Pewne małżeństwo ostro skrytykowało „przesadną, ciężką biurokrację” po tym, jak nakazano im zburzenie domku letniskowego w ogrodzie z powodu skargi jednego z sąsiadów. Andrew Causley (59 l.) i jego żona Julie (60 l.) byli „zdumieni” po otrzymaniu od władz nakazu wyburzenia drewnianej konstrukcji zbudowanej w ich ogrodzie i zastąpienia jej Wendy House tej samej wielkości, która stała w tym miejscu od 25 lat. Nowy obiekt postawiono 18 miesięcy temu, po tym jak w starszej chatce zaczęły przeciekać, ale po skardze jednego z sąsiadów Praca-run Rada Miasta Exeter nakazała małżeństwu natychmiastowy demontaż.
Andrew złożył retrospektywny wniosek dotyczący planowania przestrzennego budynku po jego zgłoszeniu do władz lokalnych w miasto w południowo-zachodniej Angliiale został odrzucony. „Zapłaciliśmy za niego 150 funtów i wymieniliśmy go w ciągu dwóch tygodni, używając tej samej betonowej podstawy” – powiedział. „Pomalowaliśmy je na ten sam kolor, co drzwi wejściowe i uznaliśmy, że pasują do otoczenia. Następnie złożyliśmy skargę i od tego momentu wszystko potoczyło się jak szalone”.
„Po prostu myśleliśmy, że to wymiana i nic wielkiego” – dodał. „To po prostu inna drewniana konstrukcja”.
59-latek powiedział, że spór dotyczący planowania nie był częścią „jakiegokolwiek długotrwałego sporu sąsiedzkiego”, ale po prostu przypadkiem, w którym pobliski mieszkaniec „decydował, że nie podoba mu się” nowy budynek.
„Ma prawo złożyć skargę i robić, co chce – po prostu uważamy, że to niedorzeczne, że rada to podtrzymała” – kontynuował. „To absolutnie przesadzona, surowa biurokracja. Wymierzyli maksymalną karę… za mały domek letniskowy w ogrodzie”.
Andrew zasugerował, że cała historia kosztowała go i jego żonę około 3000 funtów – kwota ta prawdopodobnie wzrośnie w związku z obietnicą „całkowitego zwalczania” nakazu rozbiórki, w tym poprzez potencjalne działania prawne.
Małżonce powiedziano, że odmówiono pozwolenia na budowę z mocą wsteczną, ponieważ konstrukcja „nie pasowała” do domu i była „niespójna ze sceną uliczną”.
Julie powiedziała: „Dom Wendy miał tę samą powierzchnię i mieścił się na tej samej działce. Lubimy karmić ptaki, mieć domki dla jeży i zamieniać nasz ogród w piękny wiejski raj.
„Gdybyśmy poprosili o pozwolenie na budowę i wyburzenie tego wszystkiego i utworzenie parkingu dla sześciu samochodów, zezwoliliby na to. Ale nie możemy postawić małej drewnianej konstrukcji w rogu naszego ogrodu. Wydaje się to po prostu śmieszne”.
Neila Stevensa, Reforma Wielkiej Brytanii członek Rady Hrabstwa Devon również skrytykował „ostrożne” podejście Rady Miasta Exeter do wniosku o domek letniskowy, sugerując, że świadczy ono o „braku zdrowego rozsądku”.
„Nikogo nie krzywdzą i jedyne, czego chcą, to spokojne życie” – dodał.
Rada miasta Exeter stwierdziła, że nie może komentować sprawy, ponieważ pozostaje ona „aktywna”.


















