Po tym, jak rozgrywający Ravens Derrick Henry zyskał 151 jardów i zdobył dwa przyłożenia przeciwko nękanej defensywie Dallas, właściciel Cowboys Jerry Jones powiedział, że jego zespół nie podpisał kontraktu z współczesnym Jimem Brownem w ramach wolnej agencji, ponieważ nie było ich na niego stać.
To nie jest masło, tylko coś zupełnie innego.
Mogli sobie na niego pozwolić. Postanowili go nie ścigać.
Umowa Henry’ego z Ravens zakłada kwotę 5,105 mln dolarów w 2024 r. Cowboys mają obecnie 25,8 mln dolarów przestrzeni pod sufitem.
Choć wcześniej poza sezonem było ciasno, to wina Cowboys, że nie mieli więcej, kiedy mieli szansę (poczekaj na to) pójść „all-in” na kogoś takiego jak Henry. Nowa umowa ostatecznie przyznana odbiorcy CeeDee Lamb wyczyściła ponad 9 milionów dolarów przestrzeni w pułapie płacowym, a nowy kontrakt rozgrywającego Daka Prescotta stworzył ponad 10 milionów dolarów.
Ale Cowboys przeciągali oba kontrakty, z powodów, które wciąż nie mają sensu. Nigdy nie jest taniej podpisać kontrakt z graczem, który jest w kolejce do nowego kontraktu.
Zamiast tego Cowboys zainwestowali 2 miliony dolarów w ponowne spotkanie z rozgrywającym Ezekielem Elliotem, który miał sześć jardów w trzech próbach przeciwko Baltimore i ma na koncie 62 jardy w sezonie.
Więc nie, Jerry nie mówi prawdy o Henrym. Jones mógł sobie na niego pozwolić. Jones nie zrobił tego, co trzeba było zrobić, aby go zdobyć. A teraz zespół Jerry’ego płaci cenę za jego taniość.
To jest prawdziwy sedno problemów Cowboys. Pomimo całego dobra, jakie zrobił dla gry, Jerry jest skąpy. A teraz, zamiast gonić za dawno utraconymi dziura chwałypostanowił manipulować swoimi fanami i wmówić im, że jego biedny, mały rodzinny interes (z superjachtem wartym 250 milionów dolarów zacumowanym z tyłu) nie był w stanie wygospodarować pieniędzy i miejsca w budżecie, aby podpisać kontrakt z jednym z najlepszych rozgrywających w lidze.