Jeśli byłeś w latach 90., George Foreman, który znałeś, był łagodnym gigantem. Kiedy się uśmiechał, można było zobaczyć wgłębienia w jego policzkach, co często było. Mówiłby o swojej wiary w tak ciepły sposób, że nawet jeśli nie wierzysz, ty poszukiwany uwierzyć. Stare główki bokserskie opowiedziały ci o swojej transformacji z tego, co był w latach 70., kiedy był mistrzem wagi ciężkiej boksu. Słowa, których użyli, nie miały sensu.
Rozmawianie. Mieć na myśli. Przerażające.
Niemożliwe, gdy mówił o misie, który znokautował Michaela Moorera, który tuż za swoimi 46. urodzinami odzyskał tytuł wagi ciężkiej. „Big” George był najsłodszym, najbardziej niewytłumaczalnym mężczyzną w sporcie. Wszyscy zakorzenili się dla niego. Kiedy zaczął sprzedawać swój George Foreman Grill w tym samym czasie, ludzie go kupili. Chodził na talk show i rozśmieszył wszystkich. Miał taką radość w życiu, że zakładałbyś, że nic złego nigdy mu się nie przydarzyło.
To nie było wszystko. To było, że nic nie mogło go zabić.
Majster zmarł w wieku 76 lat w piątekpozostawiając jeden z największych dziedzińców w sporcie. Autorował niektóre z największych nokautów w historii boksu, z których najbardziej znany nastąpił około 20 lat. W 1968 roku wygrał złoto olimpijskie dla Stanów Zjednoczonych w wieku zaledwie 19 lat, zaledwie kilka lat usunięto z krnąbrnego dziecka na „Fifth Ward” w Houston, w którym porzucił szkołę średnią i popełnił drobne przestępstwa na spotkanie. Po tym, jak wygrał w Meksyku, słynął z ringu, machając małą amerykańską flagą, gest, który oznaczał różne rzeczy dla różnych ludzi w samym sercu ruchu na rzecz praw obywatelskich, ale potężny widok.
To była pierwsza transformacja w pełnym ich życiu.
Jako profesjonalista ścigał się z rekordem 37-0 w ciągu pięciu lat, po czym naprawdę przybył na scenę w Kingston na Jamajce w styczniu 1973 roku, aby zmierzyć się z potężnym Joe Frazierem, niecałe dwa lata po „Smokin 'Joe” pokonał Muhammada Ali w „Fight of the Century”. To właśnie tam brygadzista zmienił krew świata bokserskiego, pukając do Fraziera sześć razy, zanim walka została na szczęście zatrzymana w drugiej rundzie. Ostry wtórne przenoszone przez dziesięciolecia, a słowa Howarda Cosella z tamtej nocy stały się jak ścieżka dźwiękowa do psychiki gry walki, ponieważ brygadzista stał nad sceną.
„Down Goes Frazier! Down idzie Frazier!”
Jednak nie było to zwycięstwa, które ostatecznie przyniosły zdefiniowanie życia Foremana. Były to porażki, objawienia i prawdziwe przekonania, skoki wiary, które wziął, które przyszło go zdefiniować. To była wielkość, którą zainspirował. Kiedy walczył Muhammada Ali w „Rumble in the Jungle” w Zairze, został uznany za obojętną juggernaut, aby wykonać „mistrza ludzi”. Taka postać Goliat była taka, że wielu zbliżonych do walki martwi się o życie Ali, która z perspektywy brygadzisty była mrocznym miejscem do pracy. Zrobił to, co nieosiągalny mistrz w takim świetle może zrobić. Pochylił się w to. Zdecydował swoje sumienie do martwego poziomu zera i pozwolił światu kołyszić się przez jego zastraszanie.
Norman Mailer, który był tam dla obu obozów i uchwycił to wszystko w swojej książce „The Fight”, mówił o takich obawach Genialny dokument z 1997 roku: „Kiedy byliśmy królami”.
„Brygadzista uderzający w ciężką torbę jest jednym z bardziej cudownych zabytków, jakie miałem w życiu” – powiedział Mailer. „Spośród wszystkich ludzi, których widziałem, uderzając w ciężką torbę, w tym Sonny Liston, nikt nigdy nie uderzył go tak, jak zrobił to brygadzista. Pod koniec uderzenia w ciężką torbę będzie ogromny wgniecenie o wielkości małego arbuza”.
Foreman musiał być uważany za prawie niezwyciężony, aby Ali osiągnął wielkości, które zrobił, bijąc go. Był to uderzony cios dla Foreman, który miał wtedy zaledwie 25 lat. Wrócił, aby wygrać kilka kolejnych walk w latach 70., ale odczuwca niezwyciężoności była wyłączona. Jednak światła się pojawiły. Powiedział, że słyszał głos Boga w swojej walce z Jimmym Youngiem z 1977 roku w upalnym upale Puerto Rico, i to wystarczyło, aby odejść od gry walki przez dekadę. Jego powołanie było ambony w Houston. Chciał pomóc ludziom. Został kaznodzieją.
Z reflektorów zmienił się w życzliwą siłę, która pojawiła się na początku lat 90. XX wieku jako nietypowy mistrz boksu. Jako człowiek przekazany wiarę, był osobistym wystawą w zmartwychwstaniu, powstającą z historii Ashesa wykonana całkowicie z tego, co pozostało z twierdzy pamięci na facecie z owczarka niemieckim i kombinezonem, którego moc sprawiła, że włosy stały na końcu. Oto uśmiechnięty minister, szczęśliwie rotund w połowie lat 40., drżący środek, który służył jako zeznanie jego nowego grilla, pakując w swoim drugim akcie przednaturalną moc. Cokolwiek wcześniej było puste, było teraz pełne, uroczystość prawie oczyszczona, pakując żywą żywność, która rozmawiała ze wszystkimi.
Niemożliwe? Tylko słowo.
Foreman nie był zgorzkniały w walce z Ali. W rzeczywistości Foreman był największym fanem Ali. Powiedział, że Ali był największym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek spotkał w swoim życiu. Przywiązany do niego na zawsze, Foreman znalazł więcej miłości i akceptacji w tej walce, niż gdyby wygrał. To było dziedzictwo „Big George”. Szczęście było produktem ubocznym jego odkryć. To także zmieniło wszystkie narracje.
Następnie zdobył tytuł wagi ciężkiej przeciwko Moorenerowi w 1994 roku. W końcu uwiecznił go, ale w tym momencie go humanizował. Wyobraź to sobie. George Foreman pochodził z takiego miejsca niewymownego niemego wściekłości, z tak oderwanego miejsca w tych wczesnych dniach, że sprowadzenie go na ziemię zajęło prawie niemożliwe akt. Kiedy Ali zapalał pochodnię olimpijską w Atlancie w 1996 roku, Foreman wciąż był na szczycie świata bokserskiego. To nie miało sensu.
I w najmniejszym stopniu nie zastraszał. Był miłym, powiązanym człowiekiem. Ojciec, dziadek, mąż, przedsiębiorca, człowiek oddanej wiary. Zastanawiałeś się, czy świat naprawdę znał brygadzistę, kiedy przerażał szeregi wagi ciężkiej w latach 70. Sam George byłby pierwszym, który powiedziałby ci, że tego nie zrobił. Ale nigdy nie zapomniał, kim był, i kochał, w którym był wystarczający, aby wypełnić tę przerażającą postać.
„Big George”, jakie piękne kolory użyłeś.