ST. LOUIS – Jeśli oceniasz sobotni mecz St. Louis Blues na podstawie wyniku, myślisz o ponownym meczu z Ottawa Senators.
Cóż, wynik jest dokładnie taki sam, tym razem 8:1 z Washington Capitals, mecz, w którym Alex Ovechkin strzelił dwa gole i zbliżył się do rekordu wszechczasów Wayne’a Gretzky’ego, który zdobył 862 i 863 gole (31 brakowało do remisu), ale nie wszystko ułożyło się tak, jak mecz w stolicy Kanady 11 dni temu.
Nie sądzę, że The Blues grali aż tak słabo przez 40 minut. Tak, w drugim meczu z rzędu zdobyli kolejnego gola w pierwszej minucie i siódmy raz z rzędu, ale w miarę trwania meczu mieli kilka naprawdę dobrych okazji do zdobycia bramki.
Alexey Toropchenko, Brandon Saad, Brayden Schenn, Zack Bolduc, żeby wymienić tylko kilku, mieli w meczu naprawdę wysokiej jakości i ryzykowne szanse na zdobycie gola.
Pierwszą część spotkania zakończyli remisem 1:1 dzięki pierwszemu golowi Scotta Perunovicha w NHL, a nawet po przegrywaniu 3:1 ich druga tercja mogła być jeszcze lepsza z punktu widzenia szans na zdobycie gola.
Popełnili kilka krytycznych błędów (Schenn pozwolił Dylanowi Strome’owi pokonać go bez narzucania mu ciała, co doprowadziło do gola Owieczkina na 2:1, a Jordan Kyrou po raz kolejny został okradziony w strefie neutralnej, co ostatecznie doprowadziło do wyniku 3:1 Jakoba Chychruna bramka).
Można więc pomyśleć, że gospodarze nadal mogą wyjść z pewnym oporem i wejść do gry. Biorąc pod uwagę liczbę dobrych okazji do zdobycia gola, jakie mieli przez 40 minut, być może uda im się pokonać Logana Thompsona, który był genialny w niektórych swoich interwencjach.
Cóż, to nawet nie było bliskie tego, czego potrzebowali Blues. Nie na dłuższą metę.
To było wręcz żałosne.
Pięć goli Capitals, którzy grali tak, jakby to oni gonili wynik i przesuwali poprzeczkę.
Jordan Binnington został ofiarnym barankiem kiepskiej i tandetnej zabawy. Skutek był pobiciem na własnym lodzie i wygwizdaniem na lodzie. Jednak buczenie brzmiało bardziej, jakby 18 096 osób było bardziej oszołomionych tym, co działo się w tej chwili, a nie całą nocą.
Szybko spadł z szyn i to mocno.
„Szczerze mówiąc, nie mam na to odpowiedzi. To całkowicie nie do przyjęcia” – powiedział obrońca Blues Justin Faulk. „To po prostu niewłaściwie. Nie sądzę, że coś takiego powinno się kiedykolwiek wydarzyć w takiej sytuacji. Musimy szanować siebie nawzajem i swój mecz. Nie można po prostu wyjść na boisko i pograć przez jakiś czas w hokeja w lecie i pomyśleć, w każdym momencie jest w porządku. Jesteśmy dorosłymi mężczyznami w tej lidze i musimy wkładać w to wysiłek, który będzie do zaakceptowania każdego wieczoru, ale nie możesz na to pozwolić… to po prostu nie do przyjęcia.
Prawie tak, jakby zespół się poddał?
„Tak, może to wyglądać na wiele rzeczy” – powiedział Faulk. „Nie było zbyt wiele pasji, dużo energii. Czasami wyglądało to dosłownie na nic. Brak mi słów, które byłyby akceptowalne”.
Schenn zgodził się.
„To sprowadza się do wysiłku” – powiedział. „W trzeciej kwarcie pozwoliliśmy naszemu bramkarzowi wyschnąć i zdobyć osiem goli. Nie można oszukiwać, kiedy wpuścimy osiem bramek. Wszystko sprowadza się do bycia na meczu hokejowym i bycia w stanie wrócić na 3:1 i stracić pięć bramek w trzeciej kwarcie, to jest po prostu nie do przyjęcia.
Zatem w przypadku zespołu pozbawionego talentu supergwiazdy i zmagającego się z mnóstwem kontuzji, jak wysiłek znów nabiera znaczenia? Czy porażka w Ottawie nie była wystarczającym przypomnieniem? Powinno tak być, skoro stało się to tak niedawno (29 października).
Ale znowu tu jesteśmy i rozmawiamy o tym, czy chłopaki wkładają wysiłek, czy nie.
„Łatwo tu siedzieć i negatywnie oceniać całą sytuację” – powiedział trener Bluesa Drew Bannister. „Jest wiele powodów, dla których warto spojrzeć wstecz… w ciągu ostatnich dwóch tygodni rozegraliśmy dwa mecze, w których było po prostu nie do przyjęcia, ze względu na sposób, w jaki gramy w takich sytuacjach i znajdowanie sposobów na zatamowanie krwawienia. Odbijamy się z kilkoma dobrymi wynikami. ale nie byliśmy w stanie tego utrzymać. Musimy być w stanie utrzymać lepszy hokej. Nie możemy zrobić jednego lub dwóch kroków do przodu, a potem ciągle cofać się. Nasza konsekwentność, gdy gramy dobrze. musimy być w stanie to utrzymać.”
Przy stanie 7-8-0 jest oczywiste, że tak się nie dzieje. Nawet gdy grali Robert Thomas (złamana prawa kostka), Philip Broberg (prawe kolano) i inni, którzy nie znaleźli się w składzie, zdarzały się mecze, w których udało im się przetrwać trudne chwile.
Ale cokolwiek to było na trzeciej lekcji dzisiejszego wieczoru, wyglądało jak dzieciak w szkole szukający litości.
„Nie wiem. Nikt inny nam nie współczuje. Mam nadzieję, że nie” – powiedział Faulk.
„Podobało nam się półtora tercji. Nie podobała nam się ostatnia para, którą oddaliśmy na 3:1. Wiem, że nie byliśmy z tego powodu zbyt szczęśliwi, ale to mecz, w którym dominują dwa gole, trzeci u siebie, masz okazję wywrzeć pewną presję i zobaczyć – obaj grają jeden po drugim – jeśli możesz ich trochę zmęczyć, przejąć na jakiś czas pałeczkę i odzyskać siły wrócił do gry, ale pojawiła się szansa, aby przynajmniej zagrać tego, a my zrobiliśmy dokładnie odwrotnie.”
Przyjrzyjmy się czwartemu golowi Waszyngtonu, golowi Owieczkina w grze w przewadze, który dał wynik 4-1 przy 2:09.
Zobacz, jak The Blues po prostu wpuszczają środek lodu, a następnie wkraczają w strefę. Zezwolenie Caps na wejście do strefy, a następnie brak jakiegokolwiek zasięgu, jeśli opiera się na nakładzie pracy:
Piąty gol nie był inny:
A szósty gol wygląda jak kopia czwartego:
I siódmy, kolejny łatwy wpis i brak jakiejkolwiek świadomości, kto co ma robić:
„Chłopaki muszą po prostu zdać sobie sprawę, że jako grupa musimy zdać sobie sprawę, że to National Hockey League i w tej lidze nie ma nic za darmo” – powiedział Faulk. „Nie można brać żadnego wieczoru za pewnik. Inni chłopaki chcą tu przyjść i oddaliby życie, aby grać w tej lidze. Są chłopaki, którzy każdego wieczoru walczą o miejsca, a w naszej drużynie są goście, których nie ma w składzie. Gwarantuję. wy, oni siedzą i myślą: „Dlaczego nie było mnie dziś wieczorem w składzie, kiedy doszło do tego wysiłku?” Chłopaki są głodni i nie można brać niczego za pewnik. Te dwie porażki w krótkim czasie są dla nas okazją, aby spojrzeć na siebie i spróbować dowiedzieć się, co chcemy osiągnąć, w czym chcemy zaprezentować się tak, jak chcemy. rozwijać się jako grupa.”
The Blues mówią, że rozumieją, że niektórzy z zaginionych czołowych zawodników (Thomas i Broberg) szybko nie wrócą. Ten harmonogram nie będzie już łatwiejszy. Jeśli szybko tego nie rozwiążą, sytuacja naprawdę szybko się pogorszy. I nie mam tu na myśli prób uciekania i strzelania do przeciwników.
Lepiej, żeby The Blues wrócili do brzydkiego wygrywania, bo to ich jedyna szansa.
„Tak, nie skupiamy się na kontuzjach i powrocie zawodników” – powiedział Schenn. „Mamy teraz problemy do naprawienia w naszym pokoju, skoro dzieją się takie rzeczy. Myślę, że wszystko będzie dobrze. Musimy się po prostu zebrać razem i przekonać chłopaków, że naprawdę jeśli będziemy grać we właściwy sposób, będziemy dobrą drużyną hokejową A kiedy pozwolimy, aby sprawy się potoczyły po naszej myśli, problemy zaczynają się na nas piętrzyć. Musimy rozegrać prosty mecz, a kiedy to robimy, jest to skuteczne , takie rzeczy się zdarzają.
„Myślę, że chłopaki to kupują. Nie jest istotne, kto to kupuje, a kto nie. Ciężko jest grać każdego wieczoru. Nie wychodzimy na prowadzenie. Nie strzelamy wielu bramek. w pewnym sensie musimy nadal szlifować i przebijać się, aby powrócić do meczów hokejowych. Wszystko zaczyna się od wiary w wygrywanie meczów 2:1, 3:2 i taka jest rzeczywistość, w której musimy się teraz znaleźć Powiedziałem, że nie ma problemu, możemy to naprawić. Oczywiście wszyscy zaangażowani w grę będą musieli we wtorek dobrze zareagować przeciwko dobrej drużynie hokejowej, ale niedopuszczalne jest, aby coś takiego wydarzyło się u siebie.
A jeśli chodzi o ustalenie tego, będzie to musiało wyjść od trenerów ORAZ zawodników. Ale szczerze mówiąc, niektórzy gracze powinni zacząć wyciągać głowy ze swoich wiesz-co.
„Musimy to rozwiązać jako grupa” – powiedział Bannister. „Nie chodzi tylko o zawodników. Chodzi o trenerów i zawodników razem. Jesteśmy w tym razem”.