Ponieważ sezon NBA zbliża się do miesiąca, nasi autorzy podsumowują największe jak dotąd niespodzianki i rozczarowania, a także tworzą ranking najlepszych pretendentów do tytułu na początku.
1. Najprzyjemniejsza niespodzianka sezonu jak dotąd?
Ben Rohrbach: Cleveland Cavaliers. Doszedłem do wniosku, że w zeszłym sezonie, kiedy przegrali z Boston Celtics w serii pięciu meczów w drugiej rundzie play-offów, w składzie było zbyt wiele zwolnień. Donovan Mitchell i Darius Garland nie mogli dzielić pola obrony; podobnie jak Evan Mobley i Jarrett Allen nie mogli dzielić pola ataku. Okazało się, że potrzebowali tylko Kenny’ego Atkinsona, głównego trenera, który już to zrobił w sposób, który maksymalizuje wszystkich i tworzy prawdziwego pretendenta.
I Tytus: Wojownicy Złotego Stanu. Cavs i Lakers zasługują na głosy, ale gorący start Warriors jest na szczycie mojej listy, ponieważ nie oczekiwano, że znajdą się wśród najlepszych drużyn na Zachodzie, nie mówiąc już o całej lidze. Ich wyjątkowo głęboka rotacja kwitnie przez mnóstwo 3s i odnowione zaangażowanie w obronę. Jako jednostka z pierwszej piątki Dubs są poważnymi pretendentami do tytułu – nawet u schyłku karier Steph Curry i Draymonda Greena.
Dan Devine: A co z Nets – zespołem, o którym powszechnie się mówi celowo fatalne w tym sezonie – zamiast być wręcz konkurencyjnym? Pomimo stawienia czoła jednemu z najtrudniejszy otwierając listę meczów w NBA, Brooklyn ma bilans 6-9, a dwie z tych porażek miały miejsce po dogrywce z mistrzem Celtics droga i pewnej nocy poszedł Nikola Jokić jądrowyi trzeci na a sztylet autorstwa Jalena Brunsona. Netty są przywiązany do siódmy w skuteczności ofensywnejocierając się o drużyny obładowane gwiazdami dzięki penetracji przez drybling Dennisa Schrödera i Cama Thomasa, palącym strzałom Cama Johnsona i atakom zza łuku, wprowadzonym przez nowego głównego trenera Jordiego Fernandeza.
To prawdopodobnie nie potrwa długo, zwłaszcza jeśli będą o tym słyszeliśmy każda sieć jest dostępna w rozmowach handlowych doprowadzić do poważnej operacji dekonstrukcyjnej inspirowanej programem Capture-the-Flagg przed lutowym terminem handlu. Na razie jednak Brooklyn to całkiem przyzwoity zegarek i nie jestem pewien, ilu z nas dzwoniło To miesiąc temu.
Dobra wola Vincenta: To z pewnością Cleveland. Ciągłość w przeciwieństwie do hurtowych zmian w dzisiejszej NBA? Kto wiedział? Porażka z Celtics mimo to Cavaliers spisali się we wtorek dobrze. Wszystko przyspieszone, Evan Mobley i Darius Garland rosną, nie odbierając innym, a Donovan Mitchell utrzymuje suchy puch do czwartej kwarty? Podoba mi się to.
2. Największe jak dotąd rozczarowanie sezonu?
Tytus: Philadelphia 76ers. Sixers mogą przypisać swój fatalny początek brakowi odpowiedzialności organizacyjnej, przywództwa i byciu wadliwym zespołem bez zgrania. Trio Joel Embiid-Paul George-Tyrese Maxey prawdopodobnie zagra razem po raz pierwszy jeszcze w tym tygodniu, ale ponieważ ciężko będzie wydostać się z dołka 2–11 – nawet w słabej Konferencji Wschodniej. Co za bałagan. Przynajmniej Jared McCain wygląda świetnie.
Devine: Załóżmy, że prawidłowy odpowiedzi brzmią: Filadelfia i Milwaukee, jak twierdzi Vincent Goodwill z Yahoo Sports wyłożone we wtorek. Jednak według najbardziej błędnego myślenia naszych pracowników: Załóżmy, że drużyna Pacers, która w zeszłym sezonie zabłysnęła na historycznych poziomach, 16. miejsce pod względem punktów zdobytych na posiadanie. Duża część bólu wynika z urazów. Jego ciężko biegać kiedy tracisz połowę rotacji: Indiana awansowała z pierwszego miejsca pod względem średniego czasu do oddania strzału ostatni sezon do 14 w tym sezoniez drugi Do 14 w tempie i od siódmego do 20. pod względem częstotliwości grać w okresie przejściowymosłabiając to, co w zeszłym sezonie było ogromną siłą klubu Ricka Carlisle’a.
Uderzenia w drugoplanową obsadę, w połączeniu z ciągłą defensywą skierowaną w stronę zlewu kuchennego, połączyły się w brutalny start Tyrese’a Haliburtona, który ma do czynienia z pewnymi obrażenia kwestie swojego własnego. Haliburton notuje średnio o cztery punkty mniej i około dwie i pół asyst mniej na mecz, trafiając 38% z gry i 29% z dystansu za trzy punkty, a także zaciekle walczy na drodze. Bez niego grającego na poziomie supergwiazdy, jaki osiągnął w zeszłym sezonie, Indiana pozostanie neutralna.
Dobra wola: Można powiedzieć, że Philadelphia 76ers za dramat zespołowy i brak dostępności Joela Embiida i Paula George’a. Ohyda. Rekord w stylu Wizardów wydaje się być poważnym przestępstwem, ale brak trzech najlepszych graczy dodaje trochę gracji. Niektórzy z nas spodziewali się, że Milwaukee Bucks będą mieli pewien poziom ciągłości po zeszłorocznej kamienistej jeździe. Oprócz wstrząśnienia mózgu Lillarda, Giannis Antetokounmpo i Damian Lillard są zdrowi, a chociaż Khris Middleton nie zadebiutował jeszcze, ich bilans wciąż wynosi 5-9. Zwycięstwo w trzech z czterech oznacza pewną kaucję, ale ogólnie rzecz biorąc, pretendenci do tytułu nie mogą tak wyglądać.
Rohrbacha: Philadelphia 76ers. Może to być zbyt oczywiste, ale są to 2-11. Muszą wygrać dwie trzecie pozostałych meczów, aby wyrównać rekord z poprzedniego sezonu, kiedy potrzebowali zwycięstwa w turnieju wstępnym, aby zapewnić sobie udział w play-offach. Latem przekazali Joela Embiida, Tyrese’a Maxeya i Paula George’a łącznie 609 milionów dolarów – nie wspominając o milionach, które wydali, aby otoczyć ich zdolną obsadą drugoplanową – i są okropni.
3. Najbardziej intrygujący rozwój sezonu w dotychczasowej historii?
Dobra wola: Houston Rockets są kompetentni. W pewnym sensie mogliśmy się tego spodziewać, gdy Ime Udoka użyje swojej magii i sprawi, że ten zespół będzie zadowalający w zeszłym roku. Teraz zajmują czołową czwórkę na Zachodzie, choć na początku, z rozbudowanym zespołem, różnicą punktów (+7,9), która zapewniłaby im miejsce w pierwszej trójce konferencji przez większość lat i mnóstwem atutów do wykorzystania możliwość wymiany na następną niezadowoloną gwiazdę, bo zawsze się znajdzie. Siedmiu chłopaków osiąga dwucyfrowe wyniki, a w międzyczasie jest niezła mieszanka młodzieży i weteranów, dzięki czemu są więcej niż dzielni.
Rohrbacha: Giannisa Antetokounmpo. Czy staje się dostępny? Przed sezonem wydawało się, że szanse na to są zerowe. Miesiąc temu? Szansa jest, nawet jeśli niewielka. Nawet najmniejsza możliwość, że wieloletni kandydat na MVP mógłby być możliwością wymiany, to wielka sprawa — rodzaj rozwoju, w którym zespoły obmyślają ścieżki, jak go wylądować. Nie są oni pretendentami w obecnym składzie i żadne majsterkowanie na krawędziach tego nie zmieni. A skoro o tym mowa, jak szczęśliwy będzie Damian Lillard w Milwaukee, jeśli stracone zostaną dalsze nadzieje?
Tytus: Dysona Danielsa. Wielki Złodziej Barier stał się jednym z najbardziej wszechstronnych i destrukcyjnych obrońców w lidze, notując średnio 3,4 przechwytu i 1,1 bloku na mecz. Jest na dobrej drodze, aby zdobyć swój pierwszy ukłon w drużynie All-Defensive. Rozwój Danielsa nie ogranicza się jednak do defensywy, ponieważ w swoim trzecim sezonie w NBA ustanawia on rekordy w swojej karierze pod względem współczynnika wykorzystania, punktów, zbiórek, asyst i trójek zdobytych na mecz. Gdyby jego kolegą z drużyny nie był Jalen Johnson, byłby jeszcze wyżej na liście MIP.
Devine: To może być nic, ale: wydaje się, że na początku sezonu znacznie więcej obrońców zwiększa presję na całym korcie.
Obrona Miami Heat rozpocznie 4. miejsce
Wciskanie całego kortu w strefę. Nikt nie dostanie ani jednego głębokiego dysku. Ball raz przekroczył linię trzech punktów, aż do Donte
Zmuszanie piłki do okrążenia i nic się nie dzieje. Wymuś zegar czasu akcji TOV pic.twitter.com/TIkJN9gUB4
— Jan Jabłonka (@JohnJablonka_) 12 listopada 2024 r
Według Synergy Sports Technology dwa sezony temu żadna drużyna nie wywierała nacisku na więcej niż pięć posiadania piłki w defensywie na mecz. W zeszłym sezonie zrobiło to dwóch: Trail Blazers i Pacers. Jak dotąd w tym sezonie siedem mają, na czele z Brooklynem i Indianą w ponad 12 posiadania na mecz, a za nimi plasują się Portland, Toronto, Memphis, Miami i Nowy Orlean. Trzy kolejne – Waszyngton, Oklahoma City i Golden State – grały na pełnym boisku co najmniej cztery razy w ciągu wieczoru, co przez większość ostatniego półtorej dekady plasowało się na szczycie NBA lub w jego pobliżu.
Być może presja powoduje kradzież na polu obrony. Być może opóźnia to o kilka taktów znaczącą akcję ofensywnego posiadania, co jest cenne samo w sobie, biorąc pod uwagę stopień, w jakim skuteczność ofensywna opada w dalszej części zegara czasu akcji. Może to jest jak ciosy w boks w boksie — dokonuj depozytów wcześnie, mając nadzieję, że zbierzesz korzyści, gdy nogi przeciwnika osłabną w późniejszym czasie. W każdym razie: to około jedna trzecia ligi, począwszy od całej gamy elita obrona do zawodników odbierających z dołu, a wszyscy dokładali zdecydowanych i skoordynowanych wysiłków, aby nękać zawodników trzymających piłki na polu obrony. Prawdopodobnie robią to nie bez powodu i prawdopodobnie warto na to zwracać uwagę.
4. Stwórz ranking 5 najlepszych pretendentów do tytułu NBA.
Devine: Celtics, Thunder, Warriors, Cavaliers i… do cholery, chodźmy z Nuggetsami. Tuż za top 10 po obu stronach pomimo nieobecności Aarona Gordona w ciągu ostatnich kilku tygodni i Nikoli Jokicia opuszczonego w trzech ostatnich meczach, 8-3 po przegraniu dwóch brzydkich meczów na początku, Jamal Murray i Michael Porter Jr. dają oznaki życia i utrzymują się na powierzchni. To wystarczy, żeby na razie zatrzymać mnie na pokładzie.
Tytus: 1. Celtowie; 2. Grzmot; 3. Kawalerzyści; 4. Wojownicy; 5. Lakersi.
Dobra wola: 1. Celtowie; 2. Grzmot; 3. Wojownicy; 4. Kawalerzyści; 5. Nuggetsy.
Rohrbacha: 1. Celtics (obecni mistrzowie); 2. Thunder (najlepszy West); 3. Kawalerzyści (15-1); 4. Wojownicy (pięć najlepszych ataków i obrony); 5. Nuggetsy (Nikola Jokić).