SUNRISE, Fla. (AP) – Brad Marchand z pewnością znalazł się w domu na Florydzie. Teraz jest dwukrotnym mistrzem Pucharu Stanleya.

Uzyskanie Marchand w terminie handlu od Bostonu za to, co skończyło się jednym wyborem w pierwszej rundzie, okazało się genialnym ruchem Florydy, ponieważ strzelił sześć często bramek przeciwko Edmontonowi w finale, zapewniając jednocześnie wokal i fizyczne przywództwo na każdej zmianie. Kulminacją zwycięstwa w meczu 6 we wtorek wieczorem sprawiło, że uśmiechnął się do lodu z innymi Panterami.

Reklama

37-letni skrzydłowy zastanawiał się, czy powróci do swoich korzeni jako czwarty liniowiec, ale zamiast tego miał duży wpływ na trzecią linię wraz z młodymi Finnami Antonem Lundellem i Eetu Luostarinen.

„W dzisiejszych czasach mijają się bardzo szybko, więc musisz je docenić. To jest teraz wyjątkowe” – powiedział podczas uroczystości. „Minęło dużo czasu. Dużo wzlotów i upadków, biorąc pod uwagę, gdzie teraz jesteśmy i gdzie zaczął zespół, nie wyobrażałem sobie lepszego uczucia niż to”.

Marchand ponownie podniósł puchar 14 lat po wygraniu go z Bruins w 2011 roku przeciwko Vancouver. Wśród swoich charakterystycznych momentów pochodzący z Nova Scotia strzelił dwa bramki w meczu 5 w Edmonton, aby postawić Pantery w finale wagi ciężkiej.

„H był dla nas niesamowity dla nas wszystkich playoffów” – powiedział kolega z drużyny Matthew Tkachuk. „Wydaje się, że wciąż znajduje inny sprzęt. Im ważniejsze jest gra, tym lepiej jest”.

Reklama

Marchand powiedział, że czuł się w domu ze swoim nowym zespołem.

„Właśnie mieliśmy ten ogień. Wiedzieliśmy, że mamy coś wyjątkowego” – powiedział. „To taka niesamowita kultura i wszyscy, którzy tu przyszli, to tak, jakbyśmy tu byli znacznie dłużej niż kilka miesięcy. To rodzina. Faceci kochają się w tym pokoju. Natychmiast się w tym kupujesz. Chłopaki cię obejmują. To niesamowite.”

Zdobycie Marchand było 11-godzinnym ruchem. Trener Paul Maurice miał zamiar opuścić zespół treningowy przez pół godziny przed terminem, kiedy dyrektor generalny Bill Zito wyszedł z jego biura i powiedział: „A co z Bradem Marchandem?”

„Gdyby zapytał o półtora roku temu, pomyślałbym, że żartuje” – powiedział Maurice. „Ale udało mu się znaleźć tych graczy, których nie uważaliśmy za możliwe i był w stanie zawrzeć te umowy. Kiedy to wystrzelił, myślę, że było trochę przerwy, jego twarz była poważna, wszyscy skinąli głową i to wszystko”.

Reklama

Marchand za to, co okazało się wyborem pierwszej rundy, wydaje się kradzieżą, nawet jeśli tego lata odjeżdża jako wolny agent. Okazało się, że jest idealnym dopasowaniem i był ważnym powodem, dla którego Pantery wróciły.

„Zdarzyło się, że był idealnym stylem gracza, który przeniósł tę linię na zupełnie inny poziom, i właśnie tam była nasza potrzeba” – powiedział Maurice. „To, co Bill zawsze robił tutaj z mojego doświadczenia, zidentyfikował potrzebę i wypełnił dziurę”.

Na lodzie Marchand był powiewem świeżego powietrza i być może ostatnim kawałkiem układanki. Przyniósł także swoje znakiem towarowe do równania, zawsze rozmawiając o facetach i wypełniając pustkę hałasu w razie potrzeby.

„W przypadku Brada cały pokój wie, więc nie ma tajemnic tego, kim jest jako gracz, jako konkurent” – powiedział Zito. „Poznaj go trochę bardziej jako człowiek, jest bardziej wyjątkowy, niż mogłem sobie wyobrazić na tym froncie jako kolega z drużyny i jako postać człowieka. Z tego punktu widzenia to było jak lukier na torcie”.

Czy wróci?

„Zobaczymy, co się tutaj stanie” – powiedział Marchand, zanim wyruszył, aby świętować.

___

AP NHL Playoffs: https://apnews.com/hub/stanley-cup I https://apnews.com/hub/nhl

Source link