Ponieważ 16 członków Komitetu ds. Współczesnej Ery Baseballu ma zebrać się w niedzielę, pierwszego dnia zimowych spotkań MLB w 2025 r. i prawdopodobnie wybrać pierwszych członków klasy Hall of Fame w 2026 r., większość uwagi skupiła się na dwóch najsłynniejszych nazwiskach na kartach do głosowania.
Barry Bonds i Roger Clemens po raz kolejny ubiegają się o wprowadzenie. I choć znaczna część dyskusji skupiała się na tym, czy ich rzekome powiązania z lekami dopingującymi powinny być nadal stawiane przeciwko nim, na karcie do głosowania znajduje się sześć innych nazwisk którzy zasługują na osobną uwagę Halla.
Reklama
Mając to na uwadze, analizujemy przypadki trzech innych byłych zawodników, którzy mogliby otrzymać powołanie do Cooperstown w ten weekend.
Carlosa Delgado
Na pozór Carlosowi Delgado brakuje tradycyjnych wyróżnień kojarzonych z Hall of Famers. W swojej 17-letniej karierze wystąpił tylko w dwóch meczach All-Star. Zdobył trzy nagrody Silver Slugger, ale nigdy nie zdobył tytułu MVP, a najbliżej był w 2003 roku, kiedy ukończył blisko drugiego miejsca do Alexa Rodrigueza. I chociaż Delgado spisał się całkiem nieźle podczas swojej samotnej wycieczki do drużyny Mets w październiku 2006 roku (1,199 OPS), jego brak doświadczenia na największej scenie baseballu utrudniał jego subtelnej mocy gwiazdy wyróżnianie się na tle rówieśników. Te niedociągnięcia – a także niefortunny moment jego debiutu w szczególnie zatłoczonym głosowaniu w 2015 r. – pomagają wyjaśnić, dlaczego otrzymał zaledwie 3,8% głosów w głosowaniu BBWAA, spadając poniżej 5% poparcia wymaganego do pozostania na kolejny rok.
Reklama
Chociaż Delgado mógł w swojej karierze nie trafić na tak wiele pierwszych stron gazet, jak niektórzy inni kandydaci biorący udział w tegorocznym głosowaniu na graczy z epoki współczesnego baseballu, jego dorobek z pewnością zasługuje na ponowne rozważenie.
Chociaż Delgado występował w juniorach jako łapacz, grał prawie wyłącznie na pierwszej bazie w dużych ligach, co ograniczało jego wartość defensywną w trakcie jego kariery, ograniczając jego karierę WOJNY (44,4) do sumy rzadko porównywalnej z wejściem do Cooperstown. Jednak z czysto obraźliwego punktu widzenia sprawa Delgado jest przekonująca. Podczas gdy jego kampania w 2003 roku, w której zdobył 145 RBI w lidze, była jego najwyższym tytułem MVP, sezon 2000 Delgado wyróżnia się jako jego najlepszy wynik w grze kijem. Rozpoczął wszystkie 162 mecze w Toronto i osiągnął zdumiewający wynik 0,344/0,470/0,664, stając się trzecim graczem w historii MLB z 50 deblami, 40 homerami i 100 spacerami w jednym sezonie, wraz z Toddem Heltonem w tym samym sezonie i Lou Gehrigiem w 1927.
Ten wspaniały sezon był jego najpełniejszym dorobkiem w ofensywie, ale bądźmy szczerzy: Delgado był najbardziej znany z drużyny dingers. Miał 11 sezonów z 30 bramkami, w tym 10 z rzędu od 1997 do 2006. Nagrał niezwykle rzadki mecz z czterema bramkami 25 września 2003 r. Najprościej mówiąc, najprostszy argument za włączeniem Delgado’s Hall można znaleźć, patrząc na tabelę wyników wszechczasów home run. Z 473 osobami, które wróciły do domu w karierze, Delgado zajmuje 34. miejsce w historii. Spośród 33 zawodników, którzy go czekają, tylko dziewięciu nie przebywa jeszcze w Cooperstown: siedmiu ze względu na powiązania z narkotykami dopingującymi (Barry Bonds, Alex Rodriguez, Sammy Sosa, Mark McGwire, Rafael Palmeiro, Manny Ramirez, Gary Sheffield) i dwóch, którzy zostaną powołani w pierwszej turze głosowania w ciągu najbliższych kilku lat (Albert Pujols, Miguel Cabrera). Pod tym względem Delgado jest znacznie bliżej Halla, niż wskazywałby jego udział w głosowaniu pisarzy – i być może tegoroczna komisja to dostrzeże. — Shustermana
Czy któraś z tych byłych gwiazd zadzwoni do Cooperstown w ten weekend?
(Taylor Wilhelm/Yahoo Sports)
Fernando Valenzueli
Zasadniczo istnieją dwa argumenty przemawiające za oddaniem gracza do Hall of Fame. Pierwszą i najczęstszą kategorią jest przypisanie gracza do przytłaczającego poziomu produkcji statystycznej. Dzięki takim zasługom kariera Fernando Valenzueli jest szczególnie krótka. Po historycznie niesamowitym starcie w wieku dwudziestu kilku lat meksykański hurler przez ostatnią dekadę swojej kariery notował zdecydowanie poniżej średniej.
Reklama
Istnieje jednak również powód do świętowania osób, których kariery i osiągnięcia wykraczają poza osiągnięcia na boisku. Valenzuela z pewnością zaznacza to pole.
Jako 20-letni debiutant w 1981 roku Valenzuela szturmem podbił sport i Los Angeles, zdobywając nagrodę Cy Young Award za sezon na wieki. Jego Dodgers zakończyli rok jako mistrzowie World Series z nowym, pełnym pasji i trwałym kontyngentem meksykańsko-amerykańskich Angelenos, którzy na zawsze zakorzenili się jako zagorzali fani. To dziedzictwo trwa do dziś, ponieważ Dodgers pozostają żywym i żywym symbolem dla wielu społeczności latynoskich w południowej Kalifornii. Fernandomania w pewnym sensie nigdy się nie skończyła.
Ale Valenzuela był czymś więcej niż tylko ikoną; był też niezłym miotaczem. Jego grzejnik rzadko, jeśli w ogóle, przekraczał prędkość 150 km/h, ale szeroka gama skoków z dużą prędkością i precyzyjne panowanie Valenzueli uczyniły go jednym z najbardziej imponujących przedstawicieli swojej epoki. Od 1981 do 1986 Valenzuela wystąpił w sześciu kolejnych meczach All-Star i czterokrotnie zajmował miejsce w pierwszej piątce w Cy Young. Kontuzje i niekonsekwencje, które miał pod koniec dwudziestego roku życia, zniweczyły tę bajkę, ale „El Toro” w późniejszych latach nadal był zdolny do magii, co było szczególnie widoczne w 1990 r., gdy nie trafił.
To pierwszy raz od jego śmierci w październiku 2024 r., kiedy zadziorny południowiec pojawił się w głosowaniu Eras. To nazwisko należy do kulturowych gigantów tej wspaniałej gry i jest to postać, której wkład zasługuje na uwiecznienie w Cooperstown. — Mintz
Reklama
Dale’a Murphy’ego
Dale Murphy to jedno z najbardziej intrygujących nazwisk w tegorocznej karcie do głosowania „Współczesna era baseballu”. Murphy, jeden z czołowych zawodników tego sportu lat 80., ma mocne argumenty jako jeden z 10 najlepszych graczy baseballu tamtej dekady. Zapolowy był główną postacią drużyny Atlanta Braves i przez długi czas występował na wysokim poziomie, kończąc swoją 18-letnią karierę z 2111 trafieniami, 350 deblemi, 398 home runami i 161 skradzionymi bazami.
W czasach swojej świetności legenda Braves była absolutnie dominująca. Jest jednym z zaledwie 30 graczy w historii MLB, który zdobył wiele nagród MVP. Od 1980 do 1988 roku tylko członek Hall of Fame Mike Schmidt zaliczył więcej home runów niż Murphy. Murphy był jedynym graczem w tym okresie, który zanotował co najmniej 200 debli, 30 tripletów, 250 home runów, 100 skradzionych baz i 700 spacerów. Co więcej, był także jednym z najlepszych defensywnych środkowych obrońców w najlepszych latach swojej kariery w Atlancie, zdobywając nagrodę NL Gold Glove Award dla środkowych obrońców przez pięć kolejnych sezonów.
Reklama
Argumenty przeciwko Murphy’emu są takie, że spadek jego wyników po sezonie w wieku 32 lat był znaczący, ale jeśli spojrzeć na 10 lat, kiedy był jednym z najlepszych graczy MLB na najwyższej pozycji, argumenty przemawiające za tym, że został wybrany do Hall of Fame, są równie mocne. Murphy dominował w swojej epoce, w tej samej rozmowie, co kilku jego współczesnych, którzy są już w Hall of Fame. To może być rok, w którym do nich dołączy. — Dorsey’a