Pomocnik Los Angeles Galaxy Riqui Puig (10 l.) reaguje po strzeleniu gola w drugiej połowie drugiego meczu serii play-offów otwierającej Puchar MLS w piątek, 1 listopada 2024 r. w Commerce City w Kolorado (AP Photo/David Zalubowski)

Pomocnik LA Galaxy, Riqui Puig, ucieleśnia nową tożsamość klubu, przedkładając dynamiczną grę nad markowe nazwy, gdy klub będzie walczył o pierwszy od dziesięciu lat Puchar MLS. (AP Photo/Dawid Zalubowski)

Zestawienie, które miało miejsce w styczniu 2021 r., było ostre. Kiedy Greg Vanney wracał do najbardziej zwycięskiej drużyny Major League Soccer, LA Galaxy, jako główny trener, przechodził obok posągów i wypełnionych skrzyń z trofeami, do klubu, który zdawał się utknąć w przeszłości.

„Tak naprawdę nie było działu skautingu” – powiedział Vanney, pamięta. „Wydział nauk o sporcie… był komputerem jednego faceta”. W rezultacie królowie MLS 2.0 zostali w tyle.

Galaktyka rządziła kiedyś tą raczkującą ligą. Odmienili to dzięki celebrytom. Podnieśli go wydatkami. Stali się jej najbardziej rozpoznawalną marką.

I wygrali. Bardzo. Dotarli do dziewięciu z pierwszych 19 finałów Pucharu MLS. Wygrali pięć.

Byli obiektem zazdrości całej ligi i miejscem docelowym dla gwiazd, które można sprzedać MLS zaczęła ewoluować. W miarę jak jego piłka nożna stała się bardziej wyrafinowana; oraz w miarę profesjonalizacji jego działań; a gdy zarówno właściciele klubów, jak i dyrektorzy sportowi zdali sobie sprawę, że sposobem na przyciągnięcie fanów jest bardziej jakość na boisku niż wielkie gwiazdy, Galaxy przez lata nie ewoluowała wraz z nią. I tak przez prawie dekadę Galaktyka spadła z tronu. Od zdobycia tytułu w 2014 roku nie awansowali poza ćwierćfinał MLS; w ciągu siedmiu lat pięć razy opuścili play-offy; nie podnieśli żadnego trofeum.

Oni także złamał zasady dotyczące składów. Ich działalność transferowa często wydawała się nienaukowa lub chaotyczna. Do 2023 roku ich najwierniejsi fani mieli już dość. Grupy prominentnych kibiców zaczęły bojkotować mecze u siebie. Spadła frekwencja. Straty skumulowane. Vanney przyznaje, że zewnętrzne niezadowolenie zaczęło odbijać się na ludziach w klubie.

Tak w skrócie wyglądało środowisko, w którym zeszłej wiosny wkroczył Will Kuntz. Jego zadaniem, jako starszego wiceprezesa ds. personelu graczy, a obecnie dyrektora generalnego, było ożywienie tego potykającego się giganta.

A „główną” częścią jego planu – planu, który zepchnął Galaxy z powrotem na szczyt Konferencji Zachodniej do ćwierćfinału u siebie z Minnesotą w niedzielę (18:00 ET, FS1) – było pozbycie się powierzchownej tożsamości klubu, aby „mniej przejmować się tym, kim jest gracz pod względem rodowodu”.

„Chcieliśmy odejść od zdobywania gwiazd” – mówi Kuntz, „na rzecz tworzenia gwiazd”.

29-letnia historia jedynego oryginału ligi MLS w Los Angeles jest pełna nazwisk, które prawdopodobnie znasz. Najpierw były krajowe gwiazdy, takie jak Cobi Jones i Landon Donovan. Następnie był David Beckham – oraz Robbie Keane, Steven Gerrard, Ashley Cole, Giovani dos Santos, Jonathan dos Santos, Chicharito i Zlatan Ibrahimovic. Jeden odchodził, inny przyjeżdżał, bo cóż, dlaczego nie? Zasada wyznaczonego gracza pozwala klubom wydawać nieograniczone pieniądze na trzy gwiazdki. Kto nie chcesz znanych zawodników z doświadczeniem na szczycie tego sportu?

Gdzieś po drodze Dlaczego wydawało się, że odeszło od równań w biurze. A może równania za bardzo odbiegały od piłki nożnej.

„Istniało przekonanie, że zdobycie tych wielkich europejskich gwiazd było częścią naszego etosu i częścią naszej kultury, częścią tego, kim jesteśmy” – mówi Kuntz.

Widział to inaczej: „Myślę, że to produkt uboczny tego, kim jesteśmy i dlaczego wygraliśmy, ale tak naprawdę nie jest to sedno Galaktyki. W Galaxy tak naprawdę chodzi o wygrywanie, bycie flagową franczyzą MLS i reprezentowanie miasta Los Angeles z dynamicznym zespołem, który przyjemnie się ogląda.

„Można to zrobić z naprawdę wysokiej klasy międzynarodowymi graczami pod koniec ich kariery” – wyjaśnia. „Ale nie to jest najważniejsze”.

To była jego droga do zdobycia własności, gdy objął tę pracę zeszłej wiosny, przeskakując od rywala z śródmieścia, LAFC. To było boisko, gdy zbliżał się do swojego pierwszego sezonu poza sezonem z dwoma wolnymi miejscami dla DP. Aby je wypełnić, zadawał jedno pytanie: „Jak dobry jest ten gracz? Co wniesie do grupy?”

„To naprawdę wyzwalające” – mówi, skupianie się tylko na tej jednej rzeczy.

Aby odpowiedzieć na to pytanie, oparł się na systemie skautingu i procesie rekrutacji, który on, Vanney i inni budowali i udoskonalali przez lata.

Kiedy w 2021 r. przybył główny trener, „wiele informacji przeprowadzono poprzez relacje, kontakty” i okazjonalne podróże. „To nie był solidny system” – mówi Vanney. Pozostało w tyle za większością innych klubów MLS, które do tej pory były integrowanie danych, pełnoetatowi harcerze stacjonujący na innych kontynentach oraz wideo.

„A więc” – mówi Vanney – „nasza początkowa przebudowa zespołu nie opierała się na zaawansowanym skautingu. … To było coś w stylu: „Potrzebujemy szybkich graczy, potrzebujemy pewnych cech, które możemy dodać do tego zespołu… Co tam jest i co możemy uzyskać? Na co nas stać? Kto jest gotowy do przeprowadzki?”

Jednocześnie jednak klub zaczął budować wydział skautingu. Stworzyli profile graczy. Stworzyli i utrzymywali krótkie listy celów, pozycja po pozycji. „Zaczęliśmy działać bardziej proaktywnie” – mówi Vanney. Przestali gonić za wielkimi nazwiskami i szybkimi rozwiązaniami, a zamiast tego opracowali długoterminowy plan, którego trzymali się w zeszłym roku pomimo serii kontuzji i zajęcia na 26. miejscu.

Następnie, zeszłej zimy, znaleźli się na krótkich listach. Zamiast patrzeć na gwiazdy piłki nożnej, spojrzeli na Belgię, gdzie zidentyfikowali skrzydłowego z Ghany, Josepha Paintsila; spojrzeli na Brazylię, gdzie znaleźli 23-letniego skrzydłowego Gabriela Peca. Do składu dołączyli amerykański bramkarz John McCarthy i japoński obrońca Miki Yamane. Podpisali kontrakt z hiszpańskim napastnikiem Miguelem Barrym, ale ich numerem 9 był bośniacki napastnik Dejan Joveljić.

Nie stronili aktywnie od gwiazd i latem pozyskali niemieckiego napastnika Marco Reusa jako wolnego agenta, ale zastosowali te same kryteria do każdego celu: „Jak dobry jest?”

I szybko zdali sobie sprawę, że zbiorowa odpowiedź brzmiała: Bardzo.

CARSON, Kalifornia - 14 września: Grupa kibiców Los Angeles Galaxy Galaxians kibicuje przed meczem z Los Angeles FC w Dignity Health Sports Park 14 września 2024 r. w Carson w Kalifornii. Los Angeles Galaxy zwyciężyło 4:2. (Zdjęcie: Shaun Clark/Getty Images)CARSON, Kalifornia - 14 września: Grupa kibiców Los Angeles Galaxy Galaxians kibicuje przed meczem z Los Angeles FC w Dignity Health Sports Park 14 września 2024 r. w Carson w Kalifornii. Los Angeles Galaxy zwyciężyło 4:2. (Zdjęcie: Shaun Clark/Getty Images)

Grupa kibiców Los Angeles Galaxy Galaxians Supporters pełnym głosem w Dignity Health Sports Park, wspierając odnowiony zespół zbudowany z myślą o sukcesie, a nie sławie. (Zdjęcie: Shaun Clark/Getty Images)

Zrozumieli to na wiele sposobów, zanim w ogóle wygrali mecz. W weekend otwarcia gościli najnowszy klub w lidze, Inter Miami. Powitali Lionela Messiego i przyjaciół, ale nie z otwartymi ramionami. Wyprzedzili Miami 24-11; wyprzedzili ewentualnych zwycięzców Tarczy Kibiców, 3,4 oczekiwanych bramek (xG) do 0,6. „Rozegraliśmy z nimi pojedynek jeden na jednego i czuliśmy, że tego dnia byliśmy lepszą drużyną” – mówi Vanney. „Byliśmy w każdym calu tak samo dobrzy jak oni”.

Po ostatnim gwizdku goście byli podgrzani i nieco osłabieni. Sergio Busquets symulował faul, przez co Marky Delgado z Los Angeles został wyrzucony z boiska. Messi wyrównał w doliczonym czasie gry. Mecz zakończył się wynikiem 1:1.

Później w szatni i przez cały wieczór na trybunach wszyscy zdali sobie sprawę: „Ten zespół może być naprawdę dobry”.

Tydzień po tygodniu gracze żywili się tą energią, co jest całkowitym przeciwieństwem tego, z czym mieli do czynienia w zeszłym sezonie. Wskoczyli na szczyt Konferencji Zachodniej, pozostając niepokonani u siebie i pozostali tam przez większą część sezonu. W Dniu Decyzji wypluli prowadzenie konferencji do LAFC. Jednak w fazie play-off natychmiast odrobili straty. Riqui Puig, być może czołowy showman ligi na zachód od Florydy, zaaranżował zwycięstwo w Kolorado w pierwszej rundzie. Łączny wynik z dwóch etapów: Galaxy 9, Rapids 1.

Zatem ich odrodzenie było niezaprzeczalne, ale czeka na ostateczne potwierdzenie. Niedzielne starcie ćwierćfinałowe z Minnesotą to coś więcej niż tylko mecz play-off; to papierek lakmusowy nowo zdefiniowanej tożsamości klubu. Zwycięstwo stawia ich na potencjalnym kursie kolizyjnym kończącym konferencję z LAFC, ich rywalami z miasta i nowoczesnym punktem odniesienia w MLS. Są drugimi faworytami do zorganizowania i zdobycia Pucharu MLS. Gwiazdy wydają się zupełnie niepotrzebne.

Porażka może przywrócić dawne wątpliwości. Mimo całej energii i optymizmu otaczającego ten zespół, droga do trwałego sukcesu w MLS rzadko jest liniowa. Jednak dla Vanneya i Kuntza szerszy obraz pozostaje jasny.

„W naszym budynku jest tyle radości, podniecenia i energii” – mówi Vanney. „A nasi gracze po prostu nie mogą się doczekać, aż przyjdą grać, biegać i bawić się”.

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj