Nieplanowane przemówienie przywódcy Hezbollahu było tyleż wymowne, co buntownicze.

Do zdarzenia doszło po kilku dniach eksplozji pułapek w Libanie.

Zginęły dziesiątki osób – bojownicy i ich zwolennicy, a także kobiety i co najmniej dwójka dzieci.

To był pierwszy raz, kiedy jego grupa bojowa miała usłyszeć z jego głowy po dwóch dniach terroru i wielkiego szoku spowodowanego niespotykaną dotąd metodą ataku.

Zwolennicy Hezbollahu na ulicy w Bejrucie Fot. Chris Cunningham, producent Sky

Przemówienia Hassana Nasrallaha transmitowane przez Hezbollah kanał telewizyjny, przyciągają zazwyczaj tysiące osób na publiczne zgromadzenia, które są dla jego zagorzałych zwolenników szansą na zademonstrowanie swojej lojalności.

Spotkania te zwykle cechują się gromkimi brawami i skandowaniem pieśni.

Tym razem tak się nie stało – być może z powodu zagrożenia bezpieczeństwa, jakie niosło za sobą ujawnienie naruszenia bezpieczeństwa sieci komunikacyjnej grupy, nie odbyło się duże publiczne zgromadzenie.

Zamiast tego ludzie zbierali się przed telewizorami w domach i kawiarniach, żeby posłuchać, co ma do powiedzenia przywódca jednej z najpotężniejszych niepaństwowych grup bojowych.

Liban

Sam Nasrallah zawsze wygłasza swoje przemówienia zdalnie, z tych samych względów bezpieczeństwa.

Ze swego sekretnego miejsca pobytu, ten przywódca religijny i wojskowy, znany z długich, porywających przemówień, przyznał wyższość technologiczną Izraela.

„Bezprecedensowy cios”

Przyznał, że seria eksplozji pagerów i przenośnych radiotelefonów miała ogromny wpływ na jego organizację, uznaną przez USA i Wielką Brytanię za organizację terrorystyczną.

Zwolennicy Hezbollahu niosą trumnę chłopca zabitego w izraelskich atakach pagerowych Fot. Chris Cunningham, producent Sky

Określił eksplozje jako „poważne” i przyznał, że były one „bezprecedensowym” ciosem dla jego grupy.

Dziesiątki tysięcy jego zwolenników zapewne nigdy nie spodziewały się usłyszeć takich słów z ust swojego przywódcy, który przez lata chwalił się potencjałem militarnym i siłą swojej grupy.

W ostatnich przemówieniach powiedział swoim zwolennikom, że mają siły bojowe liczące ponad 100 000 ludzi i przekonywał bojowników z zagranicy, którzy chcieliby przyłączyć się do Hezbollahu w wojnie z Izraelem, że ich nie potrzebują.

Liban

„Mamy dość” – powiedział. „Możemy to zrobić sami”.

Przyznanie się Hassana Nasrullaha do swojej słabości jest bardzo rzadkim stwierdzeniem.

A gdy kawiarnie na południu Bejrutu pękały w szwach, a ludzie słuchali przywódcy Hezbollahu przysięgającego zemstę i „sprawiedliwą karę” swojemu sąsiadowi, izraelskie samoloty latały nisko i głośno nad stolicą, Bejrutem – w pewnym momencie wywołując grzmoty dźwiękowe, uruchamiając alarmy samochodowe i wywołując nowy niepokój wśród i tak już zdenerwowanej ludności.

Hezbollah wszczął wewnętrzne dochodzenie w sprawie sposobu, w jaki doszło do tak kompleksowej infiltracji jego sieci komunikacyjnej.

Kobiety Hezbollahu na ulicach Bejrutu. Fot.: Chris Cunningham, producent Sky

Już w lutym ostrzegł swoich zwolenników, aby przestali korzystać z telefonów komórkowych, gdy grupa podejrzewała, że ​​są śledzeni po zabiciu kilku dowódców.

„Czerwone linie”

Mniej zaskakująca była postawa Nasrallaha, która nie była jego znakiem rozpoznawczym, ale, jak się wydaje, cechą charakterystyczną większości jego zwolenników.

Potępił Izrael za to, co nazwał masakrą, która „przekroczyła wszelkie czerwone linie”, mówiąc, że wśród ofiar byli cywile, a pagery i radia zostały wysadzone w powietrze w wielu miejscach publicznych – na rynkach, w sklepach, domach i szpitalach.

Czytaj więcej:
Nasrallah spokojnie zapowiada „karę” za wybuchy
Długa historia rzekomych tajnych operacji w Izraelu

Obserwuj Sky News na WhatsApp
Obserwuj Sky News na WhatsApp

Bądź na bieżąco ze wszystkimi najnowszymi wiadomościami z Wielkiej Brytanii i całego świata, obserwując Sky News

Kliknij tutaj

I złowieszczo ostrzegł, że jego grupa nie pozwoli Izraelczykom na odesłanie swoich obywateli na północ.

W ciągu prawie roku odwetowych ataków transgranicznych, odkąd Hezbollah przystąpił do wojny, twierdząc, że wspiera Palestyńczyków w Strefie Gazy, tysiące mieszkańców Izraela i Libanu zostało zmuszonych do opuszczenia swoich społeczności po obu stronach granicy z powodu ataków.

Premier Izraela i minister obrony zapowiedzieli, że umożliwią swoim obywatelom powrót do domów na granicy, a Yoav Gallant ogłosił „nową fazę wojny” – choć Izrael nie przyznał się publicznie do odpowiedzialności za eksplozje ładunków wybuchowych.

Jednak Hassan Nasrallah zasugerował, że plan ten najprawdopodobniej doprowadzi do długiej i krwawej bitwy.

„Żadne zabójstwa, żadne zamachy, żadna totalna wojna nie sprawią, że mieszkańcy powrócą na granicę” – przysiągł.

A to zdaje się być sygnałem, że nie będzie końca ofiarom śmiertelnym i zniszczeniom.

Dodatkowe relacje z Bejrutu z kamerą Jake’a Brittona, producentem specjalistycznym Chrisem Cunninghamem i libańskim zespołem Jihad Jneid, Hwaida Saad i Sami Zein

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj