Tego dnia 20 lat temu świat był przerażony, gdy przez Ocean Indyjski przetoczyło się najbardziej śmiercionośne tsunami w historii. Rozerwanie skorupy ziemskiej zajęło zaledwie kilka sekund, a zniszczenia jakie po sobie pozostawiły były niemal niewyobrażalne.
W Khao Lak, na południu Tajlandiawspomnienia są wciąż niezwykle surowe.
Suthep Tongsrikaew jest rybakiem. 59-latek był na swojej łodzi, gdy uderzyła fala.
„Instynktownie wiedziałem, że coś jest nie tak i jest niebezpieczne” – mówi mi, wpatrując się tęsknie w morze. „Ale nie wiedziałem, czym jest tsunami. Im bardziej się poruszałem, tym bardziej fala uderzała we mnie. Była taka silna”.
Jego łódź wywróciła się. Ale Suthep cudem przeżył, trzymając się zbiornika z gazem, którego używał do gotowania.
„Nie wiedziałem, jak bardzo wszystko zostało zniszczone, dopóki przypływ mnie nie sprowadził z powrotem. Potem zobaczyłem, że wszystko zostało zniszczone” – mówi.
W zniszczeniach, które opisuje, zginęło 10 członków jego rodziny. Jego żona, ojciec, matka i córka – wszyscy zniknęli.
Przetwarzanie ciał zmarłych było niezwykle trudne. Dopiero po siedmiu miesiącach Suthep otrzymał wiadomość, że w końcu odnaleziono ciało jego córki.
Yan Yao, spokojna świątynia, nagle stała się przedmiotem ogromnego i niedoskonałego wysiłku kryminalistycznego. Było gorąco, a ciała były wzdęte i zniekształcone.
Tajlandzcy specjaliści medycyny sądowej nie byli przygotowani na takie wydarzenie i spotkali się z krytyką za traktowanie obcokrajowców priorytetowo. Nie dysponowali takim rodzajem gromadzenia danych, jak obecnie, a na wyniki DNA trzeba było czekać tygodniami. Na zewnątrz świątyni piętrzyły się ciała.
Przeczytaj więcej na temat tsunami w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia:
W Indonezji i Tajlandii mija 20 lat od katastrofy
„Palmy trzaskały jak zapałki”
Naukowiec kryminalistyki spieszył się, aby zidentyfikować ciała „zanim uległy rozkładowi”
Praew Suppajariyawat z Centralnego Instytutu Nauk Sądowych w Tajlandii miał wówczas zaledwie 23 lata. Spędziła 41 dni pracując i żyjąc wśród zmarłych w Yan Yao.
Mówi, że istniało wiele praktycznych wyzwań, związanych z „zarządzaniem wieloma ciałami jednocześnie i identyfikacją ciał, zanim ulegną rozkładowi oraz zanim całe DNA i odciski palców ulegną degradacji”.
W samym Khao Lak – wiosce na południu kraju, około 90 minut drogi od popularnego Phuket, zginęło około 5000 osób.
Był to najbardziej dotknięty obszar w Tajlandii. Wielu zabitych to turyści korzystający z dziewiczej plaży z lazurową wodą. Musieli odbudować ogromne jego połacie – hotele i domy znajdowały się teraz dalej od linii brzegowej.
Wiele osób po traumie, z których część straciła większość rodziny, również próbowało odbudować swoje życie.
Pośród całej straty Aumpun i Suthep odnaleźli się
Wśród nich jest 58-letni Aumpun Patnoy. Straciła męża Aroma w tsunami i przeżyła, trzymając się filaru. Znalazła go w świątyni Yan Yao.
„Była 20:00. Od razu go rozpoznałam po pomarańczowej koszuli i naszyjniku” – wspomina z niezwykłą precyzją.
Ale pośród całej straty Aumpun i Suthep odnaleźli się.
„Nasze serca właśnie się połączyły”
„To dobrze” – mówi z szerokim uśmiechem. „Stracił także partnera. Więc jesteśmy tacy sami. I udało nam się razem zbudować życie”.
Suthep, który stracił tak wielu członków rodziny, ma oderwane spojrzenie człowieka, który dźwiga na sobie zbyt duży ciężar. Ale kiedy mówi o Aumpunie, rozjaśnia się. „To podnosi na duchu. Nasze serca po prostu się połączyły” – mówi.
Na Oceanie Indyjskim działają obecnie systemy ostrzegania przed tsunami. Wtedy ich nie było i okazało się to całkowicie druzgocące.
Jednak oprócz smutku, który wciąż trwa na tych wybrzeżach i u wielu osób, Aumun i Suthep okazują odporność i nadzieję, które ożyły w najgorszych czasach.