Ostatni raz widziałem Rickeya Hendersona pod koniec września w klubie Athletics, kiedy ostatni, smutny mecz na własnym stadionie w Oakland Coliseum dobiegał końca.

Znałem go od 1979 roku, kiedy w swoim pierwszym występie w drużynie A’s trafił do pierwszej ligi. Miał wtedy 20 lat i był jednym z filarów nowej generacji zawodników z Oakland, w skład których wchodzili Rickey, Dwayne Murphy i Tony Armas. Było to wówczas idealne pole dla utalentowanych, młodych graczy, a zawsze skromnego właściciela Charliego Finleya kosztowało to mniej niż 100 000 dolarów.

Więcej na Sportico.com

Nikt wtedy nie wiedział, kim zostanie Henderson: największym złodziejem baz i czołowym pałkarzem w historii Major League Baseball, który w swojej 25-letniej karierze zarobił 44,5 miliona dolarów – to drobnostka w porównaniu z 51 milionami dolarów zarabianymi przez 15 lat Juana Soto niedawno otrzymał kontrakt z New York Mets.

Tego wrześniowego dnia Rickey był zrozpaczony faktem, że drużyna A opuściła Oakland i tymczasowo przeniosła się do West Sacramento w przyszłym sezonie, a następnie być może uda się do Las Vegas w 2028 roku lub później. Ale powiedział, że jako wędrowny trener zamierza pojechać z nimi.

„To cholerna szkoda” – powiedział Henderson. „Bolesny. Pochodzę z Oakland i straciliśmy wszystko. To prawie tak, jakby to miało być miasto duchów. I właśnie to jest w tym najbardziej smutne”.

Nic nie zostało powiedziane Oakland baseball bardziej niż Rickey, pisałem wtedy. Dorastał tam. Grał tam w piłkę w szkole średniej. W swojej długiej karierze wielokrotnie występował z klasą A w tym starym budynku. A w piątek zmarł tam w wieku 65 lat, w szpitalu w Oakland, ofiara zapalenia płuc i astmy, w wyniku której zakrztusił się własnymi płynami.

Jego śmierć była szokiem dla najbliższych, ponieważ wydawało się, że cieszy się niezmiennie dobrym zdrowiem.

„Nadal nie mogę w to uwierzyć. Był wzorem sprawności fizycznej” – powiedział w SMS-ie Ken Korach, wieloletni spiker meczów A. „Odejście Rickeya było wzruszającym ostatnim momentem ostatniego roku „A” w Oakland”.

Śmierć Hendersona nie była jedyną śmiercią baseballu strata w 2024 r lub ostatnie lata wcześniej. Jest 17. członkiem National Baseball Hall of Fame, który zmarł od czasu śmierci Al Kaline 6 kwietnia 2020 r., w pierwszych miesiącach pandemii Covid-19. Dziesięciu z tych wielkich ludzi zmarło w ciągu roku od Kaline, w tym Tom Seaver, Whitey Ford, Tommy Lasorda i kończąc na Hanku Aaronie. To najwięcej w historii Halla w ciągu jednego roku. Tylko w tym roku Henderson dołączył do baseballowego nieba Williego Maysa i Orlando Cepedę.

Luis Aparicio (90 lat) i Sandy Koufax, która w poniedziałek skończy 89 lat, to najstarsi pozostali gracze w hali. Były komisarz Bud Selig również ma 90 lat.

Straciliśmy całe złote pokolenie wspaniałych graczy. Ten rok przyniósł także odejście osób spoza Hall of Famers Fernando Valenzueli, Pete’a Rose’a i Luis Tiant, między innymi.

Henderson nie był aż tak stary jak na dzisiejsze standardy. Podobnie jak Tony Gwynn i Kirby Puckett, jeśli już o tym mowa. Gwynn zmarła w 2014 roku w wieku 54 lat po długiej walce ze skutkami raka ślinianki przyusznej. Puckett miał udar, zanim zmarł w 2006 roku w wieku 45 lat.

To są wartości odstające. W przypadku innych czas po prostu robi swoje.

Henderson w swojej pozornie niekończącej się karierze grał w dziewięciu drużynach, a swój ekscytujący styl gry i sposoby wygrywania czterokrotnie wniósł do drużyny A i dwukrotnie do San Diego Padres.

W Oakland była dyrektor generalna Sandy Alderson powiedziała w niedawnym oświadczeniu: „Dwa razy wymieniłem Rickeya i częściej sprowadzałem go z powrotem. Był najlepszym zawodnikiem, jakiego kiedykolwiek widziałem grającego.”

Niektóre z tych transakcji wynikały z tego, że Rickey zepsuł swoje kontrakty i stał się uciążliwy. Ale zawsze był zawodnikiem, którego warto sprowadzić do siebie.

W połowie sezonu 1989 Alderson ponownie pozyskał go w ramach wymiany z New York Yankees w samą porę, aby drużyna A’s pokonała cross-bay San Francisco Giants w przerwanym przez trzęsienie ziemi World Series. Zdominował ten sezon posezonowy, zdobywając tytuł MVP zwycięstwa w American League Championship Series nad Toronto i odbijając 0,474 w World Series. W sumie miał 15 na 34 punkty, miał na swoim koncie dziewięć spacerów, 11 skradzionych baz, z czego osiem w meczu przeciwko Blue Jays.

W San Diego nieżyjący już GM Kevin Towers podpisał kontrakt z Rickeyem w 1996 r. i pomógł Padres przejść do play-offów po raz pierwszy od 1984 r. Rickey został następnie sprzedany do Angels w 1997 r. Kilka lat później, kiedy opuścił Seattle Mariners Jako wolny agent Towers otrzymał pocztę głosową od Rickeya wiosną 2001 roku, jak wspominał George Will w niedawnym wywiadzie Poczta Waszyngtońska kolumna.

„KT! To Rickey! Dzwonię w sprawie Rickey’a! Rickey chce grać w baseball!”

Rickey słynął z tego, że mówił o sobie w trzeciej osobie. Towers podpisał z nim kontrakt ponownie 21 marca 2001 r.

To był ostatni sezon Gwynna, który zakończył się jego lewym kolanem w tak złym stanie, że został zdegradowany z powodu uderzeń uciskowych. Nadal jednak potrafił uderzać, a kiedy już dotarł do bazy, menadżer bazy Bruce Bochy natychmiast zastąpił go biegaczem. Podczas przedostatniego meczu tego sezonu przeciwko Colorado Rockies na starym stadionie Jacka Murphy’ego Gwynn i Henderson obaj strzelili deble. Był to ostatni z 3141 hitów w karierze Gwynna i 2999 dla Hendersona.

Następnego dnia odbył się ostatni mecz Gwynna, a na stadionie zaplanowano wielkie uroczystości. Z szacunku dla Gwynna – a wiem, że to prawdziwa historia, ponieważ tam byłem – Henderson poszedł do Gwynna i zapytał go: „Czy masz coś przeciwko, jeśli Rickey otrzyma trzytysięczny strzał w twojej ostatniej grze? Bo jeśli to zrobisz, nie będę grać.

Gwynn powiedziała Rickeyowi, żeby to zrobił.

W pierwszej rundzie 7 października 2001 r. Rickey rozpoczął podwójnym uderzeniem w prawe pole za trafienie nr 3000 i natychmiast opuścił grę. Gwynn Pinch uderzył w dziewiątej rundzie i upadł na ziemię w swoim ostatnim uderzeniu. Henderson zakończył mecz z 3055 trafieniami i rekordową liczbą 1406 skradzionych baz.

Teraz ich obu nie ma. Ale ich dziedzictwo z pewnością pozostało.

„Dziewięć różnych drużyn, jeden niezapomniany gracz” – napisał Alderson. „Sandy będzie tęsknić za Rickeyem.”

Najlepsze na Sportico.com

Zarejestruj się Biuletyn Sportico. Aby uzyskać najświeższe informacje, śledź nas dalej Facebooku, ŚwiergotI Instagrama.

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj