Mężczyzna został zwolniony za kaucją po aresztowaniu pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci przez rażące zaniedbanie, gdy ośmioletni chłopiec został śmiertelnie postrzelony na farmie, a rolnik będący właścicielem farmy wypowiedział się na temat tej tragedii.
Do tragicznego zdarzenia doszło w sobotę (28 września) około godziny 14:50 w pobliżu autostrady A66, na północ od Warcop w Cumbrii, gdzie na miejsce przybyły służby ratunkowe. Policji udało się zabezpieczyć broń palną, a młodą ofiarę przewieziono drogą lotniczą do szpitala.
Niestety, chłopiec zmarł w nocy w wyniku poważnych obrażeń głowy i twarzy. Ze wczesnych doniesień wynika, że w chwili wypadku mógł polować na króliki.
Po strzelaninie 60-letni mężczyzna został początkowo aresztowany za napaść, a następnie zatrzymany pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci przez rażące zaniedbanie.
W miarę kontynuowania dochodzenia mężczyzna został już zwolniony za kaucją przez policję, a policja w Cumbrii apeluje do wszystkich osób posiadających informacje o zgłaszanie się, jak podaje Lanc na żywo.
Miejscowi mieszkańcy wyrażają przekonanie, że śmiercionośny ostrzał był niezamierzony. Według doniesień „The Sun” mężczyzna strzelał do królików za zgodą właściciela gruntu, gdy zastrzelono chłopca.
Rolnik, którego posiadłość stała się miejscem straszliwego wydarzenia i udzielił im pozwolenia na pobyt, wyraził swoje głębokie cierpienie, wyznając: „Musiałem być świadkiem tego, co się stało. To bardzo przygnębiające. Moja matka ma 80 lat i jest chora. „
Tymczasem komentarz miejscowej matki wskazuje, że wioska oczekuje na pełne szczegóły. Zaznaczyła: „Nie wiemy jeszcze do końca, co się stało. Słyszałam, że nie chodził do szkoły w Warcop. Czytałam wcześniej, że był to przypadkowy wystrzał z broni”.
Dodała dalej, jaki wpływ ma to na zwartą społeczność: „Wielu z nas ma dzieci w tym wieku. To bardzo zgrana społeczność”.
Zauważyła: „Wszyscy mamy dzieci w tej szkole, więc dziś rano wybuchła panika, że mogła to być ktoś, kogo znaliśmy. Przeczytałam e-mail z naszej szkoły, w którym stwierdzono, że ofiara tam nie chodziła, więc nie wiemy, dokąd skąd pochodzili.”
„To dość szokujące i naprawdę współczujesz rodzinie. To straszna wiadomość”.
Inny rodzic wyraził swoje zaniepokojenie, stwierdzając: „Dziś rano przyjaciele pytali mnie o to. To smutne, co się tutaj wydarzyło, ale nie znam rodziny”.
„To spokojna wioska, ale do tej pory ludzie milczeli”.
Miejscowy mieszkaniec Brough opowiedział swoje doświadczenia, gdy przejeżdżał obok miejsca zdarzenia i był świadkiem działania służb ratunkowych. Frank Chalmers, lat 73, opisał sytuację: „Minąłem farmę około 15:00 i zobaczyłem zatrzymany helikopter z wirnikami i lekarzy maszerujących pod górę, dużo policji, może pięć policyjnych furgonetek”.
„Jeden samochód stał zaparkowany na środku pustego pola. Wszystko wyglądało bardzo poważnie”.
Spekulował na temat powagi sytuacji, mówiąc: „Myślę, że przy takim poziomie obecności policji jest to zwykle okropny incydent, taki jak śmierć. Zwykle nie pojawiają się z taką siłą”.
Chalmers dodał, że obszar ten jest „bardzo, bardzo wiejski”.