Polestar może nie jest nazwą, którą znasz, ale jej projekt prawdopodobnie zrobi wrażenie. Firma narodziła się w Szwecji jako zespół sportów motorowych w 1996 roku.

Pierwsza wskazówka to Szwecja – ojczyzna Abby, Ikei i Volvo. Volvo jest właścicielem Polestara, nabyło je w 2015 roku.

Wcześniej została oficjalnym partnerem producenta samochodów, przekształcając część jego zwykłych pojazdów codziennego użytku w wyczynowe maszyny.

W 2017 roku Volvo rozpoczęło rebranding Polestar na markę pojazdów elektrycznych (EV), co doprowadziło nas do miejsca, w którym jesteśmy dzisiaj. Volvo zawsze było uznawane za swego rodzaju pioniera – jako pierwsze zamontowało w samochodzie trzypunktowy pas bezpieczeństwa, jako pierwsze wprowadziło foteliki dziecięce montowane tyłem do kierunku jazdy i jako pierwsze dodało funkcje bezpieczeństwa, takie jak ostrzeganie o martwym polu widzenia, nadmuchiwane kurtyny boczne i zabezpieczenia boczne w swoich samochodach.

Polestar z pewnością kontynuuje tę tradycję. Omawianym tutaj samochodem jest Polestar 4, który może poszczycić się cechą, która wyróżnia go na brytyjskich drogach.

Producent twierdził, że jest to pierwszy samochód osobowy na naszych drogach, któremu brakuje jednej rzeczy – tylnej szyby. Zamiast tego kierowcy otrzymują cyfrowe „lusterko” wsteczne. Dlaczego to zrobiło?

Chodzi przede wszystkim o przezwyciężenie ograniczonej widoczności do tyłu, często spotykanej w konstrukcjach nowoczesnych samochodów, a także poprawę aerodynamiki w celu zwiększenia wydajności – co jest kluczowym czynnikiem przy maksymalizacji zasięgu pojazdu elektrycznego. Polestar przeprowadził ankietę wśród 2000 brytyjskich kierowców i odkrył, że jeden na pięciu martwi się ograniczonym widokiem z tyłu.

Zatem patrząc w „lusterko” wsteczne, tak naprawdę patrzysz na ekran o wysokiej rozdzielczości, na którym wyświetlany jest obraz na żywo z tylnej kamery zamontowanej na dachu. Zdaniem Polestara zapewnia to znacznie szersze pole widzenia, niż oferuje wiele nowoczesnych samochodów.

Firma domaga się także innych korzyści. Brak tylnej szyby pozwala na wysunięcie panoramicznego dachu na całej długości poza głowy pasażerów na tylnych siedzeniach, zapewniając mnóstwo światła we wnętrzu.

Lusterko wsteczne, które nie jest lusterkiem wstecznym

Lusterko wsteczne, które nie jest lusterkiem wstecznym (Zdjęcie: Steve Smith)

Oferuje także wyjątkowe wrażenia z siedzenia z tyłu. Jest mnóstwo miejsca na nogi i szansa, aby naprawdę usiąść i delektować się podróżą.

W przeciwieństwie do wielu samochodów, tylne siedzenia są w pełni regulowane – podobnie jak przednie – co pozwala pasażerom z tyłu na odpowiedni odpoczynek. Jeśli to ty prowadzisz, będziesz zazdrosny.

Teraz ci, którzy niedawno prowadzili furgonetkę, mogą pomyśleć „no co, wielka sprawa”. Dzieje się tak dlatego, że samochody dostawcze często mają „lusterko”, które w rzeczywistości jest kamerą cofania.

Biorąc pod uwagę ich funkcję i konstrukcję, w samochodach dostawczych zazwyczaj nie ma tylnych szyb, dlatego kierowcy tradycyjnie polegają na dużych lusterkach bocznych, które można zobaczyć w takich pojazdach. Ale teraz technologia przejmuje kontrolę.

Sam przeżyłem to niedawno w wynajętym samochodzie dostawczym. Zajęło mi trochę czasu, zanim zdałem sobie sprawę, że ma „lusterko wsteczne”, a potem jeszcze trochę czasu, zanim zrozumiałem, że jest to oczywiście niemożliwe i jest to kamera.

Co wyróżnia Polestar 4 spośród innych pojazdów elektrycznych i nadaje mu futurystyczny charakter

Wszystko jest niesamowicie proste. Jeśli masz przy sobie kluczyk, po prostu podejdź do samochodu – który odblokuje się automatycznie – wybierz opcję „jedź” i gotowe.

Nie ma żadnych przycisków – wszystko sterowane jest za pomocą dużego ekranu dotykowego, od klimatyzacji po podgrzewane siedzenia i różne ustawienia napędu. Schowek podręczny można nawet otworzyć za pomocą ekranu.

Napęd jest szybki, zapewnia szybkie przyspieszenie i cichy poślizg, dzięki czemu masz wrażenie, jakbyś naprawdę przeniósł się w czasie do nieskazitelnej, lśniącej epoki. Do setki rozpędzisz się w niecałe cztery sekundy, a wersja z dwoma silnikami generuje aż 536 KM.

Wnętrze jest pięknie minimalistyczne. Jest tu mnóstwo niczego i osobiście to uwielbiam.

Wnętrze Polestara 4

Wnętrze to futurystyczna klasa mistrzowska (Zdjęcie: Steve Smith)

Linie są gładkie i nieprzerwane. Naprawdę mam wrażenie, jakbym wszedł do filmu lub czegoś podobnego.

I to powinno sprawić, że tak się poczujesz – to nie jest samochód budżetowy.

Samochód jest pełen technologii. Możesz wybrać „atmosferę” wnętrza (tj. oświetlenie) w oparciu o motywy nazwane na cześć planet naszego Układu Słonecznego.

Fotele posiadają funkcje ogrzewania, chłodzenia i masażu. Charakteryzuje się pełną integracją z Google, dzięki czemu możesz podłączyć technologię domową do samochodu, aby monitorować jego ładowanie i inne rzeczy, gdy jesteś w domu.

Posiada najwyższej klasy system dźwiękowy, w tym głośnik w zagłówku. Cokolwiek powiesz, ten samochód to ma.

Równanie długiej podróży

Jeśli chodzi o codzienną jazdę – na przykład dojazdy do pracy lub załatwianie spraw – pojazdy elektryczne (EV) sprawdzają się fantastycznie. Podłącz je w domu na noc, korzystając z taniej taryfy, a przekonasz się, że są bardziej opłacalne niż samochody benzynowe lub wysokoprężne.

Jednak nadal mam zastrzeżenia do korzystania z prądu w długich podróżach. Chociaż w ostatnich latach technologia i infrastruktura uległy znacznej poprawie, nadal jest wiele do zrobienia.

Wczesne pojazdy elektryczne ledwo mogły przejechać 160 km, zanim wymagały ładowania, ale obecnie wiele z nich może przejechać 300 mil lub więcej, a stacje ładowania są zawsze w pobliżu.

Jednak 500 mil w dalszym ciągu nie odpowiada zasięgowi oferowanemu przez wiele samochodów benzynowych i wysokoprężnych, co oznacza, że ​​w przypadku długich podróży terenowych pojazdem elektrycznym wymagane jest planowanie. Lubię testować tę teorię podczas zwykłej jazdy, która obejmuje 275 mil w jedną stronę.

Reklamowany asortyment większości pojazdów elektrycznych (EV) często odbiega od rzeczywistości, a twierdzenia producentów opierają się na idealnych warunkach laboratoryjnych dla celów porównawczych. Trzeba przyznać, że w dużej mierze odnosi się to również do liczby mil na galon podawanej dla samochodów benzynowych i wysokoprężnych.

Na zasięg pojazdu elektrycznego może mieć wpływ wiele czynników, w tym temperatura zewnętrzna, która jest szczególnie istotna w Wielkiej Brytanii, ponieważ akumulatory EV zazwyczaj działają optymalnie w temperaturze od 15°C do 35°C. Inne czynniki obejmują styl jazdy i wykorzystanie technologii pokładowych.

Na przykład mój samochód testowy Polestar jednego dnia wykazał zasięg 320 mil, a drugiego 265, nawet nie opuszczając podjazdu – i to w stosunkowo łagodny dzień.

Pomimo rosnącego rozpowszechnienia ładowarek w Wielkiej Brytanii, długie podróże pojazdem elektrycznym nadal wiążą się z pewnym niepokojem i niedogodnościami, nie tylko ze względu na zasięg, ale także czas i koszt ładowania. Ładowarki publiczne są znacznie droższe niż ładowanie w domu.

Wcześniej badałem ten problem bardziej szczegółowo, porównując długą podróż w Volvo z kolejną podróżą w Kii korzystając z wniosków wyciągniętych z pierwszego doświadczenia.

Obecnie długie podróże pojazdem elektrycznym nie są tak proste, jak w przypadku samochodu benzynowego lub diesla. Moje 17-letnie BMW z silnikiem Diesla może przejechać ponad 500 mil, zanim będzie trzeba zatankować, podczas gdy pojazdy elektryczne pokonują zaledwie połowę tego dystansu.

Jednak skala stopniowo przechyla się na korzyść pojazdów elektrycznych. Jak już wspomniałem, w ostatnich latach nastąpił znaczny postęp. Technologia szybkiego ładowania oznacza, że ​​gdy zajdzie potrzeba zatrzymania się w celu naładowania, zajmuje to zwykle tylko około 30 minut.

Jest to akceptowalne w długiej podróży, gdyż zapewnia przerwę, ale nie ma porównania z dwuminutowym postojem na stacji benzynowej.

Tę konkretną podróż Polestarem zacząłem od pełnego naładowania w domu. Samochód wykazywał zasięg 262 mil, czyli znacznie mniej niż reklamowane 385 mil, pomimo łagodnych, średnich temperatur.

Widok z tyłu - brak okna za siedzeniami

Widok z tyłu – brak okna za siedzeniami (Zdjęcie: Steve Smith)

Jest to jednak nadal przyzwoity zasięg i teoretycznie wymagałby tylko jednego szybkiego zatrzymania w każdym kierunku w celu uzupełnienia paliwa. Rzeczywiście doświadczyłem pewnego „niepokoju dotyczącego zasięgu”, ponieważ poprzednie pojazdy elektryczne, z których korzystałem, traciły zasięg 40 lub 50 mil po osiągnięciu prędkości autostradowej.

Pomimo najlepiej ułożonych planów, już na pierwszym przystanku napotkałem problem – wszystkie ładowarki były zajęte. Musiałem poczekać około 15 minut, co oznacza, że ​​zamiast 20, siedziałem 35 minut.

W przypadku podróży, która zwykle trwa dwie i pół godziny bez przesiadek, jest to całkiem spory kawałek czasu.

Niezależnie od tego, po naładowaniu baterii od 230 km do 239 km (86% baterii) wznowiłem podróż. Planowałem zostać w Bristolu, moim docelowym miejscu, na około siedem godzin, więc zdecydowałem się na ten czas podłączyć do domu krewnego.

Pomimo notorycznie powolnego procesu doładowywania w ten sposób, dodało to około 60 mil do 277 mil, z którymi przybyłem, co oznacza, że ​​wyruszyłem w podróż powrotną z 234 milami, co było więcej niż wystarczające, aby dotrzeć do domu.

Zatrzymałem się, żeby ponownie doładować akumulator, ale przede wszystkim po to, aby mieć pewność, że wrócę do domu z przyzwoitym poziomem naładowania, a nie z niskim poziomem naładowania po powrocie. W sumie wydałem około 50 funtów na publiczne ładowarki, czyli więcej, niż kosztowałaby mnie cała podróż przy obecnych cenach oleju napędowego i prawdopodobnie prawie 10 razy więcej niż kosztowałoby to w domu przy taniej taryfie na pojazdy elektryczne.

Jest to jednak kompromis związany z posiadaniem pojazdu elektrycznego – ponadto istnieją różne programy, które mogą obniżyć koszty publicznych ładowarek dla zwykłych użytkowników.

Jedna zauważalna różnica w podróżowaniu Polestarem w porównaniu z moimi zeszłorocznymi przygodami wynikała z samego samochodu. W ubiegłym roku „straciłem” zasięg, ponieważ oba samochody dowiozły mnie na mniejszą odległość, niż początkowo wskazywały.

Z Polestarem nie było takich problemów. Wskaźnik zasięgu był niezwykle dokładny i odbiegał od dystansu, jaki przejechałem, zaledwie o kilka mil.

Dało mi to dużą pewność co do samochodu i jego zdolności do przejechania określonej odległości, zanim będę musiał doładować. Zaowocowało to najmniej stresującym dniem w pojeździe elektrycznym, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem.

Polestar 4 podłączony do ładowarki

Polestar 4 dostaje trochę soku (Zdjęcie: Steve Smith)

Było tylko kilka problemów z samochodem – posiadanie elementów sterujących prawie wszystkim na dość dużym ekranie dotykowym może nieco rozpraszać. Twierdzę, że sprawa ze schowkiem na rękawiczki to o krok za daleko.

Nie wszystko wymaga rozwiązania technologicznego, gdy oldschoolowy zatrzask działa doskonale – chociaż można zyskać przewagę w zakresie bezpieczeństwa.

Miałem też trudności z wyłączeniem systemów wspomagających kierowcę, których nie chciałem, takich jak funkcja, która próbuje wciągnąć Cię z powrotem na pas ruchu na autostradzie, kiedy tego nie chcesz – ale tego rodzaju problemy są łagodzone, gdy poznać samochód dłużej niż tydzień, przez który go miałem.

Czy ten samochód ma za dużo technologii dla własnego dobra? Być może. Zależy to całkowicie od osobistych preferencji.

A dziwna część?

Wspomniałem, że prowadzenie pierwszego brytyjskiego samochodu bez tylnej szyby wiąże się z dwiema dziwnymi rzeczami. Po pierwsze, gdy na przykład spojrzysz przez ramię podczas cofania, za tylnymi siedzeniami zobaczysz czarną pustkę.

Jeśli prowadzisz samochód od ponad 20 lat, tak jak ja, wymaga to pewnych dostosowań. Trzeba zaufać kamerom w „lustrze” i na ekranie.

A co naprawdę dziwnego? Nie możesz sprawdzić swojej cery w lusterku wstecznym – a to wymaga więcej przyzwyczajenia niż czegokolwiek.

Source link