W każdej wojnie pierwszą ofiarą jest prawda. Ale w Gazie prawda nie była tylko powalona przez mgłę wojny – była metodycznie duszona przez reżim terrorystyczny, który rozumiał moc obrazów i próżność kultury prasowej zachodniej. I przez prawie dwa lata znaczna część globalnych mediów – wolnostocznie lub nie – zachowała się jako chętny ustę groteskowego teatru narracyjnego Hamasa. Wyjaśnijmy: Hamas nie wygrał wojny wojskowej. Pojawiła się wojna informacyjna – a zachodnie media pomogły jej wygrać.

Podczas gdy Hamas wstąpił izraelskiemu cywilom ze szkolnych i szpitali, podczas gdy jego żołnierze stopni gromadzili pomoc i nakręcili zakładników jako trofea wojny, zagraniczni dziennikarze zwrócili swoje kamery – w najlepszych – wybiórkach selektywnej nędzy, a w najgorszym przypadku w kierunku jawnych wyobrażeń. Niemal powszechnie zgłosili liczby ofiar wynikających wyłącznie z Gazy Ministerstwa Zdrowia – Eufemizmu dla ramienia propagandowego Hamas bez zainteresowania prawdą i wszelkim zainteresowaniem manipulacją.

To, co umożliwiło to nie tylko ideologiczne uprzedzenie, ale strach – grat, niewypowiedziany, czasem nieświadomy strach. Reporterzy w Gazie byli rutynowo zagrożone, nękani lub zacieniani przez agentów Hamas.

Dziennikarze zostali wyraźnie ostrzeżeni, aby nie filmowały wyprzedzania rakiet z gęsto zaludnionych obszarów lub działalności wojskowej w pobliżu szkół i szpitali – najważniejszych materiałów, które zakwestionowałyby narrację ofiary Hamasa.

Na przykład francuski dziennikarz Radjaa Abu Dagga został zatrzymany i przesłuchany przez Hamas w 2014 roku, zmuszony do usuwania obrazów i ostatecznie wydalony. Stowarzyszenie prasowe zagraniczne (FPA) potępiło te akty jako „rażące i nieprofesjonalne zastraszanie”.

Jednak większość zagranicznych korespondentów, obawiając się o swoje bezpieczeństwo, milczała podczas zadania, ujawniając taktykę Hamasa tylko po opuszczeniu Gazy. Do tego czasu wyrządzono szkody narracyjne, a globalne media już nadawały wysoce wyselekcjonowaną wersję konfliktu – filtrowana przez przymus i strach, a nie niepodległość dziennikarską.

Ta cisza-strategiczna, zachowała kariera lub tchórzliwa-współudział. Rzeczywiście, warto zapytać: w którym momencie raportowanie pod przymusem stają się propagandą inną nazwą? W którym momencie brak odporności czyni się odpowiedzialnym za konsekwencje?

Kiedy każda liczba ofiar jest przyjmowana według wartości nominalnej – bez pozyskiwania, bez weryfikacji, bez krytycznej kontroli – ale każde roszczenie izraelskie jest traktowane jako podejrzane, skale etyki dziennikarskiej nie są jedynie niezrównoważone; Są uzbrojeni.

A kiedy filmy zakładników, pokazujące wychudzonych nastolatków i złamanych matek, są pochowane pod oskarżeniem o „strategiczne uwolnienie”, a nie postrzegane jako to, czym są – odporne na nadużycie i naruszenie – a następnie coś znacznie głębszego uległo erozji: moralny kompas samego zawodu.

Prasa szczyci się tym, że jest organem nadzorczym. Ale w Gazie stał się lapdogiem tyranii. Poprzez toksyczną mieszankę tchórzostwa, ideologiczną próżność i manipulację emocjonalną, dziennikarze zbyt często wybierali narrację, która zapewniłaby im pochwały w mediach społecznościowych, a nie prawdę, która kosztowałaby ich dostęp lub bezpieczeństwo.

To nie jest jedynie etyczna porażka. To jest historyczne. Konsekwencją było nie tylko zniekształcenie publicznego zrozumienia – była to legitymizacja ludobójstwa Hamasa.

Powtarzając komunikaty grupy, pokazując tylko wyselekcjonowaną nędzę, nie kwestionując, gdzie poszło jedzenie, gdzie skradziono pomoc, który strzelił ze szkoły, prasa stworzyła teatr ofiar, w którym Hamas gra bohatera i Izrael złoczyńca.

Warto pamiętać, że żaden duży zachodni reżyser nie potępił własnego systemu cenzury Hamasa, dopóki nie stał się niemożliwy odmówić. I żaden z nich nie przeprosił jeszcze za przyjęcie liczby ofiar śmiertelnych z uznanej na arenie międzynarodowej organizacji terrorystycznej jako ewangelii – podczas leczenia żydowskiego bólu z podejrzeniem.

Gdzie były te same standardy sprawdzania faktów do roszczeń Hamas? Gdzie były zespoły danych, które rozdzielają statystyki wojenne, jeśli chodzi o postacie palestyńskie? Gdzie była kontrola? Pokora? Instynkt dziennikarski do kwestionowania władzy?

Najwyraźniej wszyscy biorą wakacje, gdy wspomniana moc jest uzbrojona w AK-47 i płynnie w języku winy zachodniej.

Ta wojna nie tylko kwestionowała IzraelSuwerenność i bezpieczeństwo. Ujawniło to coś znacznie bardziej potępiającego: że wolna prasa, w obliczu islamistycznego autorytaryzmu, wcale nie jest wolna. I to powinno przerażać nas wszystkich.

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj