Od chwili, gdy rosyjskie czołgi przekroczyły ukraińską granicę i skierowały kurs na Kijów, Wielka Brytania stanowczo stała u boku swoich sojuszników w obronie atakowanego demokratycznego narodu. Rządy się zmieniły, światowi przywódcy przychodzili i odchodzili, pojawiały się nowe kryzysy – jednak główne przesłanie z Londynu pozostało niezmienne.

Ukrainasuwerenność nie podlega negocjacjom. Co najważniejsze, brytyjska opinia publiczna była równie zdecydowana. Niebiesko-żółte flagi wciąż wiszą na ratuszach i oknach frontowych pokojów. Sondaże niezmiennie wykazują niezwykle wysokie poparcie dla prezydenta Zełenskiego – liczby, której pozazdroszczyłby każdy zachodni przywódca.

Ale dziś Zełenski potrzebuje czegoś więcej niż współczucia, symbolicznych gestów czy wyrazów podziwu. Ukraina może obecnie wkraczać w decydującą fazę tej straszliwej wojny i, co niepokojące, decydująca faza może nie nadejść na warunkach odzwierciedlających status Ukrainy jako wyraźnej ofiary niesprowokowanej agresji.

Połączenie wyczerpania na polu bitwy, bardziej napiętego środowiska międzynarodowego, rosyjskiej dezinformacji i amerykańskiej niecierpliwości stworzyło zdradliwy moment. To jest dokładnie ten moment, w którym sojusznicy nie powinni mrugać.

Zełenski jest bez przesady jednym z najważniejszych przywódców wojennych naszej epoki. Kiedy w lutym 2022 r. zachodnie stolice po cichu zaproponowały mu ewakuację, odmówił, zamiast tego zdecydował się stanąć ramię w ramię ze swoim szefem sztabu i najbliższymi ministrami podczas oblężenia Kijowa.

Świat pamięta jego słowa: „Potrzebuję amunicji, a nie podwózki”. Ujęło to rzadkie połączenie odwagi, przejrzystości i celu moralnego. Od tego czasu z godnością porusza się po całym świecie, nieustannie odwiedzając parlamenty i szczyty, aby upewnić się, że sprawa Ukrainy nie wymknie się z sumienia Zachodu w miarę pogłębiania się zmęczenia i odpływu uwagi.

Rzadziej docenia się sposób, w jaki Zełenski nadal przewodzi dzisiaj: kieruje operacjami pod ciągłym zagrożeniem ze strony rosyjskich rakiet, utrzymuje morale na froncie wewnętrznym i polega na zaufanych doradcach – w szczególności Andriju Jermaku – aby zapewnić Ukrainie potężny głos w kształtowaniu przyszłego porozumienia pokojowego.

W wielu momentach w ciągu ostatnich trzech i pół roku Zełenski i jego wąskie grono stanowili jedyną barierę między Ukrainą a całkowitym ujarzmieniem.

Właśnie dlatego Moskwa uczyniła koniec jego prezydentury jednym ze swoich głównych żądań. Putin doskonale rozumie, że usunięcie Zełenskiego i obecnego ukraińskiego przywództwa politycznego to najpewniejsza droga do elastycznego następcy, a jego długa historia ingerencji w zagraniczne wybory mówi sama za siebie.

Dany Donalda Trumpaskomplikowana historia z Zełenskim i Ukrainą, jest oczywiste dlaczego Rosja uważa, że ​​teraz jest moment, aby zwiększyć presję. Usunięcie prezydenta Ukrainy stało się kluczowym celem maksymalistycznych ambicji Moskwy wobec regionu. Po prostu nie można na to pozwolić.

Wielka Brytania stoi zatem przed wyborem. Czy gratulujemy sobie lat niezachwianego wsparcia, stwierdzamy, że zrobiliśmy, co do nas należy, i wycofujemy się? A może zdajemy sobie sprawę, że Ukraina znajduje się w najbardziej niebezpiecznym momencie w jej historii – i że nasza odpowiedzialność nie słabnie, ale się pogłębia?

Nasz sojusznik potrzebuje czegoś więcej niż tylko ciepłych słów, gdy stawia czoła rosyjskiej agresji za granicą, szerzącej się dezinformacji w Internecie i chwiejnemu przekonaniu na Zachodzie. Zełenski musi wiedzieć, że jakiekolwiek porozumienie pokojowe, które Wielka Brytania i jej partnerzy zaakceptują, musi zabezpieczyć suwerenność Ukrainy i uniemożliwić Putinowi przegrupowanie się jedynie w celu ponownego uderzenia, gdy jego machina wojenna zostanie uzupełniona.

Nie można zmusić Ukrainy do zawarcia porozumienia, które ma jedynie na celu wstrzymanie przemocy dzisiaj i wywołanie jeszcze większej przemocy jutro.

Powinniśmy także uczciwie przyznać, dlaczego Wielka Brytania stoi – dlaczego my musimy stać – po stronie Zełenskiego, jego rządu i jego narodu. Moralnie sprawa nie mogła być jaśniejsza.

Demokratyczny naród europejski został bez powodu najechany przez autorytarnego sąsiada, który chciał wymazać jego tożsamość. Wspieranie Ukrainy jest słuszną decyzją.

Ale moralność to tylko część historii. Istnieje również prosty strategiczny interes własny. Na kanale La Manche zauważono rosyjskie okręty wojenne. Moskwa wielokrotnie badała naszą obronę i atakowała naszą przestrzeń informacyjną.

Jeśli Putinowi pozwolono rozczłonkować, przetrawić i ostatecznie zniszczyć Ukrainę, każdy, kto wierzy, że na tym skończy się jego apetyt, sam się oszukuje. W jego celowniku pozostają kraje bałtyckie, Polska, Mołdawia i inne kraje. Zwycięski Putin zostałby ośmielony; pokonana Ukraina wysłałaby mrożący krew w żyłach sygnał o determinacji Zachodu.

Rządy europejskie zaczynają zdawać sobie sprawę ze skali zagrożenia – ale zbyt wolno, a w wielu przypadkach zbyt niechętnie. Wielka Brytania często była liderem, ale przywództwo należy potwierdzać, a nie zakładać. Rzeczywistość jest brutalna: Kijów jest linią frontu konfliktu, w którym Rosja nie jest odległym problemem geopolitycznym, ale bezpośrednim i rosnącym przeciwnikiem.

Przywódcy polityczni Ukrainy to „nasi ludzie” na pierwszej linii frontu. Jeśli zawiedziemy je teraz, zawiedziemy nasze własne długoterminowe bezpieczeństwo. Ukraina być może zbliża się do końca brutalnej fazy wojny, ale rozpoczyna jeszcze bardziej onieśmielającą podróż.

Odbudowa zniszczonego narodu, opieka nad dziesiątkami tysięcy dzieci i rodzin, które przeżyły traumę, odbudowa infrastruktury, zreformowanie instytucji, zabezpieczenie inwestycji i zapewnienie, że jakiekolwiek porozumienie pokojowe nie nastąpi kosztem przyszłego bezpieczeństwa i dobrobytu – to będzie dzieło dziesięcioleci.

Biorąc pod uwagę złośliwe ambicje Kremla, zadanie jest jeszcze bardziej złożone. Jest to jednak niezbędne i Ukraina nie może tego zrobić sama. Najbardziej niebezpiecznym momentem każdego konfliktu jest często moment, w którym ucichną strzały.

Pokusą – dla sojuszników, opinii publicznej i polityków – jest pójście dalej. Ale to jest moment, w którym autorytarni wykorzystują zmęczenie i podziały. To moment, w którym przywódcy demokratyczni stają pod presją, aby pójść ścieżką najmniejszego oporu.

I jest to moment, w którym ci, którzy odważnie stali na froncie, ryzykują niebezpieczną ekspozycję. Nie możemy pozwolić, aby poparcie dla Ukrainy i prezydenta Zełenskiego osłabło. Nie, jeśli cenimy suwerenność demokratyczną. Nie, jeśli cenimy bezpieczeństwo Europy. I nie, jeśli cenimy siebie.

To może być koniec gry, ale nie koniec odpowiedzialności. Wielka Brytania musi nadal wspierać Zełenskiego i Ukrainę nie tylko do czasu ustania zabijania, ale do czasu zapewnienia sprawiedliwego pokoju i zbudowania stabilnej przyszłości.

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj