Brytyjka, która musiała wyskoczyć przez okno samochodu, zanim został on zmieciony wraz z resztą jej rzeczy przez powódź w Hiszpanii, twierdzi, że „ma szczęście, że żyje”.
Karen Loftus (62 l.) z Dorset powiedziała, że we wtorek wieczorem wraz z mężem udali się na południe do swojego domu w Alicante, kiedy uderzył w nich „niewiarygodnie ulewny deszcz”.
Jak dotąd w kraju zginęło co najmniej 95 osób w ekstremalnych warunkach, a synoptycy przewidują, że jutro będą kolejne burze.
Opisując swoje przeżycie, pani Loftus powiedziała Sky News, że około godziny 18:00 ruch na autostradzie AP-7 ustał.
Najnowsze aktualizacje na temat powodzi w Hiszpanii
Następną rzeczą, którą zauważyli, było „zmycie” mostu przed mostem – powiedziała pani Loftus, dyrektor naczelna brytyjskiej organizacji charytatywnej Community Action Network.
„Ciężarówka zjechała z mostu, nie wiem, co się stało” – powiedziała.
W ciągu 10 minut od zatrzymania „woda podniosła się i zaczęła wlewać się do samochodu” – powiedziała, podczas gdy ludzie wokół nich „rozbijali okna, aby się wydostać”.
„Widzieliśmy, jak wszystkie samochody zderzają się ze sobą i utykają” – powiedziała pani Loftus, która część roku spędza pracując zdalnie w swoim drugim domu w mieście Elche w południowo-wschodniej Hiszpanii.
„Ludzie krzyczeli”
Powiedziała, że ciśnienie wody oznaczało, że nie mogli otworzyć drzwi samochodu, w związku z czym „zaczęliśmy unosić się na wodzie i uderzyliśmy w ciężarówkę”.
Pani Loftus i jej mąż zdecydowali się na ucieczkę, co mogło uratować życie, jak stwierdziła: „Zaraz po tym, jak wysiedliśmy z samochodu, na nasz samochód wpłynął inny samochód”.
Wzięła telefon i paszport i wyszła przez okno, a woda dosięgła jej piersi, gdy tylko dotknęła ziemi.
„Było szaleństwo, wokół pływały samochody, ludzie krzyczeli”.
Przeczytaj więcej:
Co najmniej 95 osób zginęło w wyniku gwałtownych powodzi w Hiszpanii
Zapierające dech w piersiach powodzie szokujące – ale nie całkowicie zaskakujące
Pani Loftus wraz z mężem ruszyła w stronę pasa centralnego, obawiając się jednak, że z wąwozu wyleje się woda.
„Myśleliśmy, że nas zmyją, więc pobiegliśmy ulicą, a było już ciemno” – powiedziała.
„Zapukaliśmy do drzwi ciężarówki” i znaleźliśmy „fantastycznego” marokańskiego kierowcę, który ich odebrał.
„Szczęśliwie, że żyję”
Opisując, jak kierowca musiał przejechać przez zanurzone światła ciężarówki przez głębokość półtora metra, powiedziała: „Dopiero nam się udało.
„To było jak film katastroficzny. Wiesz, kiedy myślisz: «Mogę tu umrzeć». To było tak przerażające”.
Chociaż państwo Loftus „stracili wszystko”, w tym samochód i część dobytku sprzed 20 lat, stwierdzili, że „mają szczęście, że żyją”.
„Nie odeszliśmy” – powiedziała pani Loftus, która wczoraj wieczorem zatrzymała się w hostelu w Walencji.
„Wiele rodzin nie jest na naszym miejscu. Gdybyśmy po prostu zostali w samochodzie, nie wiem, co by się stało”.