Kierowcy pojazdów elektrycznych będą zmuszeni co roku udawać się do ośrodków MOT w celu sprawdzenia przebiegu w ramach kontrowersyjnych zmian ogłoszonych przez kanclerz Rachel Reeves co budzi obawy, że nowy system płatności za mile może stać się „chaotycznym i niechlujnym” koszmarem, podaje „The Times”.

W wyniku radykalnej reformy rządu właściciele pojazdów elektrycznych będą od 2028 r. podlega podatkowi w wysokości 3 pensów za milę od przejechanych mila kierowcy hybryd typu plug-in płacą 1,5 pensa. Jednak wprawiło to ekspertów w zakłopotanie: kierowcy nowiutkich pojazdów elektrycznych będą musieli odwiedzać centra przeglądu technicznego (MOT), aby zweryfikować przebieg w ciągu pierwszych dwóch lat posiadania, mimo że samochód nie wymaga nawet przeglądu.

Kierowcy zostaną obciążeni uciążliwym zadaniem oszacowania i wstępnego zakupu mil na dany rok, jednocześnie płacąc podatek za samochód, a wszelkie niewykorzystane mile zostaną zwrócone w formie rabatu w następnym roku. Co ciekawe, mile zostaną przypisane do samego samochodu, co oznacza, że ​​jeśli kierowca sprzeda swój pojazd w ciągu roku, będzie musiał sprzedać mile razem z nim.

Ekspert podatkowy Dan Neidle ostrzegł, że ryzyko, że kupujący stanie się odpowiedzialny za przebieg innej osoby „może być nieporządne”, zmuszając kierowców do wzięcia pod uwagę, czy kupowany przez nich samochód ma „nadwyżkę” czy „deficyt” podatku od pojazdów elektrycznych. „To nie jest dla mnie wspaniałe” – powiedział. „(Lepiej) byłoby pozwolić właścicielom lub dealerom na dokonanie płatności uzupełniającej w punkcie sprzedaży, aby kupujący otrzymali „czysty” samochód objęty akcyzą”.

Sprzedano o 120 000 pojazdów elektrycznych mniej, ponieważ kierowcy płacą za to cenę

Biuro ds. Odpowiedzialności Budżetowej uderzyło w zielony program rządu, ujawniając, że bezpośrednio w wyniku wprowadzonych kar sprzedanych zostanie aż o 120 000 pojazdów elektrycznych mniej. Krytycy ostro ocenili te propozycje jako „najbardziej skomplikowaną, biurokratyczną i cywilną służbę”, jaką kiedykolwiek widzieli.

Buntowniczy Reeves w rozgłośniach radiowych bronił kontrowersyjnych planów, twierdząc, że kierowcom nie będzie „trudno” obliczyć, ile będą musieli zapłacić. Zmartwiony kanclerz był zaniepokojony praktycznymi aspektami tej opłaty, ale utrzymywał, że „każdy może sprawdzić przebieg swojego samochodu, nie jest to trudne”.

„Chaotyczny” system pozostawia kierowców w ciemności

Tanya Sinclair, dyrektor naczelna organizacji branżowej Electric Vehicles UK, powiedziała: „Dobrze jest widzieć, że system płatności za milę jest przedmiotem konsultacji, ponieważ w jego obecnej formie propozycja po prostu nie jest gotowa.

Zbyt wiele praktycznych pytań pozostaje bez odpowiedzi, począwszy od tego, w jaki sposób kierowcy będą z niego korzystać na co dzień, po plany rządu dotyczące tak istotnej zmiany w opodatkowaniu pojazdów. Dopóki te szczegóły nie będą jasne, system może wydawać się chaotyczny, a kierowcy pozostaną w ciemności.”

Obawy dotyczące rejestracji danych, ponieważ kierowcy muszą liczyć się z „podwyższoną stawką” za zaniżanie deklaracji

Dokument konsultacyjny ostrzega przed ryzykiem taktowania samochodu, polegającego na włamywaniu się pozbawionych skrupułów kierowców do systemów pojazdu w celu zmniejszenia przebiegu. Około 2,3 procent samochodów w Wielkiej Brytanii wykazuje już oznaki starzenia.

Dokument ostrzega, że ​​kierowcy, którzy zaniżają swój przebieg, „ryzykują, że w przyszłych latach ich przebieg będzie podwyższony”.

Ponieważ rządowy plan płatności za mile spotyka się z krytyką ze wszystkich stron, Reevesa czeka żmudna walka, aby przekonać sceptycznych kierowców i ekspertów branżowych, że program ten to coś więcej niż biurokratyczny koszmar.

Ponieważ przyszłość wprowadzenia pojazdów elektrycznych wisi na włosku, stawka dla oblężonego kanclerza nie może być wyższa.

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj