
Express odwiedza jarmarki bożonarodzeniowe w Manchesterze 2025. (Zdjęcie: Andrew Stenning/Daily Express)
Liczba odwiedzających Wielką Brytanię rośnie Boże Narodzenie Przez kilka następnych tygodni rynki będą popijać rozgrzewający glühwein i przeżuwać kiełbasę – ale czy to tylko świąteczne oszustwo? Przed kwarantanną Wielka Brytania mogła pochwalić się 100 jarmarkami bożonarodzeniowymi, ale w ten weekend prawie każde miasto i miasto czynne będą sezonowe stragany, na których można będzie nabyć ręcznie wykonane upominki, biżuterię, słodycze, żywnośćnapój i tona skwierczących kiełbasek.
Ale choć wielu nazywa cię Grinchem, jeśli narzekasz na gorąco za 14,50 funta indyk opakowanie lub mały kubek gorącego napoju o wartości 9 GBP winoinni zatrzaskują stragany, sprzedając tanie tatuaże i po prostu zarzucając nas swoimi niebotycznie wysokie ceny żywności i napojówS. WięcExpress odwiedził jeden z największych i najdłużej działających jarmarków bożonarodzeniowych w Wielkiej Brytanii Manchester aby zobaczyć, czy wyszliśmy z sezonowym klimatem – czy też z rachunkiem, który mógłby poważnie nadszarpnąć nasz budżet.
CZYTAJ WIĘCEJ: „Byłem na 60 jarmarkach bożonarodzeniowych i znalazłem najlepszy czas na pokonanie tłumów”
CZYTAJ WIĘCEJ: Jarmark bożonarodzeniowy w Wielkiej Brytanii nazwany „przecenionym sklepem z funtami w szopach”

Graham i Janet Hickman, oboje po 78 lat, piją małe kubki glühweinu (Zdjęcie: Andrew Stenning/Daily Express)
The Express odwiedza jarmarki bożonarodzeniowe w Manchesterze

Chris Riches próbuje 20-calowej kiełbasy (Zdjęcie: Andrew Stenning/Daily Express)
Targi świąteczne w Manchesterze odbywają się już po raz 27. w 10 różnych obszarach centrum miasta i są wypełnione 274 straganami, w których można kupić wszystko, od puddingów z Yorkshire i patatas brava po holenderskie naleśniki.
Do 22 grudnia, a niektóre z nich będą otwarte do 4 stycznia, po raz pierwszy od lat otwarte będą także targi na placu Alberta, znajdujące się przed remontowanym ratuszem.
Jednak niektórzy już narzekali na podwyżki cen w 2025 r., przy czym wiele osób podwyższyło lagera o 50 pensów do średnio 6,50 funta za kufel piwa, kieliszek prosecco o 50 pensów do około 6,50 funta, podczas gdy wiele koktajli kosztuje obecnie o 1 funta więcej, po 9,50 funta za sztukę.
Jeden TikTok wideo stało się wirusowe, krytykując jakość i cenę niektórych towarów, co skłoniło niezadowolonego widza do komentarza: „To tylko mnóstwo szop ogrodowych sprzedających tatuaże Poundland po wygórowanych cenach”.
Inny klient napisał: „Byłem wczoraj. Przepełniony, drogi i dziwaczny”.
W zeszłą środę udałem się na targi i byłem zdumiony samym rozmiarem, gamą jedzenia i napojów oraz prezentów.

Stoisko ze szopką Holly Wilson „Z drzewa oliwnego”. (Zdjęcie: Andrew Stenning/Daily Express)
Zauważyłem męża i żonę Grahama i Janet Hickman, oboje po 78 lat, pijących małe kubki glühwein pod baldachimem baru na Albert Square i zapytałem ich, co myślą o cenach.
Miejscowi dziadkowie, emerytowany kierowca Tesco i były kucharz ze szkoły podstawowej, po trzeciej kolejce grzanego wina otworzyli aplikację bankową i przyznali, że nie są do końca pewni, ile to kosztuje.
Ich pierwsze dwa drinki, w tym kaucja zwrotna w wysokości 1,50 funta, kosztują 21 funtów. Następnie dwie pozostałe rundy kosztowały po 18 funtów, co oznacza, że łącznie sześć małych kubków glühweina kosztowało ich 57 funtów.
Zaskoczona Janet spojrzała na Grahama i zapytała: „Ile?!”
Ale szybko wyznała: „Nie mam nic przeciwko. Jest to raz w roku i sprawia, że czuję się świątecznie i radośnie. Na targach jest kilka drogich rzeczy, ale niektóre też są dobrej jakości”.
Graham wtrącił się: „Jeśli stragany i ich obsługa pochodzą z Polski, Francji lub Włoch, będzie ich to kosztować dużo pieniędzy, więc muszą wrócić”.
Przyznali, że za tydzień wrócą ze swoim autystycznym wnukiem i spędzą tam kolejny dzień, a Janet dodała: „On po prostu uwielbia Boże Narodzenie i atmosferę jarmarków. Nie można tego dostać nigdzie indziej ani o innej porze roku”.

Deszcz, który padał w połowie listopada w Manchesterze, odstraszył część świątecznych gości. (Zdjęcie: Andrew Stenning/Daily Express)
Mijając gigantyczny diabelski młyn na placu (24 funty dla czteroosobowej rodziny) i bezdroża (4 funty za sztukę), z których żadna nie cieszyła się dużym zainteresowaniem w deszczowe popołudnie, udałem się na Plac Św. Anny i wycelowałem w półmetrową kiełbasę kiełbasianą za 9 funtów.
Mogłem wybrać stoisko „A Taste of Spain”, na którym sprzedawano miski paelli lub klopsików za 9 funtów – ale kiełbasa to musiało być.
Podając mój 20-calowy, onieśmielający przysmak wieprzowy w bułce z bagietką, właściciel straganu przyznał, że tęskni za rodziną w Polsce, ale zobaczy ją przed Bożym Narodzeniem.
Powiedział: „To moja praca. Robię to co roku. Od dawna przyjeżdżam do Manchesteru przed Bożym Narodzeniem. Widziałem dużo deszczu!”
Kiełbasa była pyszna, ale wyschła mi w ustach, więc wpadłem do pobliskiego baru „Der Grill” na kufel orzeźwiającego piwa Hofbräu za 7 funtów. Takie są ceny piwa w Londynie!
Muszę przyznać, że w barze zabrakło świątecznej muzyki, a następnie „Co słychać” Czterech Nie-Blondynek? a potem Rod Stewart nie wprowadzili mnie w świąteczny nastrój.

Alan Guthrie pracujący na stoisku „Manchester Shop”. (Zdjęcie: Andrew Stenning/Daily Express)
Ale za rogiem przyciągnęło mnie stoisko „The Manchester Shop”, sprzedające wszystko, co związane z „Pszczołą” w hołdzie dla miejskiego logo pszczół robotnic, coraz bardziej rozpowszechnionego w całym regionie po szokującym ataku terrorystycznym na Arenę w 2017 roku.
Pracownik straganu Alan Guthrie (57 l.) ze Stalybridge w hrabstwie Greater Manchester powiedział mi, że dzień wcześniej rynek był „pusty”, ale wie, że im bliżej grudnia, tym liczba odwiedzających będzie gwałtownie rosnąć.
Powiedział: „Ludzie przychodzą, szukając niezwykłych pomysłów na prezenty i nostalgicznych prezentów bożonarodzeniowych, a my mamy tutaj wszystko. Ludzie kochają robotnice i chcą pamiątek dla ukochanej osoby”.
Przechadzając się obok, stoją drewniane stoiska ozdobione bajkowymi światłami, na których można kupić greckie gyros, nadziewane gofry, lody, kawę, gorącą czekoladę i koktajle mleczne, a także inne produkty spożywcze, w tym francuskie tosty z Hongkongu lub ser makaronowy (oba za 8,50 GBP), tacę Dirty Bird za 13,50 GBP, placki z cebulą z kurczaka bawolego (14 GBP) i hash Northern Hash (12 GBP) wybór jest oszałamiający.
Chciałem jednak czegoś, co podsumowywałoby Boże Narodzenie i znalazłem to w „From The Olive Tree” 24-letniej Holly Wilson, w której sprzedawano szopki z drewna oliwnego i ozdoby religijne ręcznie robione przez rodziny z Betlejem.
Promienna Holly z Bury stwierdziła, że uwielbia Boże Narodzenie i nie wyobraża sobie, że mogłaby się znudzić do Wigilii, a biznes kwitł.
Holly powiedziała: „To wszystko przyjechało z Betlejem i ludzi przyciąga religijny aspekt straganu, a o to tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.
„Uwielbiam Święta Bożego Narodzenia, ponieważ byłam w Australii w zeszłym roku i tam na dole nie jest tak samo!
„Uwielbiam widzieć uśmiechy na twarzach ludzi, którzy przechodzą obok podekscytowani sklepami, jasnym światłem i jedzeniem. Mamy drobne ozdoby, pozytywki za 40 funtów, aż do gigantycznej szopki za 1200 funtów.
„Dobrze radziliśmy sobie ze sprzedażą, a dzień mija szybko! Nie sądzę, że inne stragany są oszukańcze lub zbyt drogie, ponieważ za świąteczne przeżycia też płacisz”.

Najlepsi kumple, Jodie Kushner i Dominique Nash, oboje po 27 lat, świetnie się bawili (Zdjęcie: Andrew Stenning/Daily Express)
Na Exchange Square matka i córka Amanda Moxon (48 l.) i Josie Smithson (70 l.) ze Stockport jedli smakowicie wyglądające gorące jedzenie – zawijany z indyka ze wszystkimi dodatkami i bułkę z wołowiną za 8 funtów.
Amanda przyznała: „To rzeczywiście wydaje się drogie, ale po prostu uwielbiam wybór jedzenia, napojów i prezentów. Nie można tego dostać nigdzie indziej niż na jarmarku bożonarodzeniowym”.
Josie powiedziała: „Prawdopodobnie podczas pobytu tutaj kupimy kilka prezentów, chociaż na razie tylko jedliśmy!”
Właśnie przechodzili najlepsi kumple, Jodie Kushner i Dominique Nash, oboje po 27 lat, z Middleton, i szukali na lunch kaczych ziemniaków.
Podekscytowana Jodie z błyskiem w oku i Baileysem w dłoni wyznała: „Po prostu uwielbiam targi i Boże Narodzenie. To najlepsza rzecz, a kiedy przyjeżdżamy tu co roku, rozpoczyna to dla mnie świętowanie”.
Dominique, mama dwóch córek w wieku sześciu i czterech lat, powiedziała mi: „Świetnie się bawię. To nasza przyszła tradycja. Myślę, że tak samo jest w przypadku wielu osób.
„Rynki otwierają się w połowie listopada i czujemy się, jakbyśmy tu przyjechali, możemy powiedzieć – sezon bożonarodzeniowy już tu jest!”
„Express” skontaktował się z nami Manchesteru City Radę dwukrotnie, aby sprawdzić, czy chcą odpowiedzieć na pytania dotyczące znaczenia rynków dla lokalnej gospodarki – i cen – ale nigdy nie odpowiedzieli.
W ciągu sześciu tygodni do Manchesteru i na rynki zjadą miliony kupujących, a stragany będą miały nadzieję, że zostaną posprzątane i wywołają uśmiech na twarzach świątecznych klientów.
Ronnie Miller z Manchesteru, który jest właścicielem stoiska po raz pierwszy, współpracuje ze swoim synem przy sprzedaży smakołyków dla psów w ramach swojej firmy Charlie Boy’s Barkery.
Tymczasem Anja Manke jest tu traderem od chwili, gdy rynki rozpoczęły się w Manchesterze 27 lat temu, i odegrała kluczową rolę w jego powstaniu, przyznając przed laty, że „nikt nie wiedział, czym jest Glühwein!”
Mogłem pojeździć na lodowisku w Cathedral Gardens (19,50 funta dla dorosłych i 15,50 funta dla dzieci), ale zamiast tego zakończyłem wizytę wysokim kubkiem gorącej czekolady (4,50 funta).
Zajadając się bitą śmietaną, piankami marshmallow i niestety małymi płatkami czekolady, do moich uszu dotarł dźwięk przeboju Shakin’ Stevens z 1985 roku „Merry Christmas Every”. Teraz nie można być bardziej świątecznym.

Chris Riches wypija kufel bawarskiego lagera… albo dwa! (Zdjęcie: Andrew Stenning/Daily Express)


















