Masy izraelskich czołgów i transporterów opancerzonych nie dało się ukryć.

Dziesiątki beżowych pojazdów wojskowych zgromadziły się na gruntowym polu na północy Izraelkilka kilometrów od granicy z Liban.

Śledź najnowsze: Frontman mający zastąpić przywódcę Hezbollahu „nieosiągalny” – raportuje

Pojawiły się w nocy na początku tygodnia, ale zniknęły następnego dnia.

Jedynym dowodem ich obecności było kilka skrzyń pustych skrzynek po amunicji i gąsienice czołgów w ziemi.

Nie jest jasne, dokąd zniknęła jednostka, ale biorąc pod uwagę setki rakiet wystrzelonych przez Hezbollah w tę część kraju tylko w ciągu ostatnich trzech dni, pozostawanie w tym samym miejscu przez dłuższy czas jest niebezpieczne – niezależnie od tego, czy ciężki pancerz był związany, czy nie. dla południowego Libanu.

Później tego samego dnia podjechaliśmy bliżej granicy. Z jednej strony można było zobaczyć domy libańskie na pagórkowatym terenie, a domy izraelskie z drugiej – społeczności połączone geografią, ale podzielone wojną.

Gdy staliśmy kilkaset metrów od granicy, można było usłyszeć odgłosy odległej strzelaniny, gdy izraelskie oddziały lądowe walczyły z Hezbollahem w Libanie.

Słychać było także huk pocisków artyleryjskich i brzęczenie drona nad głową.

Poczerniałe ślady po spaleniu pozostawiły ślady na ziemi wokół nas – prawdopodobnie spowodowane niektórymi z wielu ataków rakietowych Hezbollahu w ostatnich dniach.

Grupa bojowników – wspierana przez Iran – rozpoczęli ostrzał północnego Izraela dzień po okrucieństwach, które miały miejsce 7 października w południowym Izraelu Hamasktóry jest również powiązany z Teheranem.

Od tego momentu około 60 000 cywilów uciekło z miast, wsi i kibuców w pobliżu granicy.

Użyj przeglądarki Chrome, aby uzyskać bardziej dostępny odtwarzacz wideo

Izrael „dąży do kilku celów”

Umożliwienie wszystkim tym rodzinom powrotu jest kluczowym celem rozszerzonej izraelskiej operacji przeciwko Hezbollahowi, która rozpoczęła się w zeszłym miesiącu i w ciągu ostatnich kilku dni przekształciła się w atak lądowy.

Pojechaliśmy do kibucu Dan, nieco ponad milę od granicy. Ta niegdyś tętniąca życiem społeczność, słynąca z hodowli pstrągów, liczyła około 700 osób, w tym dzieci, które jeździły na rowerach lub bawiły się w dużym basenie.

Dziś pozostało już tylko około 150 mieszkańców. Wśród nich są Shaul i Bilha Givoni, odpowiednio w wieku 80 i 79 lat.

Mieszkał w kibucu przez całe życie, także podczas wojny w 1948 r., która nastąpiła po ustanowieniu suwerennego państwa przez Izrael.

W tym czasie, jako dziecko, został zmuszony do ewakuacji.

„Potem powiedziałem: to jest mój dom i nikt mnie już nigdy nie będzie ewakuował” – powiedział Shaul.

Przeczytaj więcej ze Sky News:
„Zniszczono” 40 karetek pogotowia – twierdzą libańscy ratownicy
97 zakładników, którzy nie wrócili do Izraela

Netanjahu: najdłużej urzędujący przywódca Izraela

On i jego żona pokazali mi swój pięknie urządzony parterowy dom, zbudowany obok sadu, gdzie drzewa granatu były ciężkie od owoców.

Na zewnętrznej ścianie frontowej domu wisiały amulety przynoszące szczęście, a także ozdoba wykonana z kawałka metalu pochodzącego z izraelskiego systemu obrony powietrznej oraz ekspozycja na półce wykonanej z odłamków nadlatującej rakiety Hezbollahu.

Kiedy rozmawialiśmy, słychać było odległe odgłosy wojny. Bilha przyznała, że ​​było to dla niej przerażające. „Strach, strach, strach – to dużo strachu. Strach wpływa na nasze zdrowie, naszą psychikę, nasze myśli”.

Wtedy jej mąż przerwał i powiedział: „Nie boję się”. Jego żona odpowiedziała: „Dlatego siedzę blisko Szaula, mogę na nim polegać”.

Wskazując na swoją głowę, a potem na serce, powiedziała: „Shaul pracuje tutaj (swoja głowa), a ja pracuję tutaj (moje serce). Jesteśmy małżeństwem od 1969 r., a razem od 1965 r.”.

Śledź Sky News na WhatsApp
Śledź Sky News na WhatsApp

Bądź na bieżąco z najświeższymi wiadomościami z Wielkiej Brytanii i całego świata, śledząc Sky News

Kliknij tutaj

Shaul powiedział, że wspiera izraelską ofensywę przeciwko Hezbollahowi w Libanie, ale on i jego żona wątpią, czy doprowadzi to do powrotu wszystkich rodzin, które uciekły z północnego Izraela, co jest jednym z celów izraelskiego premiera.

„Dom jest domem, ale jeśli ktoś się boi, nie można wyrzucić z niego strachu” – powiedziała Bilha.

„To właśnie przydarzyło się wielu ludziom tutaj – mimo dyskomfortu związanego z ewakuacją – dominuje w nich strach”.

Jej mąż dodał: „Wierzę, że niektórzy nie wrócą – ze strachu, ale też dlatego, że minął już rok, ludzie przenieśli się, znaleźli dla swoich dzieci nowe szkoły. Dlaczego mieliby wracać do tego całego bałaganu?”

Dzień po tym, jak odwiedziliśmy tę parę, powiedzieli nam, że rakieta Hezbollahu uderzyła w ziemię w pobliżu ich domu, burząc spokój, ale nie ich postanowienie niezmiennego działania.

Source link