Stephanie Lai
Donald Trump stwierdził, że niektóre stany ograniczające prawa do aborcji są „zbyt rygorystyczne” i powinny wycofać te środki, chcąc przekonać kobiety sceptyczne wobec jego poglądów na temat opieki w zakresie zdrowia reprodukcyjnego.
„To się powtórzy. Oni odejdą, wy odejdziecie, skończycie z głosowaniem ludu” – powiedział Trump we wtorek w ratuszu moderowanym przez Harrisa Faulknera z Fox News w Cummings w stanie Georgia. „Są bardzo twardzi, bardzo twardzi. I zrobią to ponownie, ponieważ w tych stanach istnieje już ruch”.
Kandydat Republikanów nie sprecyzował, o jakim stanie mówi, ale jako przykład stanu pod przewodnictwem GOP podał Ohio, które głosowało za rozszerzeniem praw do aborcji w wyniku niedawnego głosowania.
Dostęp do aborcji – i rola rządu federalnego w ograniczaniu tej procedury – stał się głównym ciężarem politycznym dla Trumpa, którego kandydaci na sędziów odrzucili ochronę przed aborcją w 2022 roku. Trump starał się zdystansować od tej kwestii, twierdząc, że nie jest to już sprawa federalna i decyzja należy do stanów.
Trump pozostaje defensywny w kwestii aborcji, zarówno zachwalając swoją rolę w mianowaniu trzech sędziów, którzy odrzucili federalną ochronę aborcji w celu zwiększenia jego poparcia wśród wyborców religijnych, jak i twierdząc, że jest orędownikiem praw reprodukcyjnych, neutralizując tę kwestię przed wyborami wybory powszechne.
Trump, w trakcie debaty wiceprezydenta na początku tego miesiąca, zamieścił w mediach społecznościowych, że „w żadnym wypadku nie poprze federalnego zakazu aborcji, a wręcz go zawetuje”. Podczas debaty jego kandydat na kandydata J.D. Vance przyznał, że aborcja pozostaje kluczową kwestią dla partii, stwierdzając, że Amerykanie „nie ufają” Republikanom w kwestii aborcji.
W listopadzie w rodzinnym stanie byłego prezydenta, na Florydzie, odbędzie się referendum w sprawie aborcji, które rozszerzy prawa do aborcji, obecnie ograniczone do pierwszych sześciu tygodni ciąży w tym stanie. Trump powiedział w sierpniu, że będzie głosował przeciwko temu rozwiązaniu, choć stwierdził, że sześć tygodni – zanim wiele kobiet w ogóle zajdzie w ciążę – to zbyt krótki okres, aby umożliwić kobietom dostęp do procedury.
Były prezydent skłamał, że Demokraci popierają aborcję bezpośrednio przed urodzeniem dziecka lub bezpośrednio po nim. Nie ma stanów, które dopuszczają aborcję „po urodzeniu”, a aborcje po 21 tygodniu ciąży są niezwykle rzadkie.
Wiceprezydent Kamala Harris nazwała stanowe ograniczenia praw do aborcji „zakazem aborcji Trumpa” i podkreśliła śmierć kobiety na polu bitwy w Gruzji, która nie miała dostępu do legalnej aborcji. Zarówno Trump, jak i Harris ubiegają się o podmiejskie i niezależne sądy dla kobiet, a kandydatki znajdują się w zaciętej rywalizacji zaledwie trzy tygodnie przed dniem wyborów.
Podczas samotnej debaty z Harrisem Trump wielokrotnie wahał się, czy zawetować ustawę wprowadzającą ogólnokrajowy zakaz aborcji, upierając się, że orzeczenie Sądu Najwyższego pozostawiło tę kwestię stanom. Jednak jego przekaz był niespójny, gdyż Trump oświadczył, że jest otwarty na ograniczenie dostępu do pigułek stosowanych w aborcjach medycznych i zobowiązał się, że rząd USA lub firmy ubezpieczeniowe pokryją koszty zapłodnienia in vitro.
Leczenie zapłodnieniem in vitro stało się punktem zapalnym kampanii, w której Demokraci ostrzegali, że orzeczenia zakazujące aborcji mogą mieć wpływ na dostępność leczenia niepłodności.
Sondaż Bloomberg News/Morning Consult przeprowadzony we wrześniu wśród prawdopodobnych wyborców w wahadłowych stanach wykazał, że 56% wyborców bardziej ufa Harrisowi w kwestii aborcji, a 32% stwierdziło, że ufa Trumpowi – a różnica ta pogłębiła się w ostatnich miesiącach.
Kilka stanów, w tym wahadłowe stany Arizona i Nevada, w dniu wyborów umieści na kartach do głosowania środki związane z aborcją.
Pierwsza publikacja: 16 października 2024 | 9:22 JEST