Przede mną budynek, który się zawalił, ma sześć pięter ułożonych jeden na drugim.

Dziki pies spaceruje po ruinach, a nad nimi brzęczy wojskowy dron. W oddali słychać huk strzelaniny z karabinu maszynowego.

Witamy w Shuja’iyya, na północy Gaza. Jeszcze nie tak dawno temu było to tętniące życiem miasto liczące około 100 000 mieszkańców, szczycące się 850-letnią historią.

Teraz jest to pustkowie, mozaika kurzu i nędzy.

Izrael nie pozwala organizacjom informacyjnym na doniesienia niezależne od Gazy. Dziś zabrała grupę dziennikarzy, w tym Sky News, na teren Strefy okupowanej przez siły izraelskie.

Krótka wizyta była ściśle kontrolowana i nie zapewniała dostępu Palestyńczykom ani innym obszarom Gazy. Przepisy dotyczące cenzury wojskowej w Izraelu oznaczają, że personelowi wojskowemu pokazano wszystkie nasze materiały przed publikacją.

Sky News przez cały czas utrzymywało kontrolę redakcyjną nad tym raportem.

Wszystkie budynki przede mną zostały zniszczone w wyniku działań wojennych – w najlepszym wypadku ściany zostały wysadzone i pozostał po nich jedynie szkielet. Wiele z nich zostało po prostu obróconych w gruz.

W ciągu ostatnich dwóch lat w wyniku izraelskich działań wojskowych w Gazie zginęło ponad 68 000 osób. Była to wojna, która rozpoczęła się 7 października 2023 r., kiedy bojownicy Hamasu zabili w niszczycielskim ataku z zaskoczenia ponad 1200 osób, głównie cywilów.

Teraz nad Gazą wisi niełatwe zawieszenie broni, będące wynikiem planu pokojowego opracowanego przez zespół prezydenta USA Donalda Trumpa, a teraz zatwierdzony przez Organizację Narodów Zjednoczonych.

Stoję na kopcu ziemi na skraju rzeki izraelski obóz wojskowy. Jedynymi oznakami życia wokół mnie są izraelscy żołnierze za mną, gromada dzikich psów biegających po okolicy i pojedynczy ptak, który ląduje na skale – delikatny kontrapunkt dla otaczającego go spustoszenia.

To jest izraelska strona linii dzielącej obecnie Gazę na dwie części. Nazywa się ją Linią Żółtą, chociaż przez całe terytorium nie przebiega żadna linia.

Stopniowo układane są kolejne bloki betonowe, ale zaczynają się one od krawędzi i trwają.

Z miejsca, w którym stoję, kilkaset metrów dalej widzę wysoki czerwono-biały maszt. Znajduje się dokładnie na żółtej linii, więc jest to bardzo widoczny znak, że jesteśmy blisko podziału.

Zasadniczo ziemia, na której stoję, jest obecnie rządzona przez Izrael i jest domem dla bardzo małej liczby Gazańczyków. Zdecydowana większość dwumilionowej populacji znajduje się po drugiej stronie Żółtej Linii, gdzie kontrolę nadal sprawuje Hamas.

Izraelskie wojsko zaprosiło nas tutaj. To oni decydują o tym, dokąd chodzimy i co widzimy, mają też prawo cenzurować nadawane przez nas materiały, choć my, jako dziennikarze, zachowujemy pełną kontrolę redakcyjną nad tym, co piszemy i mówimy.

IDF: Hamas „nie zmienił tego, kim jest”

Przesłanie, które chcą przekazać, jest takie, że pomimo dwóch lat ataków na Gazę Hamas nie zniknął i nie wykazuje żadnych oznak rozbrojenia.

I to, jak twierdzą, niepokoi wszystkich Izraelczyków i przeraża tych, którzy mieszkają w pobliżu granicy z Gazą. Niektóre z tych miast są bardzo dobrze widoczne poprzez popołudniową mgłę.

Podpułkownik Nadav Shoshani, rzecznik izraelskich sił zbrojnych
Obraz:
Podpułkownik Nadav Shoshani, rzecznik izraelskich sił zbrojnych

„Nie zostajemy tu w celach hobbystycznych” – mówi podpułkownik Nadav Shoshani, rzecznik Izraelskich Sił Obronnych (IDF).

„Zatrzymaliśmy się tutaj, aby zabezpieczyć naród Izraela. Widzimy to na miejscu” – i wskazuje na pobliskie izraelskie miasto.

„To dwie minuty jazdy samochodem od miejsca, gdzie mieszkają nasi cywile. Widzimy tutaj pole bitwy, na którym walczyły dziesiątki tysięcy terrorystów Hamasu.

„Nie zmienili tego, kim są. I będzie potrzebna presja ze strony społeczności międzynarodowej, a być może także ze strony Izraela, aby upewnić się, że się rozbroją.

„Hamas dozbraja się, Hamas zabija swoich przeciwników na ulicy. Hamas próbuje ponownie umocnić dominację i władzę w Gazie”.

Zgodnie z planem pokojowym zatwierdzonym przez ONZ oczekuje się, że tak zwane siły stabilizacyjne wkroczą do Gazy, aby chronić ludność cywilną i zapewnić dostawę pomocy humanitarnej.

Nie mamy jednak żadnych szczegółów na temat tego, kim będą te oddziały, kiedy przybędą, jaki będzie ich mandat prawny ani czy będą musiały rozbroić Hamas.

Na razie Strip jest po prostu podzielony na połowę, w której panuje ściśle egzekwowany pokój, ale prawie nie ma mieszkańców, i połowę, w której miliony ludzi próbują żyć wśród chaosu powojennych zniszczeń.

Międzynarodowi dziennikarze mogą teraz wjeżdżać do Gazy, ale nasi koledzy są tam od początku wojny.

Tak jak ja oglądałem Shuja’iyya z obozu armii izraelskiej, tak oni zwiedzali pozostałości miasteczka po drugiej stronie żółtej linii.

Przeczytaj więcej:
Na papierze plan Trumpa dla Gazy wygląda przekonująco, ale w tej historii kryje się coś więcej
Wnętrze magazynu w Jordanii, w którym przechowywano pomoc dla Gazy po tym, jak Izrael „odmówił wjazdu”

Wszystko tutaj jest zniszczone”

To, co ujrzeli, było tym samym widokiem na ruinę. Nie sposób sobie wyobrazić ludzi żyjących w takim miejscu, ale co ciekawe, niektórzy tak.

Nasz zespół spotkał Iman Hasoneh, lat 48, przygniatany bólem życia.

Jej mąż ma wewnętrzne krwawienie z rany, a jej dzieci są wyczerpane. Rodzina uciekła z Shuja’iyyah kilka miesięcy temu, potem nie znalazła innego miejsca do życia i wróciła na gruzy swojego domu.

„Nasz dom się zawalił i cudem udało nam się uciec” – mówi. „Nie mogliśmy znaleźć nigdzie indziej. Nasz wysiłek był ogromny. Dużo się przemieszczaliśmy.

„Tam nastąpił atak rakietowy” – wskazuje na inny zawalony budynek przy ulicy – ​​„i wybuch powalił nas na ziemię.

„Nie spodziewałem się, że przeżyję. Poddaję się. Któregoś dnia po prostu ogłoszą, że wszyscy zginęliśmy. Jesteśmy na skraju Żółtej Linii i jest tyle cierpienia”.

Nasz zespół pyta tutaj o wpływ planu pokojowego.

„Chcę być optymistą, ale nie jestem pewien, co się wydarzy.

„Dają nam środek znieczulający, żeby uśmierzyć ból. Ale tutaj wszystko jest zniszczone. Jeśli Bóg pozwoli, Izraelczycy wycofają się i stąd wyjdą”.

Nad nią brzęczy dron.

To ten sam dron, który słyszeliśmy z obozu, wystrzelony z miejsca, w którym stoję i patrzę, i teraz unosi się nad zrujnowanym domem, w którym Iman ma nadzieję przeżyć kolejny dzień.

Source link