W noc poprzedzającą wybory w USA analiza telewizji kablowej była całkiem jasna: Kamala Harris miał to.

„Wiesz, kiedy możesz to po prostu poczuć” – powiedziała widzom była doradczyni Hillary Clinton w programie panelowym CCTV – „ludzie mówili to samo w 2016 roku, ale to jest po prostu coś innego”.

Nie była sama. „Czuję się świetnie” – powiedział z uśmiechem ekspert Demokratów. Ma włączającą wizję i listę rzeczy do zrobienia.”

Dziwnie było słyszeć tę opinię, ponieważ podróżując po wahającym się stanie Wisconsin w okresie poprzedzającym wybory, nie słyszałem zbyt wiele pozytywnych opinii. Nie było przeczucia, że ​​sen Kamali staje w płomieniach.

Widziałem, że ludzie byli albo zdenerwowani, albo wściekli z powodu inflacji, cen żywności lub, co ważniejsze w kraju o słabym transporcie publicznym, paliwa.

Misja naszej podróży różniła się od relacji innych mediów z wyborów w USA. Zamiast podążać głównym szlakiem od miasta do miasta, fotograf Phil Harris i ja próbowaliśmy to zrobić na uboczu i dowiedz się, jak czuli się zwykli Amerykanie.

Szybko wyszło na jaw, że karykatura zwolenników Trumpa jako skrajnie prawicowych neonazistów o przerażających poglądach na niemal każdy temat była całkowicie nietrafna.

Chociaż na jego wiecach można znaleźć garstkę osób pasujących do tego opisu, skupienie uwagi brytyjskich mediów na tej mniejszości polega na całkowitym błędnym przedstawieniu krajobrazu politycznego po drugiej stronie Atlantyku.

Ale być może, co jest najbardziej rażące z dziennikarskiego punktu widzenia, koncentrując się na osobach odstających, które uważają, że 6 stycznia to była operacja psychologiczna lub że kobiety nie powinny rządzić krajem, nie robimy nic, aby pomóc Brytyjczykom zrozumieć najpotężniejszy kraj na świecie.

Prawda jest taka, że ​​nawet ludzie najbardziej załamani zwycięstwem Trumpa miał przyjaciół i rodzinę, którzy na niego głosowali.

Odkryłem, że praktycznie każdy Demokrata, który uważał byłego prezydenta za coś haniebnego lub faszystowskiego, miał braci, wujków i przyjaciółki, którzy byli fanami MAGI w czerwonych kapeluszach.

Tego typu dwoistość rzadko prezentuje prasa brytyjska, która woli skupiać się na elemencie, jak mogłaby powiedzieć Emily Matlis, „batsh**”. Jednak w praktyce oczywiste jest, że zdecydowana większość zwolenników Trumpa to zwykli ludzie, których głównymi troskami są kwestie ekonomiczne.

Na przykład młodych ludzi, którzy go poparli nie robili tego, ponieważ jakaś internetowa manosfera wychowała ich na bezdusznych mizoginów. To były dzieciaki, które martwiły się o kredyty studenckie i zakup domu w przyszłości.

Nie żeby tak donosiły wiadomości telewizyjne. Gdy rozpoczęło się odliczanie do głosowania, CNN poświęciło mnóstwo czasu na dyskusję o tym, jak rasistowski żart opowiedziany przez komika na wiecu Trump Madison Square Garden oznaczał teraz, że wyborcy z Portoryko nie będą głosować na byłego prezydenta.

„W zaciętym wyścigu może to mieć kluczowe znaczenie” – powtarzano.

Trudno mi było uwierzyć, że komentatorzy mieli poczucie, że uczucia całej grupy etnicznej są tak jednorodne, że analitycy mogli powiedzieć, że żart na wiecu wpłynie na ich zamiary wyborcze.

Czy nie mogli zrozumieć faktu, że ludzie mogą wyznawać jednocześnie dwa pozornie sprzeczne przekonania? zastanawiałem się.

Komentatorzy medialni wydawali się nie rozumieć, że Portorykańczycy mogli poczuć się urażeni żartem i nadal myśleć Donalda Trumpa byłby lepszym prezydentem.

Pomyślałem też, czy nie byłoby obraźliwe sugerowanie, że ludzie głosują wyłącznie na podstawie tego, kim są, a nie na tym, co myślą?

Nie przedstawiono żadnych danych na poparcie tych twierdzeń i nie przeprowadzono wywiadów z Portorykańczykami, którzy twierdziliby, że zmieniają stronę.

Ale był to schemat, który bez przerwy powtarzał się w wiadomościach telewizyjnych. Im większa była rozbieżność między tym, co twierdzili, a tym, co widziałem na ziemi, tym więcej zacząłem myśleć Trump miał wygrać.

I wtedy to zrobił.

W następstwie tego pojawił się lewicowy komentator Owen Jones zdziczały na X za tweetowanie: „Wracam do mojego hotelu w Nowym Jorku (…) Z muzułmańskim taksówkarzem z Pakistanu, Amerykaninem… który głosował na Donalda Trumpa ponieważ „ceny były zbyt wysokie” za Bidena”.

Po tym, jak JK Rowling oskarżyła go o „szyderstwo”, Jones stwierdził, że atakuje Demokratów za popychanie wyborców w stronę Trumpa ich polityką gospodarczą.

Niezależnie od tego, czy drwił, czy nie, taksówkarz Jonesa ilustrował to, co widziałem na ziemi: Trumpa pociągało ludzi, ponieważ myśleli, że ich życie pod jego rządami będzie lepsze. A warto zaznaczyć, że komentator Guardiana napisał felieton, w którym zgodził się, że zwycięstwo nie było zaskoczeniem.

Dla wielu wyborców Trumpa nie miało znaczenia, jakiej byli rasy czy religii, w wielu przypadkach nie miało nawet znaczenia, czy go lubili, czy też uważali go za dobrego człowieka, czego wiele osób nie miało.

Wybrali osobę, o której myśleli, że poprawi ich życie.

Konsekwencje tego mogą być ogromne i dalekosiężne, po obu stronach mówili o tym ludzie śmierć demokracji i wojna domowa po wyborach.

Ale nie przedstawiajmy błędnie, dlaczego ludzie wybrali Trumpa. Większość, których spotkałem, nie była szalona, ​​rasistowska czy faszystowska, po prostu myślała, że ​​załatwi im najlepszą ofertę.

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj