Red Wings wiedzieli, że to nadchodzi.
Wiedzieli, że New York Rangers odwiedzający Detroit w czwartkowy wieczór to jeden z najlepszych zespołów w NHL. Wiedzieli, że bramkarz przeciwnika będzie szybki, a jego gra w przewadze będzie dominująca. Wiedzieli, że muszą przezwyciężyć te mocne strony – poprzez obronę, wpisowe i dostosowanie się – aby zdobyć odkupiające zwycięstwo pomimo trudnego początku sezonu.
Tak się nie stało i z tego powodu Red Wings (1-3-0) muszą znieść kolejną bolesną porażkę. I niezależnie od tego, jak trudne było rozpoczęcie sezonu, na Detroit rośnie presja, aby udowodniła swoje zasługi na początku sezonu pełnego nadziei i szumu. Drużyna, jaką chciała być w tym sezonie – z solidną grą na bramce, zdecydowanymi zespołami specjalnymi i zwłaszcza obroną – jeszcze się nie pojawiła. Czwartkowa porażka tylko zwiększa presję.
„Wszystko na początku sezonu jest wyolbrzymione” – powiedział po porażce trener Detroit Derek Lalonde. „Będziesz przechodził tego typu okresy przez cały rok. Tak się składa, że dzieje się to z przodu. I znowu wiedzieliśmy, że to będzie trudny odcinek, po prostu trochę frustrujący sposób, w jaki niektóre z nich potoczyły się.”
Wiedząc, że odcinek będzie trudny czy nie, Red Wings nie zareagowali na powolny start. Te same zmagania – obrona, bramkarz i brak wykończenia w ataku – dały o sobie znać podczas wszystkich trzech porażek, a w czwartek ponownie były widoczne.
Rangersi (3-0-1) spędzili dużo czasu w końcówce Detroit, zanim rozpoczęli pierwszą połowę, ale trzy i pół minuty gry w przewadze dodały gospodarzom ożywienia i dynamiki. Red Wings nie wykorzystali jednak tych okazji, włączając w to strzał Alexa DeBrincata, który minął szeroko otwartą siatkę i uderzenie luźnego krążka, które Nowy Jork uporał się jako pierwszy.
Pomimo tego, że Detroit prowadziło 13-1 w próbach bez bloków, jak śledziło ESPN, napastnik Artemi Panarin strzelił gola już po pierwszym strzale Rangersów 8:30 po rozpoczęciu meczu, a akcja otwierająca przekształciła się w hat-tricka i zdobyła cztery punkty dla rosyjskiej supergwiazdy. Do tego wszystkiego zaliczał się drugi gol jego zespołu, który po pierwszej przerwie dał drużynie Nowy Jork prowadzenie 2:0.
Na drugą kwartę Red Wings weszli z szansą na zmianę dynamiki – wiedzieli, że muszą to zrobić, jeśli mają szansę. Obrońca Moritz Seider strzelił zaledwie 1:27 w drugiej klatce, co dało Detroit odrobinę soku. Jednak w ciągu następnych 11 minut dwa kolejne gole Rangera w grze w przewadze i pierwszy gol obrońcy Victora Manciniego w NHL sprawiły, że Red Wings przegrywali 5-1. Wymienili bramkarza Cama Talbota (który wpuścił wszystkie pięć bramek w 19 strzałach) na Alexa Lyona, ale poza tym przez resztę meczu grali bez większych nadziei na odzyskanie kontroli. Buki na pustym stadionie przerwały kolejną ciężką noc w Motor City.
„To frustrujący mecz, ponieważ zaczynamy bardzo dobrze, a oni zdobywają gola przy pierwszej okazji i pierwszej akcji w przewadze” – powiedział po meczu trener Red Wings Derek Lalonde. „Przegrywamy 2:0, mimo że graliśmy całkiem nieźle. Więc tak, to tylko cztery mecze i każdy z nich wyglądał nieco inaczej. Ale ten właśnie nam uciekł w zespołach specjalnych.
Zrzucaj winę na jakąkolwiek wymówkę, ale Detroit wiedziało, co się stanie, jeśli nie uda się powstrzymać gry w przewadze Nowego Jorku, która tego wieczoru zakończyła się wynikiem 3 na 5. Wiedziało, że trudno będzie zdobyć gole przeciwko bramkarzom Rangersów – nawet rezerwowemu, trzykrotnemu mistrzowi Pucharu Stanleya Jonathanowi Quickowi. Pomimo tej wiedzy i wszystkich przygotowań, pomimo spotkania z tym samym zespołem trzy dni temu, Red Wings opuścili mecz z kolejną frustrującą porażką, niewiele przypominającą drużynę, którą mieli nadzieję rozpocząć w sezonie.
Nie tak dawno temu Red Wings liczyli na play-off i chcieli zmierzyć się z Rangersami w serii play-offów. Jednak poza sezonem spędzonym na próbach przygotowania kolejnego ataku w fazie play-off przy skromnym budżecie Detroit straciło to, co sprawiło, że ten sezon nabrał tempa. W zeszłym roku ratunkiem dla drużyny był atak, ale pozwolił on zdobyć 75 bramek dzięki wolnej agencji i wymianie. Obecnie Red Wings strzelają średnio 2,25 gola na mecz i zajmują piątą pozycję w lidze NHL. A atut, którego tak bardzo pragnęli zaszczepić poza sezonem – poprawa defensywy – również nie pojawiał się konsekwentnie. Rangersi w krótkim czasie ujawnili obie strony tego kryzysu tożsamości.
„To nie jest coś, co po prostu włączysz i to się stanie” – powiedział obrońca Ben Chiarot o defensywnym wpisowym. „Nie tylko chłopaki znają tę strukturę. Mamy wielu graczy nastawionych ofensywnie, którzy chcą grać w ataku. Aby przekonać takich chłopaków do gry w obronie, potrzeba czasu. To proces, w którym trzeba się podporządkować. Co roku słyszy się, jak zespoły mówią o tym, jak wierzą w to, co głoszą trenerzy, a my właśnie jesteśmy w trakcie tego procesu. I nie dzieje się to tylko przez jedną noc i dwie noce. To wymaga czasu i musisz mieć lekcje takie jak dzisiejszy wieczór, żeby szybko to zmienić.
Co dokładnie musi się zmienić? Pierwsze cztery mecze, łącznie z czwartkowym, odsłoniły wiele problemów występujących jednocześnie. Gra w defensywie, bramkarze i zespoły specjalne to zdecydowanie słabe strony Red Wings, a postępy z meczu na mecz były niewielkie.
„To tylko kilka meczów, a każdego wieczoru gramy z najlepszymi drużynami” – powiedział Chiarot. „To zespół, który w ciągu ostatnich kilku lat kilka razy docierał do finałowej czwórki. Mamy zatem do czynienia z zaciętą rywalizacją, co jest dla nas dobre na początku sezonu. To dobra miarka, która pokazuje nam, dokąd mamy dojść. Mamy mnóstwo pracy. Na szczęście jest wczesna faza sezonu i możemy w pewnym sensie wyciągnąć wnioski z lekcji już na początku, a nie oszukiwać się na początku, wygrywając kilka łatwych, a potem mierzyć się z takimi drużynami w końcówce meczu, kiedy naprawdę potrzebujemy tych punktów.
Być może taka perspektywa ratuje sytuację, ale nie zmienia to tego, jak kiepski początek mieli Red Wings. Z pewnością mieli nadzieję na więcej niż jedno zwycięstwo w pierwszych czterech meczach, a zwłaszcza na to, że będą bardziej przypominać drużynę, którą mieli do tej pory być. Kładzie to jeszcze większy nacisk na wyciągnięcie czegokolwiek z kolejnej partii gier, podnosząc stawkę jeszcze wyżej.
Jest wyjście, jeśli Detroit zacznie łączyć zwycięstwa. Ale jak zauważył Chiarot, źródło problemów jest tak głębokie, że nie ma czegoś takiego jak szybkie rozwiązanie. Nawet jeśli to dopiero cztery mecze w sezonie, wydaje się, że kolejne 78 będzie trudnym okresem.
Występy takie jak Czwartek powodują, że na trybunach robi się gorąco, a kibicom zimno. To rodzaj porażek, jakie rzadko ponoszą drużyny play-offowe. Jednak są one zbyt powszechne, aby rozpocząć sezon Red Wings. A jeśli tak będzie dalej, wiedzą, co będzie dalej.