Od zeszłego sierpnia, Noah Lyles stanowczo i jednoznacznie wierzył, że tytuł „najszybszego człowieka na świecie” należy do niego.

W niedzielny wieczór na Stade de France udowodnił to.

Z czasem 9,784 sekundy, będącym jego osobistym rekordem, Lyles wygrał swoje pierwsze olimpijskie złoto w finale biegu na 100 metrów, pokonując światową elitę sprinterów.

Zwycięstwo zapewnił sobie, pokonując mężczyznę z najszybszym czasem w tym roku, Jamajczyka Kishane’a Thompsona, o 0,005 sekundy.

„Czekaliśmy na wyniki, i szczerze mówiąc, podszedłem do Thompsona i powiedziałem: 'Myślę, że to ty wygrałeś, stary!'” powiedział Lyles na konferencji prasowej po biegu. „Coś mi podpowiedziało, żeby się pochylić, więc pomyślałem: 'Pochylę się’, bo to był taki rodzaj wyścigu.”

Był to najbliższy finał biegu na 100 metrów od co najmniej Moskwy w 1980 roku – a może i w historii. Wtedy Allan Wells z Wielkiej Brytanii wygrał z Silvio Leonardem w 10,25 sekundy, w czasach, gdy pomiar czasu nie był tak precyzyjny.

Według Omega, oficjalnego chronometrażu wszystkich wydarzeń olimpijskich, na 65,15 metra Lyles osiągnął swoją maksymalną prędkość, i wówczas był jeszcze w tyle. Jego prędkość wyniosła wtedy 43,6 km/h (27,1 mph) i utrzymał ją do końca wyścigu.

„Co jest szalone, mój [biomechanik] Ralph Mann, zanim wyjechałem do Paryża, powiedział mi: 'Tak blisko będą pierwsze i drugie miejsce’,” powiedział Lyles, pokazując wąską przestrzeń między palcami. „Nie mogę uwierzyć, jak bardzo miał rację.”

Lyles jest pierwszym Amerykaninem, który wygrał ten prestiżowy bieg od czasów Justina Gatlina w 2004 roku.

Jeśli Lyles zakwalifikuje się do finału na 200 metrów w środowy wieczór, będzie miał szansę zdobyć drugie złoto.

Jedyne inne olimpijskie medal Lylesa to brąz, który zdobył na 200 metrów podczas Igrzysk w Tokio trzy lata temu.

W niedzielnym finale biegu na 100 metrów wystąpił również obrońca olimpijskiego złota na tym dystansie, Marcell Jacobs z Włoch; Thompson, Jamajczyk z najszybszym czasem w tym roku (9,77); oraz dwóch amerykańskich kolegów Lylesa, Kenny Bednarek i Fred Kerley.

Kerley zajął trzecie miejsce, zdobywając brąz z czasem 9,81 sekundy. Bednarek zakończył na siódmym miejscu z czasem 9,88 sekundy.

Czas Thompsona w finale był tylko o 0,02 sekundy wolniejszy od tego, który uzyskał na jamajskich kwalifikacjach wcześniej tego lata. Jego imponujący wynik 9,77 sekundy wyraźnie wskazywał, że znajdzie się na podium w Paryżu.

„Będę rozczarowany, ale jednocześnie jestem bardzo szczęśliwy i wdzięczny,” powiedział Thompson. „Muszę to zaakceptować i iść naprzód.”

Wydawało się, że Thompson prowadzi przez większą część sprintu, aż Lyles przyspieszył na ostatnich 10 metrach. Nawet wtedy było jasne, że wyścig zmierza do emocjonującego finiszu fotograficznego.

„Nie byłem wystarczająco cierpliwy w swoim tempie,” powiedział Thompson.

Podczas rundy półfinałowej półtorej godziny wcześniej, drużyna Jamajki wydawała się ostrzegać resztę zawodników. Sprint Thompsona na 9,80 sekundy w półfinale był najszybszy w tej rundzie. Tuż za nim z osobistym rekordem 9,81 sekundy był jego rodak Oblique Seville, który biegł w oddzielnym biegu, w którym brał udział również Lyles.

Seville miał już historię z Lylesem, zmierzyli się w Bahamach w czerwcu. Seville wygrał, przekraczając linię mety z czasem 9,82 sekundy, a Lyles zakończył 0,03 sekundy później.

„Pojechałem na Jamajkę i przegrałem z Oblique, a mimo to powiedziałem, że biegłem .85, i wciąż idę do przodu,” powiedział Lyles, „Wiedziałem, że kiedy nadejdzie czas na powiedzenie: 'To jest finał, tu muszę to zrobić,’ zrobię to.”

To po wygraniu mistrzostw świata na 100 metrów w Budapeszcie, Węgry, w zeszłym sierpniu, Lyles zaczął przyjmować przydomek „najszybszego człowieka na świecie”.

„Wszyscy wiedzą, że tytuł należy do mistrza olimpijskiego i mistrza świata,” powiedział Lyles w zeszłym tygodniu. „Którym jestem … i wkrótce będę ponownie.”