Dan Quinn musiał pomyśleć, że skończył mu się grzejnik.
Washington Commanders przyzwyczaili się przez cały sezon grać na czwartym miejscu. Oni też byli w tym niesamowicie dobrzy, wykorzystując 20 z 23 prób w sezonie zasadniczym, uzyskując wskaźnik 87%. Byli jedną z najbardziej agresywnych drużyn w NFL, jeśli chodzi o czwartą próbę, a także jedną z najlepszych, jeśli chodzi o to, czy im się to udało.
W grze o mistrzostwo NFC zastosowano to samo podejście, aż nagle nie znalazło się ono w centrum uwagi gry.
Dowódcy wykorzystali dwie czwarte próby w swojej pierwszej przejażdżce przeciwko Philadelphia Eagles, raz przekazując celny rzut z gry z około 46 jardów, i wydawało się, że po raz trzeci strzelą z czwartej i trzeciej bramki przy 16-stce Eagles. -linia podwórka. Wtedy Quinn zdecydował się kopnąć.
Commanders zdobyli bramkę z gry na prowadzenie 3:0. To wydawało się dziwne. Po co więc zmieniać?
Nie ma nic złego w zdobyciu 3 punktów na początek meczu, ale było to sprzeczne z tym, co Dowódcy robili podczas pierwszej jazdy do tego momentu, a także przez cały sezon zasadniczy i pierwsze dwa mecze play-off.
Nie wyglądało to najlepiej, gdy podczas pierwszej przejażdżki Orłów Saquon Barkley po raz pierwszy wykonał 60 jardów i po raz kolejny długie przyłożenie.
Być może w tamtym momencie Quinn żałował, że nie przyjął nagle konserwatywnego podejścia do rozpoczęcia niedzielnego meczu.
The Eagles ostatecznie awansowali do mistrzostw NFC, wygrywając 55-23.