Z inicjatywy Rassemblement National kwestia obowiązku noszenia munduru jest przedmiotem debaty w Zgromadzeniu Narodowym. Debata odbywa się w czasie, gdy pierwsza dama, Brigitte Macron, powiedziała, że popiera ten środek.
Powracająca debata na temat noszenia mundurków w szkołach tym razem otrzymała ostatnio poparcie Brigitte Macron. W wywiadzie dla Le Parisien pierwsza dama powiedziała, że jest za. „Przyjmuję tę zgodę pani Macron, jak wielu innych Francuzów, którzy zgadzają się z tą propozycją” – skomentowała Marine Le Pen w Zgromadzeniu Narodowym. Przewodnicząca grupy RN wyraziła jednak zdziwienie wypowiedzią, która padła tuż przed projektem ustawy o Narodowym Zlocie na ten temat. RN chce wykorzystać sejmową niszę w czwartek 12 stycznia, by zaproponować tekst umożliwiający upowszechnienie noszenia mundurków w szkołach.
Dla Marine Le Pen to terminowy sojusznik dla środka, który uważa, podobnie jak pierwsza dama, za konieczny: „Interes jednolitego stroju, a pani Macron dobrze to powiedziała, podejmując jeden z naszych argumentów, polega na tym, że pozwala uniknąć tego rodzaju konkurencji, eksponowania marek, która jest, jak sądzę, bardzo szkodliwa dla równości naszych dzieci w szkołach.”
Niepokój w partii prezydenckiej, gniew na lewicy
W szeregach Macronie ta wypowiedź jest co najmniej niepokojąca. Christophe Marion, deputowany Renesansu, uważa, że „każdy obywatel może teraz złożyć oświadczenie”. Człowiek, który w Izbie wystąpi przeciwko tej ustawie RN nie ukrywa jednak swojej irytacji: „Kiedy jestem posłem z ramienia narodu, kiedy zajmuję stanowisko, to w każdym przypadku jest ono oparte na czymś innym niż magiczne myślenie czy forma nostalgii.
Lewica jednak nie przyjmuje tego do wiadomości. Paul Vannier, deputowany z La France insoumise, nie rozumie, co pierwsza dama ma wspólnego z tą debatą. „Być może to ona jest prawdziwą minister edukacji, skoro słyszymy, że coraz częściej, i bez żadnej legitymacji, interweniuje w sprawach edukacji”.
Dla niektórych na lewicy to wystąpienie Brigitte Macron nie jest bez znaczenia, ponieważ ta debata była od dawna zaplanowana w porządku obrad Zgromadzenia Narodowego. „Nie mogę uwierzyć, że Pałac Elizejski nie zna kalendarza parlamentarnego, wiemy, że ten tekst jest w porządku obrad od wielu tygodni” – zaznacza deputowana ds. ekologii Sophie Taillé-Polian. „Co za wyczucie czasu! Jestem właściwie zdumiony, gdy się wie, jak bardzo wszystkie komunikaty z Elysée są czytane i ponownie czytane.”
Otoczenie Brigitte Macron zaprzecza jakimkolwiek kalkulacjom politycznym. „To jej stanowisko, a nie prezydenta” – mówi świta Brigitte Macron, z którą skontaktował się portal franceinfo. „Jest to jej opinia jako byłej nauczycielki” i „jest zaniepokojona, bo sama musiała nosić mundurek” – piszą też. Jej otoczenie wspomina, że po raz pierwszy została przesłuchana przez czytelników ze względu na jej zaangażowanie w rozpoczętą w środę akcję Żółte Części. Nie zadajemy pytań, nie cenzurujemy – mówią. Zawsze zadajemy jej aktualne pytania”.