Niemcy zostali nazwani „światowymi mistrzami zwolnień lekarskich” przez szefa branży, bez ogródek oceniając prognozy, że kraj znajduje się na krawędzi niszczycielskiej recesji zimowej.
Oliver Bate, dyrektor generalny Allianz SE, nie powstrzymywał się od wywiadu dla niemieckich mediów, w którym zwrócił uwagę, że niemieccy pracownicy korzystają średnio z 20 dni chorobowych rocznie – znacznie więcej niż Unia Europejska średnio osiem dni.
Bate w rozmowie z Handelsblatt oświadczył: „Niemcy są obecnie mistrzem świata w liczbie zwolnień lekarskich.
„Gdybyśmy tylko ograniczyli wydatki do średniej UE (3,5%), zaoszczędzilibyśmy 40 miliardów euro, co mogłoby pomóc systemowi opieki zdrowotnej w innym obszarze”.
Podwyższone wskaźniki absencji przypisał częściowo niedawnemu wzrostowi zachorowań na przeziębienia i COVID-19 i wyraził zaniepokojenie konsekwencjami gospodarczymi, ostrzegając, że pracodawcy ponoszą znaczne koszty z powodu tych nieobecności.
W 2023 r. pracodawcy wypłacili 58,6 miliarda funtów (77 miliardów euro) wynagrodzeń podczas nieobecności związanych ze zdrowiem, a ubezpieczyciele zdrowotni wpłacili dodatkowe 15,9 miliarda funtów (19 miliardów euro). Łączne wydatki stanowiły 6% krajowych wydatków socjalnych Niemiec.
Bate zaproponowała przywrócenie polityki zniesionej w 1970 r., wymagającej od pracowników przedstawienia zaświadczenia lekarskiego w celu otrzymania wynagrodzenia za pierwszy dzień zwolnienia lekarskiego.
Jego sugestię poparła część liderów biznesu, w tym Ola Kallenius, szef Mercedesa, który uznał ekonomiczny wpływ wysokiego wskaźnika zwolnień lekarskich w Niemczech.
Sugestia ta spotkała się jednak z silnym sprzeciwem związków zawodowych i osobistości politycznych, a krytycy argumentowali, że taka polityka może sprzyjać kulturze nieufności i zaostrzać problemy zdrowotne poprzez zniechęcanie rzeczywiście chorych pracowników do korzystania z niezbędnego urlopu.
Hans-Jurgen Urban, członek zarządu związku zawodowego inżynierów IG Metall, stwierdził, że poprawa warunków pracy byłaby skuteczniejszym podejściem do poprawy wyników ekonomicznych.
Wyzwania gospodarcze stojące przed Niemcami jeszcze bardziej komplikują tę debatę. Kraj ten był jedyną gospodarką z grupy G7, która skurczyła się w 2023 r., a Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozował zerowy wzrost w 2024 r., co plasuje Niemcy jako najgorszą gospodarkę wśród krajów G7.
Giganci motoryzacyjni, w tym Volkswagen i Mercedes, ogłosili redukcję zatrudnienia, zwiększając obawy o stabilność gospodarczą.
Niemcy, tradycyjnie potęga gospodarcza Unia Europejskaw ostatnich latach znalazła się pod coraz większą presją ze względu na połączenie wyzwań o charakterze cyklicznym i strukturalnym. W 2024 r. niemiecka gospodarka skurczyła się o 0,1%, przy prognozowanym jedynie umiarkowanym wzroście na poziomie 0,7% na 2025 r. i 1,3% na 2026 r.
Ponadto kraj boryka się z problemami strukturalnymi, takimi jak starzenie się społeczeństwa, niedoinwestowanie i nadmierna biurokracja, które utrudniają produktywność i wzrost gospodarczy.
Kanclerz Olaf Scholz – obecnie przygotowujący się do wyborów po utracie wotum zaufania – uznał te wyzwania gospodarcze, stwierdzając: „Niemcy potrzebują zasadniczo innej polityki, szczególnie w zakresie polityki migracyjnej, bezpieczeństwa zagranicznego oraz polityki europejskiej i gospodarczej”.
W rezultacie Niemcy stoją przed perspektywą zimowej recesji, ponieważ najnowsze wskaźniki gospodarcze wskazują na pogłębiający się kryzys produkcyjny. W listopadzie 2024 r. zamówienia w przemyśle spadły o 5,4% w ujęciu miesięcznym, wbrew przewidywaniom analityków mówiących o braku zmian, a zamówienia zagraniczne spadły o 10,8%.
Sprzedaż detaliczna również spadła w tym samym okresie o 0,6%, osiągając nieoczekiwanie słabsze wyniki pomimo oczekiwanych wzrostów wynikających z przedświątecznych promocji.
Takie oznaki słabości oznaczają minimalny wzrost w strefie euro w ostatnim kwartale 2024 r., przy czym Niemcy mogą ponownie odnotować ujemny wzrost. Wysokie koszty energii, w następstwie Rosjainwazja na Ukrainawywarły szczególny wpływ na sektor przemysłowy.
Ekonomiści z Oxford Economics i ING zauważają brak pozytywnych perspektyw, przy czym konsumpcja prywatna również nie pomoże w ożywieniu gospodarczym, ponieważ gospodarstwa domowe oszczędzają więcej, aby odbudować bogactwo ze względu na wysoką inflację.