
Pomimo swojej działalności związanej z ginem, pubów i występów na żywo, James May znalazł czas, aby wystawić swój występ Shed Load of Ideas dla Quest (Zdjęcie: w zestawie)
James May ma jedno słowo na wyjaśnienie swojej 22-letniej relacji na ekranie z innymi prezenterami telewizyjnymi Jeremy’ego Clarksona i Richard Hammond sprawdzili się znakomicie – „igła”. Doświadczony nadawca uważa, że kłótnie zawsze miały kluczowe znaczenie dla sukcesu tria w „Top Gear”, a następnie w „Wielkiej trasie koncertowej”.
„Ten związek opierał się częściowo na przyjaźni, a częściowo na rywalizacji – troje to tłum, co do tego nie ma wątpliwości” – mówi. „To prawda w rzeczywistości, sprawdza się to także w telewizji. Trzy to magiczna liczba w religii, ale w telewizji jest to liczba trudna. Więc ta igła sprawiła, że zadziałała w Top Gear i The Grand Tour.”
Szaleni kierowcy połączyli siły w 2003 roku, kiedy May zastąpiła Jasona Dawe’a w drugiej serii restartu Top Gear, na którego czele stanęli już Clarkson i Hammond. Ich natychmiastowa chemia lub fakt, że „niezbyt dobrze sobie radziliśmy”, jak lubi to nazywać James, wyraźnie przyczyniły się do ogromnej światowej popularności programu.
Nie tylko Top Gear był BBCprzez wiele lat najpopularniejszy produkt eksportowy, przezabawna kłótliwość prezenterów sprawiła, że The Grand Tour, ich drugi wspólny program, stał się gigantem ogólnoświatowej oglądalności dla Prime Video. Niestety, skończyło się to w zeszłym roku, kiedy cała trójka zdecydowała się znaleźć na szczycie, podczas gdy widzowie wciąż powtarzali: „Chcemy więcej!” zamiast: „O nie, znowu to zmęczone trio!”.

Madcap przedstawiający trio Jeremy’ego Clarksona, Richarda Hammonda i Jamesa Maya po raz pierwszy połączyli siły na ekranie w 2003 roku (Zdjęcie: BBC)
James podkreśla, że to właściwy moment, aby zakończyć ekranową znajomość z dwoma amigo. „Przedyskutowaliśmy ten temat dość dokładnie, brakowało nam miejsc, do których moglibyśmy się udać” – mówi. „I nadchodzi moment, kiedy trzeba zakończyć te rzeczy z godnością, zamiast czekać, aż się rozpadną. Zawsze używaliśmy wyrażenia: „bezpieczne lądowanie, a nie wrzucenie w klif”.
Trzej prezenterzy doskonale zdawali sobie sprawę, że nie są już nowymi dzieciakami w bloku. „Nie można temu zaprzeczyć” – potwierdza 62-letni James. „Staram się, jak mogę, aby być współczesnym człowiekiem, ale nasze podejście do tego tematu stało się dość staromodne. „To świat, który bardzo się zmienił, nawet od czasu, gdy rozmawialiśmy o samochodach. Dlatego lubię myśleć, że zrobiliśmy przyzwoitą rzecz i zostawiliśmy wolne pole dla kogoś innego, aby odkrył ten gatunek na nowo”.
James, którego partnerką jest krytyczka Sarah Frater, twierdzi, że trio nie ma zamiaru wznawiać The Grand Tour. „Nigdy nie można powiedzieć nigdy” – dodaje z zastrzeżeniem. „Ale w tej chwili nie mogę sobie tego wyobrazić. Wszyscy mamy inne rzeczy do zrobienia i wszyscy trochę się dogadujemy.
„Właściwie duża część mnie, prawie cała, wolałaby dać temu spokój, aby można było ją miło wspominać. Kiedy spotykają się stare zespoły rockowe lub przywracają stare programy telewizyjne w formie występów na scenie, jest taka część mnie, która zawsze lekko się wzdryga i myśli: „Nie, po prostu odpuść”.

Richard Hammond i Jeremy Clarkson nagrywają ostatni odcinek The Grand Tour (Zdjęcie: Prime Video)
Kontynuuje, że wspólny czas w trójkącie wyglądał następująco: „Krótka iskra. Było wspaniale, a potem zniknęło. Trochę jak nastoletnia miłość. Nie możesz tego przywrócić, w każdym razie nie wtedy, gdy osiągniesz nasz wiek!”
To, że już razem nie pracują, nie przeszkadza pozostającemu w dobrych stosunkach trio bezlitośnie wybijać sobie nawzajem figle. James na przykład z wielką przyjemnością naśmiewa się z obecnego zawodu Richarda, prowadząc warsztat w Herefordshire, w którym naprawia klasyczne samochody. „Byłem w jego warsztacie. Aktualnie odnawiają tam mojego Triumpha Staga. W zasadzie warsztat Richarda Hammonda stał się organizacją charytatywną, a ja jestem jednym z darczyńców. Jeremy też tam pojechał traktorem i najwyraźniej nadal działa. A co powiesz na to?”
Krzywe poczucie humoru Jamesa jest widoczne w jego opisie prezentów, które otrzymuje od fanów. „Dostaję mnóstwo butelek piwa, paczek słodyczy i puszek spamu. Po co jeszcze coś więcej? Ludzie najwyraźniej myślą, że umieram z głodu i gdyby mi tego nie przynieśli, po prostu zniknąłbym.
„Ale to świetnie. Przez ostatnie pięć lat nie musiałem kupować żadnego spamu. W postapokaliptycznym świecie byłbym dobrze ustawiony. Dostałem nawet koszulkę ze spamem od fana. To pokazuje, że im zależy!”
Od czasu ukończenia The Grand Tour James nie był bezczynny. Prawdę mówiąc, nigdy nie był bardziej zajęty. W tym roku miał przejść okres próbny na emeryturze, ale ostatecznie osiągnął więcej niż kiedykolwiek.
Oprócz prowadzenia firmy produkującej dżiny i pubu (o których będzie więcej w przyszłości) oraz podróżowania po kraju z występami na żywo, tworzy dla Quest nowy serial zatytułowany James May’s Shed Load of Ideas. W programie naprawia ulubione przedmioty przyjaciół, takie jak zabytkowy zestaw kolejowy i zabytkowa nakręcana łódka-zabawka. Wymyśla także pomysłowe rozwiązania problemów.
Prezenter mierzy się na przykład z tyranią funkcjonariuszy ruchu drogowego, którzy niesłusznie wystawiają bilety parkingowe, za pomocą innowacyjnego urządzenia skonstruowanego w jego warsztacie w Wiltshire.
James jest również przerażony faktem, że zakup nowej maszyny do robienia chipsów do swojego pubu będzie go kosztować 450 funtów. Wynajduje więc nowy sposób robienia chipsów, strzelając ziemniakami z armaty w unieruchomioną rakietę tenisową. Zapewnia, że ta metoda będzie tania jak cholera.
Prezenter, który był także liderem takich programów typu „jak to zrobić”, jak Toy Stories, Man Lab, The Reassembler i Oh Cook!, mówi, że naprawdę podobało mu się budowanie tego urządzenia w stylu Heatha Robinsona. Nigdy nie jest szczęśliwszy niż wtedy, gdy majsterkuje w swoim warsztacie. Ale nie był taki pewien co do produktu końcowego. „W porządku, o ile nie masz nic przeciwko odrobinie trawy w chipsach. Niezbyt mi się to podobało. Ale to nie jest szkodliwe. Krowy jedzą trawę. Więc ostatecznie jemy trawę. „
W książce Jamesa Maya Shed Load of Ideas podkreślono również znaczenie szop jako schronienia przed stresami i napięciami codziennego życia oraz jako tygli kreatywności.

Sarah Frater i James May dzielą swój czas pomiędzy domy w zachodnim Londynie i Wiltshire. (Zdjęcie: Getty Images dla Audi)
Według Jamesa, który dzieli swój czas między domy w zachodnim Londynie i Wiltshire: „Wszystkie najlepsze rzeczy w historii powstały z jakiejś szopy, jak samolot, rower i różne komputery. Jezus też wyszedł z szopy.
„Nie jesteśmy do końca pewni, co to był za żłób. Jeśli udasz się do Betlejem, okaże się, że jest to jaskinia. Prawdopodobnie była to jaskinia, ale mogła to być drewniana przybudówka. Mogła to być przybudówka, ale nadal pasuje to do szerokiej definicji szopy, specjalnego miejsca, w którym ludzie dokonują ważnych rzeczy. „
Drugim przedsięwzięciem, które obecnie zajmuje Jamesowi dużo czasu, jest jego pub The Royal Oak w Swallowcliffe w Wiltshire. Jest to niewątpliwie dzieło miłości. „Jesteśmy jego właścicielami już od pięciu lat. Nigdy nie wyciągaliśmy z niego żadnych pieniędzy, tylko wpłacaliśmy je.
„Więc prowadzenie pubu należy postrzegać jako działalność charytatywną lub służbę dla społeczności. Puby są trochę jak wiktoriańskie szaleństwa w ludzkich ogrodach. Musisz je mieć, bo je kochasz. Nie ma innego powodu.”
James kontynuuje: „Ludzie często podchodzą do mnie i mówią: «Och, dzięki Bogu, kupiłeś ten pub i nadal go mamy». Nie wszystko musi wiązać się z osiągnięciem zysku. Może chodzić o ciepłe uczucie, jakie odczuwasz. I naprawdę robi mi się ciepło na myśl: «O tak, jestem właścicielem pubu i właśnie tego wszyscy w tajemnicy chcą robić». Posiadanie pubu określam jako naprawdę bardzo kosztowną rundę. Nadal chodzę do pubu, co robiłem, zanim go kupiłem. To ten sam pub, tyle że muszę zapłacić mnóstwo pieniędzy za przywilej dalszego tam chodzenia.
Co zatem będzie dalej z Jamesem? Ma być może zaskakującą ambicję otwarcia schroniska dla zwierząt na swojej posiadłości w Wiltshire. „Jest mnóstwo miejsc, gdzie można dać osły i kozy. Jest wiele takich, które wymagają znalezienia nowego domu, ale należy je trzymać w parach, bo nie lubią przebywać same.
„Musisz więc kupić dwa osły i dwie kozy, a potem, zanim się zorientujesz, masz też kilka psów i kilka kotów i nagle twoje życie sprowadza się do opiekowania się zwierzętami”.
Prezenter rozważał nawet nakręcenie filmu dokumentalnego o swoim potencjalnym rezerwacie zwierząt. „Problem polega na tym, że serial trwałby jeden lub dwa sezony. Potem by się zatrzymał, a ty zostałbyś z tymi wszystkimi zwierzętami. Nie można ich wywieźć na złomowisko tak jak samochodami. Są na całe życie i byłoby to ogromnym obciążeniem.”
Zanim się rozstaniemy, James powraca do ulubionego tematu: męskiej miłości do narzędzi. „Większość facetów, którzy przychodzą do mnie i rozmawiają o „Szopie pomysłów” Jamesa Maya, chce omówić takie rzeczy, jak moja tokarka czy elektronarzędzia!
„Podejrzewam, że serial jest tak atrakcyjny, ponieważ przedstawia kilku facetów, którzy robią to, co faceci w tajemnicy chcą robić, czyli grzebią w narzędziach w warsztacie”.
Mówi, że dokument podkreśla prawdziwość stwierdzenia Richarda, że mężczyźni potrzebują w życiu tylko „narzędzi i alkoholu”.
„Kiedy myślę o swoim życiu, należę do osób, które mają mnóstwo zainteresowań” – mówi. „Nie robię żadnego z nich szczególnie dobrze i trochę sobą za to gardzę. Ale spędzam sporo czasu na majstrowaniu przy narzędziach i piciu własnego ginu. Więc moje życie to prawdopodobnie w 70% narzędzia i alkohol.”
Dlatego James przez zaciśnięte zęby musi przyznać: „Hammond ma rację. Od czasu do czasu postępuje bardzo filozoficznie”. Przypominając nam, że nigdy nie jest daleko od kolejnego żartu kosztem swoich byłych kolegów, James dodaje: „Przez większość czasu Hammond jest idiotą. Ale bardzo czasami wyjdzie z czymś dobrym!”
„Shed Load Of Ideas” Jamesa Maya można oglądać w Quest we wtorki o 21:00

James May i zespół z jego nowego programu Shed Full of Ideas (Zdjęcie: w zestawie)


















