Po raz pierwszy, i uwierzcie mi, prawie spadłem z krzesła, kiedy to zobaczyłem, rząd laburzystów rzeczywiście przeczytał to pomieszczenie. Nie mrugnąłem do tego oczami. Nie źle to usłyszałem. Nie pojawił się pięć godzin później i nie obwiniał Brexitu. Przeczytali to, głośno i wyraźnie. Podjęli też zdecydowane działania w związku z czymś, co od lat po cichu irytuje brytyjską opinię publiczną: usunęły z programu Motability wysokiej klasy, efektowne samochody sportowe z otwieranym dachem i wyglądającymi na siebie. I szczerze? Najwyższy czas.

Słuchaj, nikt z bijącym sercem nie twierdzi, że ludzie kwalifikujący się do programu Motability nie powinni kupować kół. Oczywiście, że powinni. Potrzebna im niezależność, godność, umiejętność dogryzania Tesco bez modlenia się o cud. Ale gdzieś po drodze plan przesunął się z „pomagania ludziom w odzyskaniu życia” do „czy wolałby SUV z najwyższej półki czy kabriolet z podgrzewanymi skórzanymi siedzeniami?” Zrobiło się głupio. To było niesprawiedliwe. I to sprawiło, że zwykli podatnicy przewracali oczami tak mocno, że widzieli własne mózgi.

I mówię to jako ktoś, kto przeżył rzeczywistość Motability – nie wersję na Twitterze, ale faktyczne doświadczenie.

Kiedy byłam dzieckiem, moja mama, położna NHS, która pracowała na rzecz rodziny, doznała udaru. Przez lata nie mogła prowadzić samochodu. Z dnia na dzień jej niezależność zniknęła. Brak samochodu oznaczał brak wolności. Brak mobilności. Świat nagle mniejszy i cięższy.

Wkroczył program Motability i dał nam Vauxhall Corsę. Nie BMW. Nie Audi. Nie kabriolet, przy którym sąsiedzi mogliby udławić się płatkami kukurydzianymi. Prosta Corsa: żadnych dzwonków, żadnych gwizdków, nikt nie odwraca głowy na ulicy. To nie było efektowne. To nie było ekscytujące. To nie miało tak być.

Ale dla mojej mamy to było wszystko. Dzięki fizjoterapii i determinacji w końcu ponownie usiadła za kierownicą, a ta skromna mała Corsa pozwoliła jej zrobić sklep spożywczy, odebrać nas, żyć bez polegania na przysługach. To była ratunek, a nie zmiana stylu życia.

Taki powinien być schemat. Wiesz, kto nie będzie wściekły z powodu decyzji Partii Pracy? Ludzie, którzy naprawdę potrzebują mobilności. Ci, dla których niezawodny, niedrogi i praktyczny samochód jest różnicą między uwięzieniem a wolnością. Nie tracą opcji, które miały znaczenie. Tracą opcje, które były absurdalne.

Jedynymi ludźmi zdenerwowanymi będzie niewielka mniejszość, która uważała, że ​​Motability jest ich biletem do samochodu sportowego z miękkim dachem na koszt podatników. Po raz pierwszy od wieków Partia Pracy przyjrzała się problemowi i rozwiązała go bez wahania. Jeśli będą tak dalej działać, mogą nawet zacząć wyglądać na skuteczny rząd.

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj