Tego lata drużyna Los Angeles Kings przeszła pewien lifting, próbując zmienić swoją kulturę i tożsamość za pomocą nowych dodatków.
Joel Edmundson, Warren Foegele i Tanner Jeannot odegrali kluczową rolę w próbie zmiany podjętej przez Roba Blake’a. Chociaż uwaga powinna i niezaprzeczalnie będzie zwrócona na tych graczy, wszystko sprowadzi się do dwóch przyszłych kamieni węgielnych, którzy będą mieli ku temu ogromne możliwości.
Potencjał Quintona Byfielda jest wyraźny i stanowi światełko nadziei na przyszłość Kings. Jego powrót na środek boiska po okresie znacznego wzrostu i rozwoju jest jego wielkim zwycięstwem. Nawet jeśli w tym sezonie nie osiągnie elitarnego poziomu występów, jego powrót na środek drużyny zmieni zasady gry. Spekulacje poza sezonem wskazywały na potencjalną współpracę Kevina Fiali i Foegele na skrzydłach, a okres przedsezonowy jedynie potwierdził, że może to być jedna z najbardziej dynamicznych linii ataku Kings.
To była najlepsza linia dla Kings przez cały okres przedsezonowy, jeśli to ma jakiekolwiek znaczenie. Na lodzie utrzymywał dobrą passę i choć jest tradycyjnym urodzonym rozgrywającym, strzelił hat-tricka w meczu z Boston Bruins. Chłopak mierzący 180 cm wzrostu popisał się pracą rąk i nóg, operując z maksymalną prędkością, z czym wielu obrońców NHL ma trudności. Było to widać w przebłyskach przez ostatnie półtora sezonu, gdy skrzydłowy z najwyższej półki pracował głównie przy ataku. Teraz Byfield częściej przenosi krążek w swojej strefie, grając na środku, przekraczając linie bramkowe i zmuszając obrońców do otwarcia się.
W końcu zaprezentował narzędzia, które pozwoliły mu zająć drugie miejsce w drafcie. Jeśli uda mu się kontynuować dobrą passę od okresu przygotowawczego do sezonu zasadniczego, Kings mogą być w dobrej formie, aby ponownie zapewnić sobie miejsce w play-offach. Pod wieloma względami Byfield wygląda na brakujący środkowy, którego szukali Kings, będąc potencjalnym ulepszeniem dołka pozostawionego przez Pierre-Luca Dubois.
W przeciwieństwie do Byfielda, który miał za sobą pełny sezon pełen akcji w NHL plus dwie serie play-offów, Brandt Clarke wkrótce wykorzysta swoją pierwszą prawdziwą szansę na pracę na pełny etat w NHL. Jego potencjał jest źródłem intrygi i ekscytacji dla fanów, którzy z niecierpliwością oczekują pełnoetatowych akcji Clarke’a w NHL.
Niemniej jednak Clarke będzie hokejem, który trzeba oglądać w tym sezonie. Kontuzja Drew Doughty’ego otwiera ogromną pustkę w obronie. Jordan Spence jest bardziej doświadczonym graczem i już współpracuje z Mikeyem Andersonem, aby zastąpić natychmiastowe „buty” Doughty’ego. Oczekuje się, że Spence będzie w stanie udźwignąć jedynie część obowiązków, jakie Doughty ponosił jako jeden z najlepszych obrońców w grze, którzy przegrywali mecz.
Clarke został połączony z nowicjuszem Edmundsonem, którego dodanie do zespołu było niezbędnym elementem hartu i fizyczności na zapleczu, ze względu na to, że w zeszłym sezonie polegał na Andreasie Englundzie. Ta dwójka od początku wydawała się niezawodna, nastawiona do ataku, a w razie potrzeby z defensywnym obrońcą w postaci Edmundsona.
W okresie przygotowawczym Clarke dynamicznie posługiwał się krążkiem, nie bał się poruszać na boki i pojedynkować się z napastnikami przeciwnika w strefie ataku jeden na jednego, aby stworzyć akcję. Zmienność Clarke’a i hokejowy IQ były powszechne tylko w meczu na Florydzie, gdy szukał przekierowań z wysokich na niskie w grach cyklicznych, co prawie zakończyło się golem Anze Kopitara.
Clarke był także ostoją PP1 w porównaniu ze Spencem, który powinien pochwalić się doskonałą liczbą asyst w pierwszych i drugich spotkaniach, jeśli tam pozostanie.
Ci gracze z Byfield i Clarke są wstępnie wyznaczeni, aby w ciągu najbliższych kilku lat przejąć władzę od dwóch przyszłych członków Hall of Fame. To gigantyczne zadanie, ale obaj są dobrze przygotowani, aby przynajmniej umocnić się na szczycie swoich pozycji w składzie. Podczas gdy Byfield jest tu i teraz i jest gotowy na kolejny krok po rozegraniu 179 meczów w NHL, Clarke ma na swoim koncie 25 meczów. Rozwój obrońców tradycyjnie zajmuje więcej czasu, ale Clarke nie jest typowym obrońcą i drużyna Kings potrzebuje go, aby w tym roku wykonał ogromny skok.
Obaj gracze będą kusić do oglądania na lodzie w tym sezonie, mając znaczne udziały w kolejnej fazie tej serii.