Przez ostatnie dwa tygodnie znawcy mediów sportowych wściekali się na punkcie oglądalności telewizji NBA, przepowiadając katastrofę na podstawie kilku przypadkowych wąchań po wynikach na początku sezonu.

Dla niektórych spadki były symptomem większego zamieszania mającego swoje źródło w samej lidze, czegoś na tyle rażącego, że w ciągu jednego roku skutecznie odstraszyły jedną piątą widzów.

Ludzie naprawdę nie lubią już rzutów za 3 punkty. Poza tym: Wszyscy są zbyt mili. I zagraniczne. I „obudziłem się”. Coś takiego.

Gorące ujęcia zrodziły ujęcia, które były jeszcze gorętsze, aż do nadejścia Świąt Bożego Narodzenia z saniami wypełnionymi świąteczną radością i przypomnieniem lepszych czasów. Stare, dobre czasy, kiedy nikt nie zwracał uwagi na rankingi NBA aż do drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia dlaczego miałbyś.

Po wakacyjnym pięciokrotnym nagłówku, który przyciągnął o 84% więcej widzów niż rok temu i 25 grudnia 2019 r. zapewnił Disneyowi najwyższą oglądalność od 2019 r., obraz telewizyjny NBA nagle wygląda znacznie mniej zachrypnięty. Od początku sezonu dostawy ligi spadły obecnie o 4% w porównaniu z analogicznym okresem 2023 roku, co oznacza znaczną poprawę w stosunku do spadku o 21% przed wakacjami. (ESPN ze swojej strony jest obecnie na plusie, co oznacza wzrost o 4% rok do roku).

Największy zwrot nastąpił w przypadku Lakers-Warriors, które osiągnęły średnią w primetime 7,76 mln widzów w ABC/ESPN. LeBron James i Steph Curry nie świecili się w Boże Narodzenie, a kiedy się ze sobą zmierzyli, Disney zarobił duże pieniądze. W 2015 roku mecz Cavs-Warriors oglądało średnio 11,2 miliona widzów, co czyni go trzecim najczęściej oglądanym meczem z okazji Bożego Narodzenia w historii, natomiast w następnym sezonie oba zespoły przyciągnęły 10,1 miliona widzów – liczbę tę powtórzyli Lakers i Warriors w 2018 roku.

Aha! Co takiego mówisz? Zaledwie dziewięć lat temu ta para z najwyższej półki przyciągnęła znacznie więcej osób niż ich współcześni odpowiednicy, łagodniejsi i bardziej pomarszczeni? Chcesz mi powiedzieć, że w tym samym roku, w którym 98,2 miliona gospodarstw domowych w USA miało abonament na dotychczasowy pakiet płatnej telewizji – czyli około 48,4 miliona subskrybentów więcej niż obecnie – Cavs i Warriors przyciągnęli o 3,4 miliona widzów więcej? Według Nielsena ogólne wykorzystanie telewizji spadło o 44%, odkąd James i Curry udekorowali sale w 2015 r., a spadek w porównaniu z porównywalnym okresem rok temu utrzymuje się na stałym poziomie -8%. Czy to właśnie lata 70. miały na myśli Nowa Matematyka?

Wszystko to w okrężny sposób mówi, że kontekst ma znaczenie i chociaż ludzie, którzy faktycznie biorą udział w grze w rankingi, wiedzą, ile są warte dostawy, większość komentatorów jest mniej lub bardziej nieświadoma.

Na przykład, choć może się to wydawać sprzeczne z intuicją dla wyjątkowo online, którzy nie rozumieją prawa podaży i popytu, przychody ze sprzedaży NBA wzrosły o 6% od rozpoczęcia sezonu, co oznacza wzrost o 12,2 miliona dolarów w porównaniu z rokiem ubiegłym. Nie patrz teraz, ale jest niewidzialna ręka Adama Smitha, która wystawia ci kciuki w dół za niezrozumienie, jak działa rynek reklam.

A skoro już mowa o kontekście (jeśli nie o niegrzecznych gestach), jednym z powodów, dla których nikt nigdy nie wściekał się na temat przedświątecznych rankingów NBA, był fakt, że sezon rozpoczyna się, gdy zwykli kibice są zajęci oglądaniem innych najwyższej jakości treści sportowych. Chociaż w ostatnich latach liga NFL stała się jeszcze bardziej drapieżna, dominacja Tarczy nad kulturą nie jest rzeczą nową i jak widzieliśmy zaledwie kilka tygodni temu, World Series z wielkimi nazwiskami i dużymi rynkami w grze zwykle przyćmiewa niezły kawałek października. W związku z tym Boże Narodzenie od dawna jest nieoficjalnym początkiem sezonu NBA; to dzień, w którym liga po raz pierwszy zyskuje popularność wśród ogólnokrajowej publiczności telewizyjnej, przygotowując w ten sposób grunt pod porównywalne bogactwa wiosny.

Wiosna to czas, kiedy partnerzy medialni NBA zaczynają naprawdę przywiązywać wagę do dostarczanych ocen. Jak lubił mawiać jeden z wieloletnich szefów sprzedaży/kierownik ds. programowania, nie ma sensu ścigać się po wyświetleniach w czwartym kwartale, skoro wszystkie przychody z reklam trafiają do drugiego kwartału. Dlatego nie ma sensu się bać w miesiącach przedświątecznych; gdy stawki za reklamy są znikome, koszt przydzielenia niezbędnych jednostek niedoborów odbiorców nie zrujnuje banku. Jeśli oglądalność telewizji NBA w fazie play-off spadnie o 21%, to oczywiście jest to powód do niepokoju. Ale co oznacza dwumiesięczny okres kalendarza adwentowego? Twoje łzy rozwadniają rozlane mleko.

Pomijając względy czasowe, najważniejszą rzeczą, o której należy pamiętać w przypadku rankingów sportowych – lub każdy Oceny, jeśli o to chodzi, są takie, że prawie nigdy cię nie dotyczą. Jeśli nie jesteś dyrektorem ds. marketingu i poważnie przeceniłeś wpływ dużego zakupu w jednym miejscu, prawdopodobnie nie musisz się zbytnio denerwować, gdy zauważysz spadek ocen konkretnej nieruchomości. Jeśli jesteś dyrektorem sieciowym, doskonale wiesz, że spadek dostępnych punktów ratingowych zwykle prowadzi do wzrostu średniego kosztu jednostkowego – czyli podaż i popyt współdziałają ze sobą mroczną magią – i znowu, gwarancje w czwartym kwartale nigdy nie są wszystkie na początek tak wysoko.

Który opuszcza Narodowy Związek Koszykówki. Mogę ci dać około 75,9 miliardów powodów dlaczego załoga Adama Silvera nie pozwala sobie na zgrzytanie zębami i rozdzieranie szat, jak to ma miejsce w mniej finansowanych ligach, a wszystkie poprzedzane są przez małe „S” z pionową linią biegnącą przez środek . Taka pewność daje praca w drugiej co do wielkości profesjonalnej lidze sportowej w kraju, gdzie ostatnie pięć minut każdego meczu może wydawać się wiecznością, ale przynajmniej American Tetherball Association nie podpisuje twoich czeków.

I wreszcie, przynajmniej część problemów NBA z rankingami prawdopodobnie wyjaśni się w przyszłym roku, kiedy wejdzie w życie nowa umowa dotycząca praw ligowych. Ponieważ 50 meczów sezonu zasadniczego będzie emitowanych w NBC począwszy od tej jesieni, NBA będzie mieć ponad 70 meczów. transmisje naziemne w przyszłym sezonie. Chociaż mniej niż jedna piąta (18,1%) wszystkich amerykańskich odbiorców telewizyjnych ma dostęp do programów OTA za pośrednictwem anteny, duży wzrost zasięgu sieci z pewnością pomoże zwiększyć te liczby, co wynika z bezpośredniego wpływu kurczącego się świata płatnej telewizji jest zmniejszona.

W porównaniu z lżejszymi dostawami z tego sezonu na jesień, przyszłoroczna zwiększona oglądalność dzięki audycjom może zapoczątkować nową falę patrzenia w pępek Nielsena, szczególnie w świetle pogorszenia koniunktury w 2024 roku. Nie oznacza to, że takie odbicie powinno koniecznie zmusić każdego, kto nie jest reklamodawcą, do stania na tylnych łapach; w końcu, jeśli przedświąteczne rankingi NBA nie mają większego znaczenia, gdy spadają, nie powinny nabierać przesadnego znaczenia w przypadku, gdy ponownie wzrosną.

W międzyczasie (spogląda na wyimaginowany zegarek), czy ktoś widział rankingi NHL? Albo numery koszykówki w college’u? Tak jak w przypadku mężczyzn I damskie? Dlaczego nagle wszyscy są tak wściekli na koszykówkę? Czy hokej już się obudził? Czy hazard nie miał naprawić wszystkiego? Ktoś naprawdę powinien się temu przyjrzeć.

Więcej na Sportico.com

Najlepsze na Sportico.com

Zarejestruj się Biuletyn Sportico. Aby uzyskać najświeższe informacje, śledź nas dalej Facebooku, ŚwiergotI Instagrama.

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj