EUGENE, Oregon — Dan Lanning wszedł na konferencję prasową po meczu z szerokim uśmiechem.
„Czy ktoś ma czujnik tętna?” – zażartował.
Lanning to my wszyscy, każdy, kto uwielbia futbol uniwersytecki i w sobotę był świadkiem tego, co czyni tę grę tak niesamowicie wspaniałą: ciasne zwycięstwa i wielkie marki, pasja i widowiskowość, smutki i słabsze strony. Wyścigi serca. Puls bije.
Cztery drużyny z pierwszej 25 wygrały po dogrywce, dwie drużyny wygrały dwoma punktami, a jedna wygrała jednym punktem.
Być może żadne z nich nie było bardziej szalone niż to, co wydarzyło się tutaj, na północno-zachodnim wybrzeżu Pacyfiku, na ryczącym i kołyszącym się stadionie Autzen.
Na tym boisku dwie najdroższe drużyny futbolu uniwersyteckiego stoczyły wojnę – szacuje się, że każda z nich wydała na swoje składy blisko 20 milionów dolarów. Pokłóciły się dwie duże marki z Wielkiej Dziesiątki. Tutaj sianokos. Tam górne cięcie.
Osiem połączonych przyłożeń. Prawie 1000 metrów ataku. Siedem zmian w czołówce.
Świetne połowy. Dzikie biegi. Wielkie hity.
Również szalone wydarzenia. Wyrzut za plucie! Kopnięcie spalone w drugiej kwarcie odbijające się od gracza. Wątpliwe decyzje kończące grę. Kosztowna kara w ofensywie w późnej fazie gry.
I na koniec klasyka od lat: Nr 3 Oregon 32, nr 2 Ohio State 31.
„Nie dostaje się ich zbyt wiele” – mówi odbierający z Oregonu Tez Johnson. „Marzysz o graniu w takie gry”.
Sen, tak właśnie się czułem. Marzenie o futbolu uniwersyteckim. Epicka rozgrywka, która przyniosła skutek. Lanning opisał to jako walkę w wadze ciężkiej, która toczyła się w każdej rundzie.
Jego Oregon Ducks zadał ostateczny cios. Zatrzymanie w defensywie, po którym rozgrywający przeciwnika leżał na murawie. Zegar na zero. I kibice płynący po całym boisku. To było czyste szaleństwo. Studenci bez koszul. Maskotka surfująca po tłumie. Nawet ci w starszym wieku. Mężczyzna za pomocą laski przepchnął się przez tłum: „Dzięki temu czuję się młodo!”
A wśród nich, w szaleństwie, bohater przeszedł przez boisko: rozgrywający transferowy Dillon Gabriel, kilka minut po występie na dystansie 373 jardów i trzech przyłożeniach, występie w ogólnokrajowej telewizji w godzinach największej oglądalności, który może zapewnić mu zdobycie trofeum Heismana rozmowę i umieścił Ducks w walce o tytuł.
Przed żywiołowo rekordową publicznością drużyna Ducks odebrała Buckeyes zwycięstwo w meczu reprezentującym ruch Wielkiej Dziesiątki: starciu z największymi markami przed ogólnokrajową publicznością w godzinach największej oglądalności.
Dlatego dołączasz do Wielkiej Dziesiątki.
Skończyło się to w oszałamiający sposób: najlepszy zawodnik na boisku został wezwany na kosztowną karę. Gdy stan Ohio strzelił zwycięskiego gola z gry, Jeremiah Smith, niezwykle utalentowany pierwszoklasista drużyny Buckeyes, odepchnął obrońcę i przyjął go na 30 jardach Oregonu. Powiewały flagi: ofensywne przeszkadzanie w podaniach. W 20 sekundach wyprowadził Buckeyes poza pole gry.
Trener Ryan Day nie zdecydował się na przerwę na żądanie. W miarę upływu czasu rozgrywający Will Howard rzucił niekompletne rzuty, aby następnie przygotować ostateczną grę. Po sześciu sekundach Howard cofnął się, by podać, poczuł presję i wybiegł z kieszeni. W niewytłumaczalny sposób schował piłkę, pobiegł i zsunął się, gdy zegar wybił zero.
Kibice wylali się na powierzchnię gry. Buckeyes się nadąsali. Oregon odniósł charakterystyczne zwycięstwo nad siłą napędową swojej nowej konferencji — co stanowi jak dotąd najbardziej znaczące potwierdzenie tego, co Lanning zbudował tutaj, w Eugene. Wspierany przez Nike projekt NIL, fajne miasto uniwersyteckie, młody, podejmujący ryzyko trener.
Lanning zrobił niespodziankę w drugiej kwarcie, ogłaszając kopnięcie z gry, które odbiło się od zawodnika Oregonu i zostało odzyskane przez Ducks (co doprowadziło do gola z gry – co zadecydowało o ostatecznej różnicy w meczu).
Potem 38-letni trener odetchnął ciężko. Przepłynęło przez niego wiele emocji. Najsilniejszy z nich? – Ulga – powiedział.
Oddychaj spokojnie. W połowie sezonu drużyna Ducks z bilansem 6:0 jest teraz liderem walki o tytuł Wielkiej Dziesiątki po przejściu najcięższego testu w sezonie zasadniczym. W pozostałej części nie ma Penn State ani niepokonanej Indiany. Jednak zbliża się mecz wyjazdowy w Wielkim Domu.
To oczywiście nie czas, żeby o tym rozmawiać. Nadszedł czas, aby omówić epicką sobotę w futbolu uniwersyteckim. Siedem najlepszych 25 drużyn zwyciężyło po dogrywce dwoma punktami lub jednym punktem. Nr 13 LSU, nr 4 w Penn State, nr 23 w Illinois i nr 8 w Tennessee przetrwały po dogrywce. Pitt nr 22 i Alabama nr 7 zdobyły po dwa punkty.
Potem był trzeci w rankingu Ducks i ich jednopunktowe zwycięstwo na elektryzujących warunkach, a był to idealny dzień dla piłki nożnej. Widziało to rekordowa liczba 60 129 osób. A brzmiały jak 100 000.
Lanning, który nosi zestaw słuchawkowy na jedno ucho, musiał czasami zakrywać otwarte ucho, aby słyszeć. „To dobra rzecz” – powiedział.
Śpiewali, tańczyli i kołysali się. W końcu ruszyli szturmem, przeskakując bariery, aby dotrzeć na powierzchnię gry i objąć swoich bohaterów – w szczególności jednego, Gabriela.
„Wiele bomb F” – powiedział rozgrywający o następstwach. „Zegar wybija zero, a ty po prostu się tym cieszysz”.
Rozwalił Buckeyes, wykonując 23 z 44 podań i rzucając jednymi z najpiękniejszych długich piłek, jakie zobaczysz. Stan Ohio wszedł, nie pozwalając na przejście na odległość 30 jardów lub więcej. Gabriel i jego odbiorcy mieli ich cztery.
Johnson złapał 48 jardów. Evan Stewart złapał jednego na 69. Dwóch kolejnych odbierających złapało podania z odległości 32 jardów.
„Bomby z dala” – powiedział Johnson.
„Chcieliśmy dać im przedstawienie” – powiedział Stewart.
Chłopie, zrobili to. Pokaz na 496 jardach z siedmioma konwersjami po trzeciej lub czwartej próbie, biegacz na 100 jardów (Jordan James, który biegnie, jakby był „wkurzony”, powiedział jego trener) i linia ataku, która odepchnęła przeciwnika.
W szatni przed meczem Lanning przekazał swojej drużynie wiadomość: Zostaw to na polu. Daj mi wszystko, co masz.
Była też jeszcze jedna wiadomość.
Lanning powiedział: „Możesz spać, kiedy umrzesz”.