Śledczym nie udało się ustalić sprawcy historyczny przeciek zeszłorocznego Projekt opinii Sądu Najwyższego uchylający prawo do aborcji w całym kraju, powiedział w czwartek marszałek sądu, chociaż polowanie trwa nadal.
A raport z najwyższego amerykańskiego sądu Biuro Marszałka opublikowało w czwartek szczegółowy opis, w jaki sposób przeprowadzono 126 wywiadów z 97 pracownikami i przeszukano zapisy komputerowe i drukarki, aby spróbować ustalić, kto ujawnił projekt opinii sędziego Samuela Alito Dobbs kontra Jackson Organizacja Zdrowia Kobiet do Politico. Witryna informacyjna opublikowano dokument 3 maja 2023 r. — ponad sześć tygodni przed wydaniem przez sąd ostatecznej opinii uchylającej Roe przeciwko Wade.
„Wyciek nie był jedynie błędną próbą protestu. Był poważnym atakiem na proces sądowy” – głosi oświadczenie Sądu Najwyższego opublikowane w czwartek wraz z raportem. Sędziowie podkreślili potrzebę zachowania tajemnicy podczas obrad, nazywając wyciek „nadzwyczajną zdradą zaufania”.
Zaraz po wycieku sędzia naczelny John Roberts nakazał urząd marszałkowski, którego zadaniem jest zazwyczaj zapewnienie bezpieczeństwa sędziom, aby zbadać tę sprawę, ale zespół ostatecznie nie znalazł odpowiedzi.
„W tym momencie, w oparciu o przewagę dowodów, nie jest możliwe ustalenie tożsamości żadnej osoby, która mogła ujawnić dokument, ani w jaki sposób projekt opinii trafił do Politico” – podsumowano w raporcie. „Nikt nie przyznał się do publicznego ujawnienia dokumentu, a żaden z dostępnych dowodów kryminalistycznych i innych nie stanowił podstawy do zidentyfikowania jakiejkolwiek osoby jako źródła dokumentu”.
Śledczy stwierdzili, że ich analiza cyfrowa doprowadziła ich do przekonania, że mało prawdopodobne jest, aby systemy sądu zostały zhakowane przez podmiot zewnętrzny. „Śledczy nie mogą również wykluczyć możliwości, że projekt opinii został ujawniony nieumyślnie lub przez zaniedbanie – na przykład poprzez pozostawienie go w przestrzeni publicznej wewnątrz lub na zewnątrz budynku” – dodano w raporcie.
Według marszałka, oprócz dziewięciu sędziów sądu, dostęp do wersji elektronicznej lub papierowej projektu opinii miało 82 pracowników.
Marszałek powiedział, że „śledztwo skupiło się na personelu Sądu — tymczasowych (aplikantach adwokackich) i stałych pracownikach — którzy mieli lub mogli mieć dostęp do projektu opinii”. Przedstawiciele sądu nie odpowiedzieli natychmiast na pytanie, czy sami sędziowie byli wśród tych „stałych pracowników”, czy też zostali wykluczeni ze śledztwa.
W czwartkowym raporcie napisano, że zespół marszałka „ustalił, że nie ma potrzeby prowadzenia dalszego dochodzenia w odniesieniu do wielu” z tych 82 pracowników.
Każdy pracownik, którego poproszono o przekazanie prywatnych telefonów komórkowych do wglądu, zrobił to, aby umożliwić śledczym zapoznanie się z rejestrami połączeń, wiadomościami tekstowymi i zestawieniami rachunków. Nie znaleziono jednak niczego obciążającego.
Pracownicy sądu zostali również poproszeni o podpisanie oświadczeń, w których przysięgali pod groźbą kary za krzywoprzysięstwo, że nie stali za wyciekiem. „Kilka z przesłuchanych osób przyznało się do poinformowania swoich małżonków o projekcie opinii lub liczbie głosów, więc opatrzyli swoje oświadczenia stosowną adnotacją” – donosi raport.
Pewne dane elektroniczne wciąż wymagają przeglądu, a niektóre wątki dochodzenia pozostają otwarte, jednak na razie sąd wydaje się bardziej zainteresowany zapobieganiem podobnym wyciekom w przyszłości.
Aby to zrobić, marszałek przedstawił szereg propozycji reformy bezpieczeństwa, obejmujących m.in. znaczne ograniczenie liczby pracowników mających dostęp do poufnych dokumentów.
W listopadzie „New York Times” podał, że że były lider ruchu antyaborcyjnego, pastor Rob Schenck, miał napisane do sędziego naczelnego powiedzieć, że dowiedział się o pozytywnym wyniku sprawy z 2014 r. dotyczącej antykoncepcji i praw religijnych, jeszcze przed jej ogłoszeniem.
Również w tej sprawie opinia większości sędziego Alito została wydana, a według doniesień „Timesa” zjadł on kolację z przyjaciółmi Schencka. Jeden z nich wysłał mu dzień później e-mail z informacją, że dowiedział się „kilku interesujących nowin” i poprosił o telefon — a nie e-mail — w celu uzyskania dalszych informacji.
Alito zaprzeczył, jakoby ujawnił opinię z 2014 r.