Nieostrożni podróżnicy wracający z UE ryzykują, że swoje kanapki i lokalne przysmaki, takie jak ser, skonfiskowani, gdy wchodzą do Wielkiej Brytanii.
Bagaż, w którym noszą swoje gadżety, mogą być również schwytane i zniszczone – a jeśli siła graniczna złapią ich, próbując przemycić mięso lub produkty mleczne bez deklaracji, mogą stawić czoła zarzutom karnym.
Nowe zagrożenie nastąpiło, ponieważ w ostatni weekend, Rząd po cichu „rozszerzył” swój „zakaz importu mięsa osobistego w celu ochrony rolników przed stopą i ustami”.
Może to być biurokratyczna nadmierna reakcja.
Z pewnością jest to kolejna z barier, które władze UE i Wielkiej Brytanii poruszają się między sobą i swoimi obywatelami – w czasach, gdy przywódcy polityczni ciągle mówią, że obie strony powinni zbierać się w obliczu ataków Donalda Trumpa na europejski handel i bezpieczeństwo.
Zakaz przywracania „bydła, owce, koziego i świńskiego mięsa, a także produktów mlecznych, z krajów UE do Wielkiej Brytanii do użytku osobistego” jest oznaczany „ochroną zdrowia brytyjskiego zwierząt gospodarskich, bezpieczeństwa rolników i bezpieczeństwa żywnościowego Wielkiej Brytanii”.
W tym kraju w 1967 i 2001 r. Istnieją gorzkie wspomnienia o wcześniejszych wybuchach chorób stóp i jamy ustnej.
W 2001 r. Było ponad 2000 potwierdzonych przypadków infekcji, co spowodowało zniszczenie sześciu milionów owiec i bydła. Ścieżki były zamknięte w całym kraju, a wybory powszechne musiały zostać opóźnione.
W UE w tym roku na Słowacji potwierdzono pięć przypadków cztery na Węgrzech. Był Pojedynczy wybuch w Niemczech W styczniu, choć Defra, brytyjski departament rolnictwa, twierdzi, że „nie jest już znacząca”.
. Wielka Brytania nałożyła zakazy na osobisty import mięsa i nabiału z tych krajówi Austria, na początku tego roku.
Lepiej bezpieczny niż przepraszam?
Żaden z przypadków infekcji nie jest w trzech najpopularniejszych krajach dla odwiedzających Wielką Brytanię – Hiszpania, Francję i Włochy – teraz dołączają do zakazu. Miejsca, z których podróżnicy najprawdopodobniej przywrócą trochę sera, salami lub chorizo.
Czy rząd może przedstawić rolnikom pokaz, że jest to po ich stronie w cenie niedogodności opinii publicznej, kiedy jego własne środki dotyczące podatku od dziedziczenia i braku dopasowania podlegających podatków UE naprawdę wyrządzają szkodę społeczności rolniczej?
Wielu powie, że lepiej jest być bezpiecznym niż żałować, ale pozostaje pytanie, czy zakaz jest proporcjonalny, a nawet dobrze ukierunkowany na prawdopodobne źródła infekcji.
Czytaj więcej: Produkty, których nie możesz przynieść do Wielkiej Brytanii z UE
„Brexit Benefit”? Nie daj się zwieść
UE wprowadziła już środki awaryjne w celu zawierania choroby, w której została znaleziona. Kilka tysięcy bydła na Węgrzech i Słowenii zostało zaszczepionych lub zniszczonych.
Zdolność Wielkiej Brytanii do nałożenia zakazu nie jest „korzyścią z Brexitu”. Narody członkowskie, w tym Wielka Brytania, były w stanie zakazać ruchu zwierząt i produktów pochodzenia zwierzęcego podczas wybuchu „choroby szalonej krowy” w latach 90., ku irytacji rządu brytyjskiego dnia.
Od momentu opuszczenia UE, Anglia, Szkocji i Walii nie są już w ramach przepisów weterynaryjnych UE.
Irlandia Północna jest nadal z powodu otwartej granicy z Republiką. Najnowszy zakaz nie obejmuje ludzi przybywających do Irlandii Północnej, Jersey, Guernsey lub Isle of Man.
Zamiast wprowadzać własną biurokrację, rząd brytyjski ma szukać bliższego „wyrównania” z UE w handlu zwierzęcemu i warzyw – SPS lub „środkom sanitarnym i fitosanitarnym” w żargonie.
Wielka Brytania nie może wstrząsnąć więzi z UE
Przyczyny tego są oczywiste i potencjalnie wykonane lub przerwa dla producentów żywności w tym kraju.
UE jest odbiorcą 67% brytyjskich eksportów rolno-spożywczych, mimo że od Brexitu spadło o ponad 5%.
Wprowadzenie pełnych, uciążliwych kontroli SPS zostało opóźnione pięć razy, ale ma nastąpić w październiku. Rząd szacuje, że koszt branży wyniesie 330 mln GBP, producenci żywności twierdzą, że będzie to bardziej jak 2 mld funtów.
Dzięki Brexitowi Wielka Brytania stała się „krajem trzecim” dla UE, podobnie jak USA, Chiny lub jakikolwiek inny naród. Jednak powiązania Wielkiej Brytanii z blokiem europejskim są znacznie większe.
Połowa importu Wielkiej Brytanii pochodzi z UE, a 41% jej eksportu idzie tam. Stany Zjednoczone są największym krajowym partnerem handlowym w Wielkiej Brytanii, ale nadal stanowi tylko około 17% handlu, w lub na zewnątrz.
Różnica w statystykach dla podróżnych jest nawet bardziej ostra – 77% podróży za granicą z Wielkiej Brytanii, z powodów biznesowych, wolnych lub osobistych, do krajów UE. To 66,7 miliona wizyt rocznie, w porównaniu do 4,5 miliona lub 5% w stosunku do USA.
I to było w 2023 r., Zanim wrogie słowa i działania Donalda Trumpa i JD Vance’a odrzucili zagranicznych gości.
Bardziej biurokratyczne kłopot
Tymczasem Wielka Brytania i UE sprawiają, że podróże między nimi są bardziej uciążliwe dla swoich obywateli i firm.
W październiku unijny system EES lub system wyjścia EES lub wejście ma wejść w życie. Każdy cudzoziemiec będzie zobowiązany do dostarczenia informacji biometrycznych – w tym odcisków palców i skanów – za każdym razem, gdy wchodzą lub opuszczają obszar Schengen.
Od października przyszłego roku odwiedzający z krajów, w tym Wielka Brytania Etias, europejski system podróży i autoryzacji. Wnioski będą kosztować siedem euro i będą ważne przez trzy lata.
Od początku tego miesiąca europejscy goście Wielkiej Brytanii podlegali podobnym wzajemnym środkom. Muszą ubiegać się o ETA, elektroniczną autoryzację podróży. Trwa to przez dwa lata lub do momentu wygasania paszportu i kosztuje 16 £.
Dni wolności ruchu dla ludzi, towarów i usług między Wielką Brytanią a jej sąsiadami już dawno minęły.
Brytyjska gospodarka przegrała, a obywatele brytyjscy i firmy cierpią z powodu większego biurokratycznego nieporozumień.
Imigracja do Wielkiej Brytanii nie spadła od czasu opuszczenia UE. Liczby faktycznie wzrosły, z ludźmi z krajów Wspólnoty Narodów, w tym z Indii, Pakistanu i Nigerii, więcej niż rekompensatowi obywateli UE, którzy przybyli i odchodzili.
Czy reset europejski się opłaci?
Rząd głośno mówi o możliwych korzyściach z „umowy” handlowej z Ameryką Trumpa.
Tymczasem minister Nick Thomas Symonds i urzędnik państwowy Mike Ellam zajmują się niskoprofilowymi negocjacjami z Europą – które mogą mieć znacznie większe znaczenie gospodarcze i społeczne.
Społeczeństwo będzie musiało poczekać, aby zobaczyć, jaki postęp poczynia się przynajmniej do pierwszego szczytu UE-UK, który odbędzie się 19 maja tego roku.
Ciężko prasowani brytyjscy producenci żywności i podróżnicy – nie wspominając o młodych ludzi odcinających możliwości edukacyjne w Europie – mogą tylko mieć nadzieję, że Sir Keir Starmer uzna swoje zainteresowania równie pozytywnie, jak ssanie do administracji Trumpa.