Ponieważ Władimir Putin rzucił Zachodowi kolejną słabo zawoalowaną groźbę nuklearną, przybyłem do jednego z moskiewskich bunkrów z czasów zimnej wojny, aby ocenić nastroje.
Wejście prowadzi przez pozornie zwyczajny budynek, niedaleko Kremla.
Ale wewnątrz znajduje się 18 kondygnacji schodów, które prowadzą 65 m pod ziemię do rozległej sieci tuneli i komór.
Niemal natychmiast mam wrażenie, że przeniosłem się w czasie. Wszędzie wiszą sowieckie pamiątki, nawet manekin Stalina.
Bunkier-42 został zbudowany jako ściśle tajne centrum dowodzenia Moskwy bombowców strategicznych i tak pozostało do 1986 roku.
Teraz jest to muzeum, a moja podróż zbiega się z rosyjską grupą wycieczkową.
Więc o czym myślą Władimira Putina najnowsze zagrożenie – ta Rosja mógłby nacisnąć czerwony przycisk, gdyby został trafiony bronią konwencjonalną?
„Wszyscy boją się takiej sytuacji” – mówi mi jeden z mężczyzn. „Ale kiedy jesteś otoczony przez wrogów ze wszystkich stron, prawdopodobnie nie ma już innego wyjścia”.
Muzeum przypomina o tym, jak blisko świata była wojna nuklearna.
Twarze grupy rozjaśnia w ciemności wideo przedstawiające ogromne eksplozje chmur przypominających grzyby. Jednak nadal wydaje się, że nie ma wśród nich takiego poczucia Rosja zachowuje się nieodpowiedzialnie.
„W sytuacji takiej jak nasza posiadanie broni nuklearnej i jej nieużycie jest równoznaczne z samobójstwem” – mówi inny mężczyzna.
„Mam nadzieję, że Zachód nas właściwie zrozumie i przestanie się wtrącać, wycofa się”.
Czy Kreml blefuje?
Obecne napięcia są dalekie od kryzysu kubańskiego, ale ostrzeżenia napływające z Moskwy dają poczucie, że historia może zacząć się powtarzać.
I teraz pytanie jest takie samo, jak podczas zimnej wojny: czy Kreml blefuje, czy nie?
Przecież czerwone linie Rosji zostały przekroczone już wcześniej, od czasu jej inwazji na pełną skalę Ukraina. Zachód dostarczył Kijowowi rakiety, czołgi bojowe i myśliwce, a wszystko to bez eskalacji.
Ale tym razem najwyraźniej jest inaczej.
„Słyszeliście kiedyś stare rosyjskie przysłowie, że Rosjanie długo muszą działać, ale potem poruszają się szybko? To prawda” – powiedziała mi przed Dumą Państwową rosyjska posłanka Maria Butina.
Zatem jeśli Ukraina użyje brytyjskich rakiet Storm Shadow do uderzenia w Rosję, czy Moskwa „poruszy się szybko” i zbombarduje Londyn bombą nuklearną?
Jej odpowiedź: „Wszystko, co jest napisane w naszej doktrynie nuklearnej, należy traktować bardzo poważnie”.
Zagrożenie nuklearne to rosyjska „retoryka”
Ale ci spoza Rosji nie są tego tacy pewni.
„To retoryka” – powiedział mi Sam Greene, profesor polityki rosyjskiej w King’s College w Londynie.
„Wskazuje to na to, że Rosja, pomimo całej swojej awanturnictwa i całej swojej agresji, nie chce konfliktu nuklearnego z Zachodem, ani nawet konfliktu konwencjonalnego z Zachodem NATOtak jak Zachód nie chce tego rodzaju konfliktu z Rosją.
„Chodzi o to, aby zachodnim decydentom trudniej było ustalić kierunek działania”.
Przeczytaj więcej ze Sky News:
Analiza: Przemówienie Netanjahu przy ONZ miało pasję i rekwizyty
Chińskie firmy oskarżone o dostarczanie Rosji dronów szturmowych
Trump twierdzi, że Ukraina nie zawrze porozumienia kończącego wojnę
Tymczasem po powrocie do bunkra wycieczka kończy się symulacją tego, co by się stało w przypadku ataku nuklearnego.
Tunel pogrąża się w ciemności. Wyje syrena. Migają czerwone światła. Następnie głos ogłasza zniszczenie Moskwy po ataku wroga.
Ale jedyną osobą, która obecnie zagraża temu kursowi, jest oczywiście sama Rosja.