Rachel Reeves była oskarżony o wszczęcie „wojny klasowej przeciwko środkowej Anglii”, a budżet planuje uderzyć rodziny w wyższych przedziałach podatku lokalnego nowymi, bolesnymi opłatami. Według doniesień kanclerz zamierza zwiększyć płatności za domy, w których brakuje już środków pieniężnych, uderzając w setki tysięcy mieszkańców dodatkową opłatą o wartości ponad 600 milionów funtów.
Pani Reeves stwierdziła, że finanse kraju borykają się z kolejną „czarną dziurą”, a Ministerstwo Skarbu domaga się 25 miliardów funtów w celu zrównoważenia ksiąg. Jednakże, w tym tygodniu doszło do dramatycznego zwrotu Financial Times doniósł, że kanclerz porzucił plany rozpoczęcia nalotu na podatek dochodowy, co złamałoby deklarację Partii Pracy.
Teraz wygląda na to, że numer 11 szuka pieniędzy gdzie indziej, dokonując ponownej wyceny 2,4 miliona najcenniejszych domów w przedziałach podatku lokalnego F, G i H, co stanowi jeden na 10 domów w Anglii. Jeśli rozwiązanie to wejdzie w życie, najbardziej ucierpią nieruchomości w Londynie i na południowym wschodzie.
The Doniesienia telegraficzneosobna dopłata mogłaby stanowić dodatek do istniejących opłat z tytułu podatku lokalnego, ale nadal nie jest jasne, których domów może to dotyczyć, co potencjalnie pozostawia miliony w niepewności co do tego, czy stać ich na pozostanie w swojej nieruchomości bez własnej winy.
Sir Mel Stride, kanclerz cieni, oskarżył Partię Pracy o udział w „wojnie klasowej przeciwko środkowej Anglii”. Powiedział Telegraph: „Jeśli Starmer i Reeves zdecydują się na wprowadzenie nowego nalotu podatkowego na domy rodzinne, będą karać aspiracje i uderzać w ciężko pracujących ludzi. W ramach Partii Pracy nic nie jest bezpieczne – ani praca, dom, oszczędności czy emerytura. „
Według analizy gazety dane pokazują, że w 26 z 296 władz Anglii przeszacowana zostanie ponad jedna czwarta domów, przy czym 15% wszystkich domów w Londynie i na południowym wschodzie może zostać obciążonych wyższymi podatkami.
Oczekiwano, że pani Reeves podniesie podatek dochodowy w obliczu powiększającej się luki w jej planach wydatków, dając jeszcze w poniedziałek do zrozumienia, że alternatywą będą „głębokie cięcia” w inwestycjach publicznych. Jednak „Financial Times” doniósł, że obecnie porzuciła te plany w obawie, że mogą rozgniewać zarówno wyborców, jak i parlamentarzystów Partii Pracy.
Według „Financial Times” decyzja o niepodnoszeniu podatku została przekazana do Urzędu Odpowiedzialności Budżetowej (OBR) w środę, kiedy kanclerz przedstawiła listę „głównych działań”, które należy uwzględnić w jej budżecie.
Podwyżka podatku dochodowego pomogłaby jej wypełnić fiskalną czarną dziurę szacowaną przez niektórych ekonomistów na aż 50 miliardów funtów, ale złamałaby również wyraźne zobowiązanie Partii Pracy do niepodnoszenia podatku dochodowego, ubezpieczenia społecznego ani VAT. Perspektywa złamania manifestu spotkała się z krytyką na początku tego miesiąca ze strony nowej wiceprzewodniczącej Partii Pracy Lucy Powell, która stwierdziła, że zaszkodzi to „zaufaniu do polityki”.
Przyrzekła sobie, że nie będzie wracać do „oszczędności” poprzez głębsze cięcia wydatków, a kanclerz będzie musiała teraz polegać na podwyżkach szerszego zakresu mniejszych podatków, jeśli ma trzymać się narzuconych sobie zasad dotyczących zadłużenia i pożyczek.


















