Spitfire i huragan na niebie

Bracia Hugh i John Dundas latali Spitfirem, takim jak ten na zdjęciu, podczas Bitwy o Anglię (Zdjęcie: Getty Images)

CZTERY lata przed śmiercią w lipcu 1995 r. w wieku 74 lat emerytowany kapitan Grupy Hugh Dundas, były korespondent lotniczy Daily Express, został zaproszony do wygłoszenia wykładu na temat „przywództwa na wojnie” w Szkole Sztabowej RAF w Bracknell w Berkshire. Hugh „Zarozumiały” Dundas, pilot Spitfire’a wraz ze swoim bratem Johnem, który zginął w akcji, latał podczas ewakuacji w Dunkierce i bitwy o Anglię, a później dowodził skrzydłem eskadr myśliwsko-bombowych wspierających natarcie 8. i 5. armii podczas ostatniej fazy kampanii włoskiej.

Bez wątpienia ciarki przeszły po plecach, gdy powiedział swoim słuchaczom: „Prawdziwa odwaga polega na przezwyciężaniu i podporządkowywaniu strachu. To jest to, czego większość ludzi najbardziej pragnie móc dokonać w obliczu bitwy, to jest im w głębi serca najtrudniejsze i tego właśnie najbardziej chcą, aby ich przywódcy pokazali im, jak to zrobić”.

Tego wyczynu nauczył się na przykładach od tych, którzy „na ogół nie byli ludźmi, którzy zdobywają Krzyże Wiktorii. Zdumiewający najwyższy akt bohaterstwa, który zdobywa tę nagrodę, jest często jednorazowy, jak szybki lot i przelot meteorytu, ale wybitny przywódca na wojnie musi być w stanie nieustannie wykazywać się odwagą podczas długich okresów ciężkiej harówki i niebezpieczeństwa”.

Jego słowa, dziś jak zawsze aktualne, przypominają, że największymi bohaterami nie zawsze są ci, którzy zabili najwięcej wrogów – są to skromne przykłady odwagi.

Dlatego też stosowne jest, że były Expressman i jego brat zostali teraz uhonorowani bliźniaczymi niebieskimi tablicami na Dale House w Cawthorne w South Yorkshire, gdzie dorastali. John i Hugh – chwaleni wśród „nielicznych” Winstona Churchilla – służyli swojemu krajowi z wyróżnieniem, dołączając do Królewskich Pomocniczych Sił Powietrznych w 1938 roku, mając odpowiednio 23 i 18 lat. „Oboje byli niesamowicie odważni” – mówi 69-letnia córka Hugh, Amanda Service. „Mój ojciec po raz pierwszy wziął udział w walce w wieku 19 lat, co samo w sobie jest niezwykłe. W wieku 24 lat był najmłodszą osobą, która została kapitanem grupy.”

John studiował na Uniwersytecie Oksfordzkim, który ukończył z oceną pierwszą. „Był bardzo mądry” – mówi babcia pięciorga dzieci Amanda z Bucklebury w Berkshire. „Mój ojciec go uwielbiał i chciał pójść w jego ślady. To jeden z powodów, dla których tak bardzo chciał zaciągnąć się jako pilot myśliwca na początku wojny. John był w Niemczech, widział napis na ścianie i wrócił, aby wstąpić do RAF-u. „

Dziki Hugh „Zarozumiały” Dundas w wieku 21 lat na początku 1942 r

Dziki Hugh „Zarozumiały” Dundas w wieku 21 lat na początku 1942 r (Zdjęcie: Ulotka rodzinna)

Obaj mężczyźni mieli niezwykłą historię. W wieku 21 lat Hugh był dowódcą lotu i otrzymał Distinguished Flying Cross (DFC). W wieku 22 lat został awansowany na dowódcę skrzydła, aby przejąć latające tajfuny. Na początku 1943 roku został wysłany do Afryki Północnej, a następnie z powrotem na Spitfire’y. Następnie wysłano żołnierzy na Maltę.

John został zestrzelony i zabity w wieku 25 lat w pobliżu Isle of Wight w listopadzie 1940 roku, lecąc Spitfirem z 609 Dywizjonu. Miesiąc wcześniej został odznaczony DFC, podobnie jak jego brat.

Przetrwał zacięte walki kluczowego lata 1940 roku i 28 listopada został wciągnięty w zaciekłą walkę powietrzną z Messerschmittem 109 pilotowanym przez „asa” majora Helmuta Wicka, który miał na swoim koncie co najmniej 50 zwycięstw. Chociaż Wick został zestrzelony i zabity podczas bitwy, John był ostatnio widziany w pogoni za innym niemieckim myśliwcem w morzu. Nigdy nie natrafiono na żaden jego ślad. W 2000 roku w Freshwater Bay na Isle of Wight w pobliżu The Needles wzniesiono pomnik.

Zdruzgotany stratą brata, Hugh dzielnie walczył dalej. Znany w służbie jako „Zarozumiały”, przydomek ten przypisywano jego tyczkowatemu wzrostowi (mierzył 6 stóp i 4 cale wzrostu), burzy rudych włosów i nosa przypominającego dziób, przez co przypominał koguta.

„Trochę łamał zasady” – uśmiecha się Amanda. „Miał szkarłatną podszewkę na tunice RAF-u, co wydawało mu się dość odważne”.

Zarozumiały przeżył własne przerażające chwile jako pilot Spitfire’a w 616 Dywizjonie. Później został korespondentem lotniczym tej gazety.

Lokalnie w Cawthorne pamiętają go jako wysokiego, tyczkowatego młodzieńca, jeżdżącego po okolicy na niezwykle głośnym motocyklu. Kiedy pewnego dnia jego ryk zmusił policjanta do zatrzymania go, podobno krzyknął: „Musisz mówić głośniej, nie słyszę cię przez to!”.

Lokalnie jest też mnóstwo historii o Janie. Pewnego razu w 1939 roku, podczas startu pierwszej formacji 609 eskadry, Johnowi zgasł silnik. Zmniejszył prędkość, ale zdecydował, że nie może oczyścić pobliskich domów, więc skierował samolot na ziemię. Wylądował ze znaczną prędkością, przebijając się przez ogrodzenie lotniska, ścinając wiatrówkę, która spadła na chłopca na wózku inwalidzkim i przewróciła się na nos w ogrodzie za pobliskim domem.

Samolot wylądował oparty o drzewo, a jego ster spoczywał na dachu domu. Mieszkanka wpadła w histerię i została przywrócona do zdrowia za pomocą brandy. Jednostka została spisana na straty, a za wypadek uznano usterkę mechaniczną.

Bracia bohaterowie John i Hugh Dundas

Bracia-bohaterowie, John i Hugh Dundas, zostali uhonorowani bliźniaczymi niebieskimi tablicami na swoim domu z dzieciństwa (Zdjęcie: Ulotka rodzinna)

22 sierpnia 1940 roku wysoko nad Folkestone Zarozumiały cudem uniknął śmierci, gdy został zestrzelony przez niewidzialnego napastnika. Siły odśrodkowe uwięziły go w kokpicie wirującego myśliwca i próbował się wydostać. Później napisał: „Pomyślałem: Chryste, to już koniec!”

Opanowując się, krzyknął: „Wynoś się, cholerny głupcze, otwórz maskę i wyjdź!” Problem w tym, że kaptur szybko się zacinał. W końcu, z herkulesowym wysiłkiem, otworzył osłonę kokpitu i zeskoczył na spadochronie, aczkolwiek ze zwichniętym ramieniem. Zanim wylądował, patrzył, „…nieco oderwany od jakiejkolwiek rzeczywistości”, jak jego Spitfire eksplodował gwałtownie na polu, rozpraszając stado owiec. „Zakrwawiony i zraniony, leniwie i dość dziwnie pomyślałem: «Mam nadzieję, że z owcami wszystko w porządku»”.

Chociaż ani John, ani Hugh Dundas nie osiągnęli tego rodzaju publicznej sławy i uwielbienia, jakie cieszyły się współczesnymi, jak Douglas Bader czy „Johnnie” Johnson, obaj byli wysoko cenieni przez swoich rówieśników.

Kiedy w listopadzie 1940 roku John nie wrócił, w oficjalnej księdze metryk eskadry odnotowano: „Bardzo brakuje jego odważnego przykładu i bystrości osobowości”.

Jeśli chodzi o jego umiejętności pilota, jego dowódca zauważył pewną „nadmierną pewność siebie”. I ta osobliwa cecha mogła przyczynić się do jego śmierci. Po rzekomym wysłaniu Wicka, usłyszano, jak krzyczał przez radio: „Skończyłem ME 109 – Whooppee!”. Ten triumfalny okrzyk bojowy można uznać za jego epitafium, ale ponieważ nie ma znanego grobu, zamiast tego został on upamiętniony z imienia w pomniku Runnymede Komisji ds. Grobów Wojennych Wspólnoty Narodów poświęconym zaginionym RAF.

Oprócz tego i nowych niebieskich tablic ma jeszcze jeden spektakularny pomnik. W atrium Imperial War Museum w Lambeth z sufitu zwisa Spitfire. Niewiarygodne, że jest to samolot, którym John Dundas czasami latał podczas bitwy o Anglię.

Dla Cocky’ego strata brata była dotkliwie odczuwalna. A później, po stracie Badera 9 sierpnia 1941 r. i innego kumpla, Lionela „Bucka” Cassona, Cocky zdał sobie sprawę, że jest jedynym ocalałym pierwotnym członkiem eskadry – „przerażająca myśl”.

Jednym z pasażerów latających z Cockym w tym czasie był młody Nowozelandczyk, sierżant pilot Jeff West. Napisał w 1990 roku: „Wydawał się niezniszczalny, zawsze emanował spokojną determinacją. Nic go nie wzburzyło, a mimo to wyglądał zupełnie inaczej niż popularny wizerunek szorstkiego, twardego pilota myśliwca o stalowych oczach… Był pilotem, którego chciałeś mieć u boku w tarapatach!”

Niebieskie tablice ku czci braci

Niebieskie tablice ku czci braci (Obraz: -)

Zarozumiały dowodził pierwszym skrzydłem myśliwsko-bombowym Hawker Typhoon, a następnie służył z wyróżnieniem w Afryce Północnej. Do tego czasu został odznaczony DFC i Distinguished Service Order – poprzeczka dodana później do DSO. Jednak liczba zwycięstw powietrznych Cocky’ego w ciągu pięciu lat służby – cztery zniszczone samoloty wroga i sześć wspólnych z innymi pilotami – w żadnym stopniu nie dorównuje wynikowi jego brata Johna w ciągu zaledwie pięciu miesięcy.

Rzeczywiście, Zarozumiały Dundas miał bogatą karierę wojenną, ale życie powojenne również było usiane błyskotliwymi sukcesami. W 1947 r. przeszedł na emeryturę ze stanowiska dowódcy skrzydła i podjął pracę jako korespondent lotniczy Daily Express, wówczas należącego do lorda Beaverbrooka, którego syn, Max Aitken, służył u boku Cocky’ego jako pilot myśliwca. To właśnie to powiązanie doprowadziło do nominacji i roli, w której wyróżniał się aż do 1961 roku.

W 1953 roku został wysłany do Waszyngtonu na trzy lata jako korespondent tej gazety w Ameryce Północnej i Południowej, po czym wrócił do Wielkiej Brytanii i podjął szereg błyskotliwych posad. W 1987 roku otrzymał tytuł szlachecki za zasługi dla biznesu i mediów.

„Jako cała rodzina jesteśmy z niego niesamowicie dumni” – mówi Amanda, najmłodsza z trójki dzieci Hugh (jej siostra Sally zmarła w 2022 r., a rok później zmarł jej brat Jamie). Absolutnie go uwielbialiśmy. Był uroczym, czarującym, interesującym i bardzo mądrym mężczyzną, ale pozbawionym wszelkiej arogancji i wdzięku. Był cudownym ojcem i wspaniałym dziadkiem dla moich dzieci oraz wspaniałym mężem dla mojej matki Rosamond (Robby)”.

Robby’ego i Zarozumiałego poznali Lady Annaly, przyjaciółka rodziny Robby’ego, która była bliską przyjaciółką Królowej Matki. W 1947 roku zorganizowała w Londynie kolację, na którą zaprosiła ówczesną księżniczkę Elżbietę i właśnie zaręczonego księcia Filipa.

Hugh i Robby, którzy zmarli w 2023 roku w wieku 98 lat, znaleźli się w grupie młodych ludzi zaproszonych później na spotkanie z członkami rodziny królewskiej. „Nie jestem pewna, czy było to pierwsze spotkanie moich rodziców, ale myślę, że to przesądziło o tym” – uśmiecha się Amanda.

Jej rodzice pobrali się w 1950 roku. „Mój ojciec poprosił moją matkę, aby wyszła za niego za mąż w wiaty autobusowej przy Bayswater Road. Jako dzieci zwracali nam na to uwagę, gdy przechodziliśmy obok autobusem. Mówił: „No cóż, autobus jechał długo i nie przychodziło mi do głowy nic innego, co mógłbym powiedzieć!”. Zawsze żartował sobie ze wszystkiego.”

Nigdy jednak nie przechwalał się swoimi osiągnięciami.

„Był niezwykle skromnym człowiekiem” – dodaje Amanda. „Był bardzo skromny, jeśli chodzi o swoją służbę w RAF-ie oraz sukcesy w dziennikarstwie i biznesie”.

Teraz niebieskie tablice honorują braci wojowników.

Była radna parafialna Sharon Pitt, której pierwotny pomysł był taki, mówi: „To było cudowne – tablice wyglądają pięknie, a mieszkańcy wioski cenili braci Dundas. Krążą o nich różne wiejskie historie.

„Są jeszcze żyjący ludzie, którzy pamiętają, jak rozmawiali o nich rodzice. Niebieskie tabliczki sprawią, że nowe pokolenie ich pozna. To odpowiedni sposób, aby ich bohaterstwo inspirowało przyszłe pokolenia.”

Niedawne 85. rocznice upamiętnienia Bitwy o Anglię były dla narodu pierwszą rocznicą, której nie widział żaden żyjący weteran tej bitwy. To kolejny powód, dla którego należy pamiętać o ludziach takich jak bracia Dundas, ci „strażnicy wolności”.

Source link