Ten artykuł jest częścią naszego Historie pochodzenia serii, spojrzenie od środka na historie klubów, kierowców i ludzi napędzających ten sport.
Zak Brown nigdy nie dorastał z nadzieją, że stanie się jedną z najpotężniejszych postaci w Formule 1.
Nie pochodzi ze środowiska wyścigowego ani nie ma wyższego wykształcenia. Sporty motorowe nie były nawet jego „pierwszą miłością”. To był baseball. W pewnym momencie swojej kariery spał na dmuchanym materacu na podłodze w jadalni siostry przyjaciela w Anglii, pracując za 75 funtów dziennie.
Brown, urodzony w Los Angeles w Kalifornii, ale uważa się za Brytyjczyka, biorąc pod uwagę, jak długo mieszka w Wielkiej Brytanii, rozpoczął karierę w wyścigach dzięki zwycięstwu w odcinku Teen Week jednego z najdłużej emitowanych teleturniejów w amerykańskiej telewizji oraz kilku radom od Mario Andrettiego.
Teraz Brown jest dyrektorem generalnym McLaren Racing i jeden z jego zespołów przewodzi F1 ranking konstruktorów po raz pierwszy od 2014 roku.
„Nie wywodziłem się ze środowiska wyścigowego. Nie pochodzę z uprzywilejowanego środowiska. Nie byliśmy biedni, ale jak na standardy wyścigowe, byliśmy biedni” – powiedział Brown Sportowiec. „Myślę więc, że miałem szczęście, że znalazłem się tu, gdzie jestem, dzięki dużej pomocy, mnóstwu szczęścia, ale także ciężkiej pracy. Myślę, że to, co udało mi się osiągnąć, może zostać powtórzone przez innych, jeśli poświęcisz czas, wysiłek i będziesz miał pasję.
„Koło fortuny” powstało w 1975 roku jako dzienny teleturniej w telewizji NBC, a jego twórcą był Merv Griffin, który zaprojektował także „Jeopardy!”. Chuck Woolery i Susan Stafford byli pierwotnym duetem gospodarzy, zanim na początku lat 80. dołączyli Pat Sajak i Vanna White.
Dzisiejszy wieczorny teleturniej przypomina grę w zgadywanie ołówkiem i papierem Wisielec. Uczestnicy kręcą kolorowym kołem wypełnionym możliwymi nagrodami, na przykład różnymi kwotami gotówki, oraz tabliczkami informującymi o niebezpieczeństwie, takimi jak „Przegraj” i „Bankrut”. Następnie próbują wygrać, poprawnie zgadując, litera po literze, jaka jest odpowiedź na tablicy.
W tym kultowym amerykańskim programie Brown zaczął budować swoją karierę w sportach motorowych.
W 1981 roku wziął udział z rodziną w swoim pierwszym wyścigu F1 i zafascynowały go samochody, dźwięk i prędkość. Chociaż „zakochał się w wyścigach”, nie miał powiązań ze światem F1. „Wydawało się to bardzo nieosiągalne” – powiedział – „i nawet nie wiedziałem, jak dostać się do wyścigów, gdzie baseball jest dość łatwy, ponieważ wszyscy w niego grają”.
Ojciec nadal zabierał go i jego brata na lokalne wyścigi, ale baseball nadal przyciągał uwagę Browna aż do szkoły średniej, kiedy sport stał się poważniejszy. Nie mógł kontynuować gry, ponieważ nie uczęszczał zbyt często do szkoły. Powiedział: „Nie zostaniesz w drużynie baseballowej, jeśli nie będziesz mieć dobrych ocen”.
Mniej więcej w tym czasie Brown w końcu nawiązał kontakt z wyścigami: rodzina przyjaciela zajmowała się sportami motorowymi. Ale ten świat wciąż wydawał się nieosiągalny. Nadal był zakochany w ulubionej rozrywce Ameryki.
W 1984 roku do miasta przybył wielki teleturniej. Dzieci mogły aplikować i przeprowadzać rozmowy kwalifikacyjne, aby wziąć udział w konkursie „Koło fortuny” w ramach Tygodnia Nastolatków. Brown wspomina, że około 50–75 uczniów z każdej szkoły przyszło na „konkurs na manekina wisielczego – przeprowadź krótki wywiad, aby sprawdzić, czy według nich poradzi sobie z występem w telewizji i tak dalej”. Następnie zmniejszono liczbę przypadającą na szkołę średnią do 15. 15 najlepszych finalistów z każdej szkoły średniej przeszło następnie więcej „testów i gier symulacyjnych”, kończących się okresem oczekiwania. „Zadzwonimy do ciebie. Nie dzwoń do nas, bo możemy nie zadzwonić do Ciebie” – wspomina Brown.
Jako wieloletni fan serialu Brown z zapałem śledził proces (i oczekiwanie na grę). Zadzwonił tydzień później – udało mu się. „Koło fortuny” przyciągnęło 20 dzieci, nagrywając cały tydzień występów w ciągu jednego dnia. Ale był pewien zwrot akcji: w programie mogło wziąć udział tylko 15 nastolatków.
„Potrzebują 15 osób, ale możesz zostać zdyskwalifikowany, jeśli będziesz rozmawiać z publicznością lub zrobisz coś, czego nie powinieneś” – powiedział Brown. „Więc chociaż teraz wiesz, że jesteś w pierwszej dwudziestce i faktycznie pójdziesz na nagranie, nie wiesz, czy byłeś jednym z 15, czy jednym z pięciu rezerwowych”.
Był jednym z 15 zawodników i zachował się — i hWygrałem dwie pierwsze rundy. „Smerfy i Dziki Bill Hickok, nie mam pojęcia, kto to był”.
Ci, którzy znają dzisiejsze „Koło fortuny”, wiedzą, że uczestnicy wygrywają pieniądze, a czasem wakacje. Ale kiedy Brown grał w Teen Week, wybierali nagrody. Obracała się swego rodzaju karuzela z nagrodami, a uczestnicy byli ustawiani na miejscu, aby wybrać swoją wygraną.
„Pokazują tę dużą tablicę, na której wszystko jest wymienione według kosztów, a oni usuwają to, na co cię nie stać” – powiedział Brown. „I tak, jak większość 13-latków, pierwszą rzeczą, którą robisz, jest spojrzenie na tablicę i po prostu pytanie: jaka jest najdroższa rzecz, na jaką mnie stać? To musiały być zegarki.
Zegarki leżały w jego domu przez jakiś czas i planowano je kiedyś sprzedać. Kariera w sportach motorowych była na tyle odległa od jego myśli, że kiedy Sajak zapytał w programie, co chce robić, Brown nawiązał do swojego ulubionego sportu.
„Gracz w baseball”.
Minęło kilka lat, a zegarków nadal nie udało się sprzedać.
Brown wziął udział w Grand Prix Long Beach w 1987 r., a jedna z rodzin jego przyjaciela znała Andrettiego, który w 1978 r. zdobył mistrzostwo świata F1. Spotkał Andrettiego w ten weekend wyścigowy i zadał mu pytanie, które ukształtowało kolejny rozdział w jego życiu: „Jak zacząć przygodę z wyścigami?”
Odpowiedzią Andrettiego był karting. Tak się złożyło, że w programie wyścigu pojawiła się reklama szkoły wyścigów kartingowych. Następnie Brown sprzedawał zegarki, które wygrał w „Kole fortuny”, w lombardzie w Van Nuys, dzielnicy Los Angeles w Kalifornii. Za te pieniądze opłacił szkołę wyścigów kartingowych i bardzo mu się to podobało.
Brown zaczął robić postępy i wygrywać w kartingu, rywalizując przez prawie pięć lat w Kalifornii, zanim w 1991 roku przeskoczył do Europy, choć nie był to ruch na stałe. W 1984 roku brał udział zarówno w brytyjskiej Formule 3, jak i w Formule Opel-Lotus Benelux Series, a także w północnoamerykańskiej serii Toyota Atlantic Series. W następnym roku zadebiutował w Indy Lights i założył własną firmę Just Marketing Inc.
„Kiedy ścigałem się w Europie w latach 91-94, moim wielkim sponsorem były linie lotnicze TWA Airlines. W pewnym sensie tęskniłem za domem i dostałem umowę na powrót do Stanów. Poszedłem więc do TWA i powiedziałem: „Hej, wychodzę stąd”. Mam zamiar wrócić do Stanów i ścigać się. I w tym momencie sponsoring stał się dla nich bardzo udany. Powiedzieli więc: „Szkoda, że odchodzisz”. Ale musisz znać wszystkich chłopaków i dziewczyny w alei serwisowej. Czy możesz z kimś sponsorować?”
Brown zgodził się i przyjął prowizję po złożeniu sponsora. Uświadomił sobie: „Nie tylko powinienem zabiegać o sponsoring dla siebie, ale w rzeczywistości znacznie łatwiej jest sprzedać niektóre z bardziej znanych osób”. Brown spędził lata na nawiązywaniu kontaktów i budowaniu relacji, a także pytał swoje kontakty o rozszerzenie sponsoringu na różne serie sportów motorowych, takie jak IndyCar, NASCAR i F1.
„Ponieważ mi zaufali i miałem wiarygodność, że wiedziałem, co robię od strony wyścigowej, ludzie zaczęli jechać, właściwie tak, nie chcemy cię sponsorować, Zak, bo nie jesteś wystarczająco sławny. Ale jeśli mógłbyś nas przedstawić przed Jeffem Gordonem lub Nigelem Mansellem, bylibyśmy zainteresowani. I tak narodził się biznes.”
Jego firma rozwijała się wraz z jego reputacją, dzięki czemu zawierał umowy sponsorskie. Ale potrzebował pomocy. Brown zatrudnił swojego pierwszego pracownika i stworzył nazwę firmy — Just Marketing Inc. Brown oświadczył, że nie chce, aby jego nazwisko pojawiało się na firmie i chciał „odrobiny intrygi”, więc zdecydował się nie włączać sportów motorowych. Do dziś nazywa Just Marketing „trochę szaloną nazwą”.
Brown nie mógł kontynuować kariery wyścigowej w pełnym wymiarze godzin, chociaż nadal od czasu do czasu wskakuje do samochodu i w 2009 roku wraz z kierowcą wyścigowym Richardem Deanem założył United Autosports. Jednak Brown nadal prosperował w branży biznesowej, rozwijał swoje umiejętności i wiedzę na temat komercyjnego i biznesowego świata sportów motorowych. JMI stała się jedną z największych agencji zajmujących się marketingiem sportów motorowych na świecie, kiedy Brown sprzedał jej większość w 2008 roku. Siedemdziesiąt procent firmy trafiło do Spire Capital i Credit Suisse.
Firma Chime Communications kupiła JMI w 2013 r. i zatrudniła Browna na stanowisku dyrektora generalnego grupy na trzy lata, czyli „około dwa lata i 11 miesięcy dłużej, niż bym sobie życzył”. Rola skupiała się na różnych dyscyplinach sportowych, ale uwielbia baseball, hokej i wyścigi.
„Uprawiałem sport, który nie był dla mnie pasją i zawsze miałem motywację” – kontynuował Brown. „Moją etyką pracy zawsze kierowała zabawa i pasja. Dlatego kiedy angażowałem się w inne sporty, które nie spełniają tego warunku, czułem, że mam pracę.
Pod koniec 2016 roku miał wybór – pracować w F1 lub McLarenie. Ostatecznie zdecydował się dołączyć do rodziny papai i dołączył do niej w 2017 roku jako dyrektor generalny, w czasie gdy McLaren był w środku pola (w 2016 roku zajął szóste miejsce). Nie tylko pomógł zmienić markę zespołu F1, ale także wyniósł firmę na poziom globalny, a najnowszym rozdziałem były tegoroczne Mistrzostwa Świata w Długodystansowych Mistrzostwach Świata.
„To zawsze był mój ulubiony zespół wyścigowy i chciałem być nie tylko po komercyjnej stronie biznesu, co uwielbiałem, ale także po konkurencyjnej stronie biznesu” – powiedział Brown. „Więc to było coś, co McLaren mógł mi zaoferować, czego Formuła 1 jako organ sankcjonujący nie mogła”.
Te same cechy, które fani F1 widzą dzisiaj, były widoczne w każdym z rozdziałów poświęconych Brownowi. Pasja była podstawą jego etyki pracy i nie waha się okazywać ekscytacji, tak jak to zrobił, gdy miał 13 lat, stojąc na scenie „Koło fortuny”.
Ale pomyśleć, że historia wybitnego lidera F1 rozpoczęła się od wielokolorowego koła, gry w stylu Wisielca i zegarków, które sprzedał w lombardzie.
The Athletic zachowuje pełną niezależność redakcyjną. Partnerzy nie mają kontroli ani wkładu w proces raportowania lub redagowania i nie przeglądają artykułów przed publikacją.
Zdjęcie górne: Clive Mason/Getty Images