Giełda Londyńska jest na dobrej drodze do najgorszego roku pod względem spadków od czasu kryzysu finansowego, który zadał druzgocący cios jej najważniejszej pozycji w finansach międzynarodowych.
Około 88 firm wycofało lub przeniosło swoje główne notowania z głównego rynku światowego, który został założony 222 lata temu w grudniu 1801 roku, a ich miejsce zajęło zaledwie 18 firm.
Obecnie istnieją obawy, że więcej przedsiębiorstw notowanych na giełdzie FTSE 100 – o łącznej wartości rynkowej zbliżającej się do 3 bilionów funtów – opuści Wielką Brytanię na rzecz konkurencyjnego Nowego Jorku.
Xavier Rolet, który kierował London Stock Exchange Group w latach 2009–2017, powiedział, że słaby handel stworzył „realne zagrożenie”, że więcej brytyjskich firm porzuci notowania w poszukiwaniu lepszych zysków w Stanach.
Dane te wskazują na największą dezercję firm od czasu krachu finansowego w 2009 roku.
Liczba nowych spółek na giełdzie również będzie najniższa od 15 lat, ponieważ spółki rozważające oferty publiczne odstraszają tanie wyceny w porównaniu z innymi centrami finansowymi, w tym z Frankfurtem.
Spółki notowane na giełdzie o wartości ponad 100 miliardów funtów przygotowały się do opuszczenia w tym roku londyńskiej giełdy, albo zgadzając się na transakcje przejęcia po często wysokich premiach, albo wycofając się z giełdy.
Alarmujący exodus trwa pomimo wysiłków rządu, organów regulacyjnych i LSE mających na celu zwiększenie atrakcyjności miasta.
Ashtead, firma zajmująca się wypożyczaniem sprzętu, wyceniana rynkowo na 23 miliardy funtów, stała się kolejną wielką marką, która zaproponowała przeniesienie swojego głównego notowania z Londynu do Ameryki. Następuje po Shellu i Tui, największym europejskim operatorze turystycznym.
Rolet powiedział: „Prosta matematyka sugeruje, że niepłynny rynek będzie wymagał zbyt dużego rabatu emisyjnego nawet w przypadku zwykłej oferty (pierwszej oferty publicznej).
„Ten sam brak płynności będzie miał również wpływ na wycenę po IPO. Innymi słowy, koszt kapitału własnego uczyniłby taki rynek głęboko niekonkurencyjnym”.
Jak wynika z analizy Goldman Sachs, akcje spółki w Londynie notowane są obecnie ze średnim dyskontem wynoszącym 52% w porównaniu do ich amerykańskich odpowiedników.
Jednak obecny szef LSE ostrzegł, że spółki kuszące do przeniesienia swoich notowań z Wielkiej Brytanii, że sprawy rzadko kończą się dobrze.
Julia Hoggett powiedziała: „Większość krajów na świecie chciałaby mieć takie rynki kapitałowe, jakie mamy. Ale nie osiadamy na laurach.
„Przyjrzeliśmy się, co dzieje się z brytyjskimi firmami, które zebrały ponad 100 milionów funtów, a które trafiają do Stanów Zjednoczonych. W ciągu ostatnich dziesięciu lat było ich zaledwie 20.
„Osiem zostało już wycofanych z giełdy, tylko cztery notują wzrosty, a pozostałe notują spadki średnio o 80 procent”.
Na początku tego roku inwestorzy w Tui głosowali za opuszczeniem londyńskiej giełdy na rzecz Niemiec.