Mało kto wierzy, że Rachel Reeves nadal będzie sprawować urząd w nadchodzących wyborach. Z pewnością nie obejmie władzy PO wypowiedzeniu się wyborców. Keira Starmera też nie. Partia Pracy zostanie zmieciona przez falę wściekłości publicznej z powodu złego zarządzania gospodarką. Nawet starsi parlamentarzyści Partii Pracy są przerażeni ich niekompetencją.

Dame Meg Hillier, przewodnicząca komisji specjalnej ds. skarbu Izby Gmin, ostro skrytykowała niedawny chaos budżetowy, mówiąc, że „przypominał on rzucenie kilku granatów ręcznych na boisko”. W praktyce Reeves radził sobie znacznie gorzej, co potwierdziły piątkowe dane.

Niesamowicie, gospodarka Wielkiej Brytanii skurczyła się w październiku o 0,1%, po podobnym spadku we wrześniu i zerowym wzroście w sierpniu.

Gdy zbliżał się budżet, konsumenci przestali wydawać, rynek nieruchomości utknął w martwym punkcie, a pracodawcy wstrzymywali się z zatrudnianiem w obawie przed nadchodzącą rzezią.

Mieli rację, że byli przerażeni. Reeves uderzyła nas kolejną podwyżką podatków o 26 miliardów funtów, oprócz 40 miliardów funtów z zeszłego roku, czyli pieniędzy, które wyda wyłącznie na płace i opiekę społeczną w sektorze publicznym.

Gospodarka „imploduje”. Inflacja jest wyższa niż powinna, bezrobocie rośnie a koszty pożyczek są znacznie wyższe niż w jakiejkolwiek innej dużej gospodarce. Funt może spodziewać się „gwałtownego” spadku.

Reeves najwyraźniej nie nadaje się do tej pracy. Nie potrafi nawet wykonać prostych codziennych czynności, jak powiedzenie prawdy.

Ale dzieje się też coś złowrogiego. Prowadzi brutalną grę polityczną, wykorzystując brytyjską gospodarkę jako przynętę.

Reeves uważa, że ​​spotkała ją zła ręka Torysii chce im za to zapłacić. Lub Nigela Farage’a. Albo zrobi.

Jej budżet był wyśmiewany jako „najpierw wydawaj, później opodatkowuj” i słusznie. Reeves koncentruje wydatki na pierwszym planie, przedłużając zamrożenie cła paliwowego i wsparcia energetycznego dla gospodarstw domowych, a także znosząc od kwietnia przyszłego roku górny limit świadczeń na dwoje dzieci.

Jednocześnie opóźnia podwyżki podatków, które faktycznie to sfinansują. „Podatek od nieruchomości” o wartości 2 milionów funtów zacznie obowiązywać dopiero w 2028 r. Reformy polegające na poświęceniu wynagrodzeń emerytalnych pozwolą zaoszczędzić 4,5 miliarda funtów rocznie, ale nie wcześniej niż do 2029 r.

Przedłużone zamrożenie progów podatku dochodowego nie będzie obowiązywać aż do roku 2028/29.

Reeves twierdzi również, że obniży koszty funkcjonowania służby cywilnej o 15%, ale dopiero „do końca kadencji tego parlamentu”. Jej celem jest nadwyżka budżetowa, ale nie wcześniej niż w roku 2030/31. Zauważyliście coś podejrzanego w tych wszystkich datach?

Następne wybory powszechne muszą odbyć się nie później niż 15 sierpnia 2029 r., a mogą nastąpić znacznie wcześniej. Większość podwyżek podatków i cięć wydatków zostanie zrealizowana dopiero później.

Reeves ma dziś przyjemność wydawać pieniądze, ale ból związany z przywróceniem odpowiedzialności fiskalnej pozostanie temu, kto podąży za jej rujnującymi rządami.

Więc o co jej chodzi? Moim zdaniem jest to brutalny atak zemsty na tym, kto zwycięży – niezależnie od tego, czy będzie to Reform UK Nigela Farage’a, konserwatyści, czy też koalicja obu.

Ich pierwszym zadaniem będzie cięcie wydatków, po czym lewica będzie krzyczeć „oszczędności”. Odwrócenie podwyżek podatków Reeves nie będzie łatwe ze względu na jej rozrzutność.

Praca zapewnia nie ma już pieniędzy – tak jak to zrobił rząd Gordona Browna.

To okrutne, tchórzliwe i mściwe podejście, polegające na spaleniu wszystkiego za sobą i pozostawieniu niczego następnemu rządowi. Po raz kolejny rachunek zapłacą Brytyjczycy.

Source link