CHICAGO, IL – 13 GRUDNIA: Zach LaVine nr 8 drużyny Chicago Bulls obserwuje pierwszą połowę meczu przeciwko Charlotte Hornets 13 grudnia 2024 r. w United Center w Chicago, Illinois. (Zdjęcie: Melissa Tamez/Icon Sportswire za pośrednictwem Getty Images)

Też byś się uśmiechnął, gdyby istniała możliwość gry u boku Nikoli Jokicia. (Zdjęcie: Melissa Tamez/Icon Sportswire za pośrednictwem Getty Images)

W historii ludzkości byliśmy świadkami wielkich wynalazków, które radykalnie przyspieszyły cywilizację. Koło, żeby posłużyć się przykładem, z pewnością plasuje się w pierwszej piątce. A kto wpadł na szalony pomysł zgniecenia razem dwóch ciastek, z lodami waniliowymi w roli środka… wszyscy go chwalimy.

W obecnej sytuacji możemy znajdować się u progu podobnego skoku ewolucyjnego jak kanapka z lodami, a przychodzi on do nas za pośrednictwem Denver Nuggets, którzy są podobno zainteresowany przejęciem obrońcy Bulls Zacha LaVine’a.

Strzelający obrońca z wysokimi wynikami stał się z różnych powodów niedoceniany do poziomu, który graniczy z śmiesznością.

Tak, jego kontrakt jest rzeczywiście ogromny. LaVine zarobi w tym roku 43 miliony dolarów i pozostały mu jeszcze dwa lata, w przybliżeniu 46 milionów dolarów i 48,9 miliona dolarów, chociaż ostatni rok jest opcją gracza.

Poważną przeszkodą jest aspekt finansowy LaVine i według doniesień liga przez ostatnie kilka lat uważała kontrakt za niezbywalny ze względu na jego skalę.

Zawsze wydawało się to o jeden most za daleko i cuchnęło drużynami lub pojedynczymi osobami, które zrzucały brak wyników Chicago wyłącznie na LaVine’a, zamiast patrzeć na zarząd i własność, którzy zdawali się nigdy nie rozumieć, co właściwie zrobić z takim graczem jak on.

LaVine nie jest pierwszą opcją. Już wcześniej pchano go do tej roli i osiągał przyzwoite wyniki indywidualne, ale nigdy nie miał być głównym zawodnikiem. Istniał ku temu dość istotny powód.

W trakcie swojej kariery, a zwłaszcza od chwili, gdy w Chicago osiągnął szczyt swojej kariery, LaVine stał się wręcz niesamowitym strzelcem grającym bez piłki.

W sezonie 2020–2021 LaVine zajmował siódme miejsce pod względem odsetka zawodników łapiących i strzelających za 3 punkty (48,9%) z rozegranymi ponad 50 meczami, będąc jednocześnie główną bronią ofensywną Chicago (zdecydowanie).

W tym samym sezonie znalazł się na 97. percentylu pod względem skuteczności cięcia, ponownie jako główny ofensywny zawodnik Bulls, z obroną gotową go zatrzymać.

Od tego czasu LaVine pozostaje zawodnikiem charakteryzującym się wysoką skutecznością, jeśli chodzi o akcje inne niż przy piłce, a jego skuteczność w rzutach za trzy punkty spadła poniżej 40% w pełnym kontuzji sezonie w zeszłym roku, kiedy wystąpił w 25 meczach .

Intrygujący w tym poziomie efektywności jest fakt, że LaVine nigdy nie grał z zawodnikiem, który jest elitarnym rozgrywającym i który jednocześnie gra na pozycji pierwszej opcji.

Krótko mówiąc, nigdy nie miał swojego Batmana.

W Denver wreszcie będzie miał swojego… cóż, Jokera. Ale w tym scenariuszu Nikola Jokić jest także Batmanem.

Dobra, zapomnij o analogii z superbohaterem. LaVine nigdy nie grał u boku supergwiazdy i z pewnością nigdy nie grał u boku supergwiazdy kalibru Jokicia jako ktoś, kto mógłby znaleźć się na liście 10 najlepszych graczy wszechczasów.

W Denver LaVine w zasadzie zdobywał 20–25 punktów na mecz z największą łatwością, jaką mógł sobie wyobrazić, dzięki swoim wyżej wymienionym umiejętnościom gry przy piłce.

29-latek nagiąłby także obronę w stopniu, który otworzyłby więcej przestrzeni zarówno dla Jokicia, jak i Jamala Murraya, co powinno tchnąć nowe życie w ofensywę Denver.

Ponieważ Jokić często rysował podwójne drużyny, LaVine od razu odniósłby korzyści z poruszania się i skakania piłki w sposób, jakiego nigdy nie widział w Chicago, z całym szacunkiem dla DeMara DeRozana.

LaVine dodał także bardzo potrzebną kreację za trzy punkty do ataku Denver. Chociaż Michael Porter Jr. najprawdopodobniej w ramach takiego porozumienia udałby się do Chicago, napastnik nie jest w stanie trafiać za trzy punkty z kozłowania w takim stopniu jak LaVine, ponieważ po prostu brakuje mu trzymania piłki, szybkości i dotykaj, aby trafiać z dystansu, gdy wygina swoje ciało w powietrzu.

Nie oznacza to, że w Denver nie pojawiłyby się pewne wyzwania, ponieważ LaVine nie jest obrońcą godnym uwagi. Jednak mówiąc obraźliwie, dopasowanie ma sens.

Często w NBA nie dochodzi do oczywistych transakcji. Zespoły pójdą w kierunku, który zaskoczy większość obserwatorów, a my pozostajemy sobie wyobrazić, jak mógłby wyglądać konkretny gracz w określonej drużynie.

Tutaj plotka ma nieziemski poziom sensu.

To oczywiste. To jest świeże. Warto spróbować. Zatem opierając się na przeszłych doświadczeniach… nie rób sobie nadziei.

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj