Wszyscy słyszeliśmy krytykę, że WWE przeżywa okres zastoju przez ostatnią część roku. W obliczu zbliżających się wakacji i braku większych wydarzeń PLE, na które trzeba się przygotowywać, cotygodniowe programy zwykle przechodzą w tryb autopilota – a przynajmniej tak głosi teoria.
Czy jest w tym jakaś prawda? Zdecydowani, aby raz na zawsze dotrzeć do sedna debaty, przeanalizowaliśmy dostępne dane i ponownie przyjrzeliśmy się niektórym wydarzeniom z ostatnich kilku lat, a wszystko po to, aby dowiedzieć się, czy stary stereotyp o zastoju na koniec roku rzeczywiście jest aktualny. Po odrobieniu pracy domowej, myślę, że z pewnym przekonaniem możemy powiedzieć o okresie zakończenia roku w WWE.
Reklama
Twierdzenie: Tytuły rzadziej zmieniają właścicieli
Używanie punktów danych w stylu sportowym do pomiaru jakości produktu rozrywkowego opartego na scenariuszu nie jest łatwe ani nawet nie jest dobrym pomysłem. Ale jest jeden wskaźnik, który zwykle pokrywa się z tym, czy WWE stąpa po wodzie, czy strzela na pełnych obrotach: czy pasy zmieniają właścicieli?
Licząc każdą zmianę tytułu w głównym składzie, jaką widzieliśmy w ciągu ostatnich 10 lat (z wyłączeniem efekciarskiego pasa 24/7), jesteśmy w stanie ustalić, które miesiące były najbardziej pracowite i najcichsze, jeśli chodzi o wymianę pasów. To powinno dostarczyć dowodów na to, które części roku są zwykle cichsze niż inne.
To, że kwiecień (WrestleMania) i sierpień (SummerSlam) to zdecydowanie najbardziej pracowite miesiące – w których przypada jedna trzecia wszystkich zmian tytułów między nimi – nikogo nie zaskoczy. Ale co Jest ciekawe jest to, że listopad i grudzień plasują się mniej więcej gdzieś pośrodku.
Reklama
Tytuły głównych zawodników zmieniały się w listopadzie 24 razy w ciągu ostatnich 10 lat i 23 razy w grudniu. To sprawia, że oba miesiące są bardziej pracowite niż cztery pozostałe: luty (19), czerwiec (19), marzec (18) i wrzesień (16). Innymi słowy, pomysł, że żaden tytuł nie przechodzi z rąk do rąk podczas rzekomego zastoju na koniec roku, po prostu nie jest spójny.
Werdykt: Ech, tak i nie – ale w większości nie
Twierdzenie: Mniej osób ogląda produkt
Muszę uchylić kapelusza Wrestlenomikaktóra spędziła lata wkładając wiele pracy w mierzenie oglądalności pro-wrestlingu. Jej wykresy są niezwykle przydatne pod tym względem, zwłaszcza że potwierdzają istotną kwestię: WWE ma mniej widzów w listopadzie i grudniu.
Reklama
W 2024 r. oglądalność „Raw” w ostatnim kwartale roku spadła o około 10%, co jest tendencją dość spójną z poprzednimi latami. Spadek „SmackDown” był jeszcze bardziej dramatyczny (około 30%), ale zbiegł się w czasie z przeniesieniem programu z Fox do USA Network. W obu przypadkach spadek jest stały w całym okresie, a liczba widzów spada z tygodnia na tydzień w listopadzie i grudniu.
Trzeba przyznać, że wyciąganie z tego jakichkolwiek wniosków jakościowych byłoby ryzykowne. Co ciekawe, tendencja spadkowa zawsze odwraca się w styczniu, kiedy uwaga zaczyna skupiać się na Royal Rumble. Być może to całe zamieszanie z brakiem dużych seriali, dla których można by coś zbudować, naprawdę ma wpływ na oglądalność.
Werdykt: To prawda, to cholerna prawda
Twierdzenie: PLE są słabsze niż zwykle
Słuchaj, wiemy, że prawdopodobnie nie przyszedłeś tutaj, aby spierać się o względną jakość PLE WWE. Myślę jednak, że możemy się zgodzić, że obecne PLE na koniec roku (Crown Jewel i Survivor Series) nie są zwykle wymieniane jako najlepsze z całej gamy.
Reklama
Crown Jewel znacznie się poprawił w ostatnich latach, aczkolwiek z bardzo niskiego poziomu bazowego. Miało na swoim koncie kilka naprawdę doskonałych meczów (na przykład Roman Reigns kontra Logan Paul), a sama ilość saudyjskiej gotówki zwykle oznacza, że wielkie nazwiska zawsze będą pojawiać się na tych programach. Ale wciąż jest coś w Crown Jewel, co wydaje się mniej pilne niż wielkie amerykańskie występy.
Jeśli chodzi o Survivor Series, wyczuwam pewną frustrację związaną z powtarzalnym charakterem sztuczek WarGames, które trwają już cztery lata. Cała konfiguracja wieloosobowego pojedynku w klatce jest zwykle lepsza w generowaniu dużych miejsc — jak legendarne nurkowanie w koszu na śmieci Iyo Sky — niż rozwijające się historie. Chociaż miał duży powrót CM Punka (więcej o tym później…), który musiał zdobyć dodatkowy punkt.
Werdykt: wątpliwy. (Ale to nurkowanie w koszu na śmieci jest nadal wyjątkowo fajne.)
A tak na poważnie, jak wspaniałe to jest? (Zdjęcie za pośrednictwem WWE)
(Zdjęcia za pośrednictwem WWE)
Twierdzenie: Grudzień nie obfituje w żadne wielkie wydarzenia
Minęło już pięć lat, odkąd WWE wycofało galę Tables, Ladders & Chairs PLE, która odbywała się w grudniu. Z pewnością prawdą jest, że do czasu puszkowania jego reputacja uległa całkowitemu pogorszeniu. Ale to nie znaczy, że WWE nie mogło zastąpić tego czymś innym, zamiast pozostawić dziurę w harmonogramie.
Reklama
Szczerze mówiąc, wydaje się, że WWE w ciągu ostatnich dwóch lat obudziło się i uświadomiło sobie ten problem. W grudniu ubiegłego roku udostępnił nam pierwszy odcinek restartu Main Event Saturday Night, który był promowany jako de facto PLE. W tym roku mamy specjalną edycję SNME zbudowaną wokół meczu odchodzącego na emeryturę Johna Ceny, który naprawdę może okazać się najważniejszym momentem w prowrestlingu w roku.
Odejście Ceny na emeryturę jest oczywiście jednorazowe, ale miejmy nadzieję, że jest to znak, że Triple H widzi potrzebę dopilnowania, aby w ostatnim miesiącu roku wydarzyło się coś godnego uwagi.
Werdykt: Znowu dyskusyjny. (Mam na myśli, jak długo możesz wytrzymać, nie słysząc słów „13 grudnia?”)
Twierdzenie: Nic się nigdy nie dzieje
Zarzut, że w listopadzie i grudniu nic się nie dzieje, pojawia się w komentarzach na YouTube i na innych tego typu forach naukowych – co jest dziwne, biorąc pod uwagę, że można je odrzucić nawet pobieżnym spojrzeniem na ostatnie lata.
Reklama
Zaledwie dwa lata temu – niemal co do dnia – CM Punk powrócił na scenę Survivor Series w Chicago. Nigdy nic się nie dzieje? Jasne, to chyba najbardziej wybuchowy powrót pokolenia, nie wspominając już o tym, że Triple H podjął prawdopodobnie najodważniejsze twórcze wyzwanie w swojej karierze, pozwalając, aby to się wydarzyło.
CM Punk sprawił nam kolejną niespodziankę w listopadzie ubiegłego roku, kiedy został zaprezentowany jako niespodziewany członek zespołu Romana Reignsa w Survivor Series. To był jeden z tych momentów, którego nikt się nie spodziewał i który szybko wygenerował miliony wyświetleń na YouTubie i mediach społecznościowych. Ale nic się nigdy nie dzieje, prawda?
Nawet w grudniu było kilka godnych uwagi momentów. Pamiętacie, jak The New Day włączał Big E? Może z perspektywy czasu nie miało to większego znaczenia, ale wtedy był to ważny moment. Przyznaliśmy mu nawet jedną z naszych nagród Crownienazywając to „zwrotem roku”. Mimo że WWE później schrzaniło tę fabułę, nadal podtrzymuję nasze wezwanie w tej sprawie.
Reklama
Werdykt: ewidentnie fałszywy
Orzeczenie sędziego
Oczywiście, tegoroczna passa WWE nigdy nie będzie równa sezonowi WrestleMania. Myślę jednak, że można mocno wykazać, że pogląd o zastoju na koniec roku jest nieco przesadzony.
Być może jest to pozostałość po jakichś beznadziejnych bożonarodzeniowych specjałach, którym byliśmy poddawani przez lata, a może nawet niesławnie zły grudzień do Dismember w systemie pay-per-view. Ale tak czy inaczej, rzeczywistość wskazuje, że te ostatnie dwa miesiące przebiegały jak zwykle, przynajmniej jeśli chodzi o dzisiejsze WWE.
Zatem nie wspaniale, ale też nie strasznie. Co brzmi jak całkiem niezły werdykt na temat tego, co WWE działo się ostatnio.


















