Welby spędził 1 października 2014 r. blogowanie o znaczeniu wysłuchiwania ofiar przemocy i deklarowania, że nigdy nie są one winne – podczas gdy mógł spędzić ten czas na rozmowach z ofiarami przemocy ze strony Smytha i mówieniu władzom o winnym mężczyźnie.
Przez lata, gdy Welby wiedział o wielu brytyjskich ofiarach Smytha, znalazł czas, aby poruszyć szeroki zakres tematów. Zasadność strachu w debacie na temat Brexitu, Bake Off, gospodarka gig, lichwa, reality TV, spółdzielcze kasy pożyczkowe, niegodziwości światowego systemu handlu, ataki powietrzne na Państwo Islamskie, zepsuty model gospodarczy… Wszystkie te rzeczy – i tak wiele więcej – nad którymi Welby nie miał operacyjnej kontroli, omówiono jego przemyślenia, podczas gdy Smyth przeszedł do molestowania co najmniej 85 kolejnych chłopców (według obecnych szacunków) w krajach afrykańskich. To był horror, któremu Welby mógł zrobić coś bezpośrednio, aby temu zapobiec. Smyth ostatecznie zmarł w Republice Południowej Afryki w 2018 r. jako wolny człowiek, mimo że policja w Hampshire ostatecznie prowadziła wobec niego dochodzenie. Mimo wszystkich jego złośliwych sugestii dla chłopców, że tortury bicia są sposobem na uniknięcie siarki, zakładam, że Smyth tak naprawdę nigdy nie wierzył, że piekło istnieje, bo inaczej nie spędziłby całego życia rezerwując w nim swoje miejsce.
Ostatecznie żywą historią od chwili rezygnacji Welby’ego powinna być szybkość, z jaką cała afera z wycięciem arcybiskupa jest już zamiatana pod rozległy dywan Kościoła, mimo że ofiary desperacko pracują, aby temu zapobiec. Dlaczego jednak to ofiary muszą nalegać, aby sprawa była widoczna? Dlaczego to ludzie, którzy przeszli już przez najokropniejsze rzeczy, mieliby w jakiś sposób znaleźć siłę, aby nakłonić ogromną, potężną i ewidentnie egoistyczną instytucję do wprowadzenia poważnych zmian?
Zanim złożył rezygnację, bronili go sojusznicy Welby’ego z oszałamiającym argumentem, że inne osobistości wyższego szczebla w kościele wiedziały o wiele więcej o molestowaniu Smytha niż Welby i to o wiele dłużej. W takim przypadku: kim oni są? Jakie są ich imiona? Co się robi, aby pociągnąć ich do odpowiedzialności? Każda z tych rzekomo boskich postaci powinna ponieść konsekwencje, ale tak się nie stanie, ponieważ Kościół anglikański w jakiś sposób nadal jest odpowiedzialny za swoje własne rozwiązania zabezpieczające.
Instytucjonalne tuszowanie nadużyć tak skutecznie opiera się na tym samym schemacie, że doszedłem do wniosku, że wszyscy, którzy nie poinformują właściwych władz po zgłoszeniu im nadużycia, powinni ponosić odpowiedzialność karną za pomocnictwo. Być może to wykrystalizuje ich umysły co do tego, co należy zrobić. Do tego czasu cały przebieg tej sprawy potwierdza nie tylko to, że „sprawiedliwości nie można zastąpić praktykami religijnymi czy pobożnymi komentarzami”, ale że „sprawiedliwość potężnych wcale nie jest sprawiedliwością”. Podobno mądry człowiek kiedyś złożył takie deklaracje. Nie będę cię obrażać, mówiąc kto.
-
W Wielkiej Brytanii, NSPCC oferuje pomoc dzieciom pod numerem 0800 1111 oraz dorosłym zainteresowanym dzieckiem pod numerem 0808 800 5000. Krajowe Stowarzyszenie na rzecz Osób Doświadczonych w Dzieciństwie (Napac) oferuje wsparcie dla dorosłych osób, które przeżyły, pod numerem 0808 801 0331. W USA zadzwoń lub wyślij SMS-a pod numer Pomoc dzieciom Infolinia dotycząca nadużyć pod numerem 800-422-4453. W Australii dzieci, młodzi dorośli, rodzice i nauczyciele mogą kontaktować się z: Infolinia dla dzieci na 1800 55 1800 lub Dzielne serca pod numerem 1800 272 831, a dorosłe osoby, które przeżyły, mogą się z nimi skontaktować Fundacja Niebieski Węzeł pod numerem 1300 657 380. Inne źródła pomocy można znaleźć pod adresem Międzynarodowe linie pomocy dla dzieci
Czy masz opinię na temat kwestii poruszonych w tym artykule? Jeśli chcesz przesłać odpowiedź zawierającą maksymalnie 300 słów e-mailem, aby uwzględnić ją w publikacji w naszym beletrystyka odcinek, proszę kliknij tutaj.