Paczki zawierające botaniczne skarby świata w banku nasion na początku lat dwudziestych XX wieku
Późnym latem 1941 roku wojska niemieckie otoczyły Leningrad – rosyjskie miasto znane obecnie jako Sankt Petersburg – planując zagłodzenie jego ludności w celu poddania się. Tak rozpoczęła się najdłuższa blokada w zapisanej historii ludzkości.
Według najbardziej ostrożnych szacunków w oblężeniu Leningradu zginęło około trzech czwartych miliona ludzi – czterokrotnie więcej niż liczba ofiar śmiertelnych w wyniku bombardowań atomowych w Nagasaki i Hiroszimie razem wziętych.
Większość umarłaby z głodu.
Jednak wielu mieszkańców Leningradu nie wiedziało, że pierwszy i największy na świecie bank nasion znajdował się w centrum miasta, tuż przy placu św. Izaaka. W przebudowanym budynku pałacu znajdowało się około ćwierć miliona nasion zebranych ze wszystkich kontynentów świata przez założyciela banku nasion, odkrywcę Nikołaja Wawiłowa.
Od momentu założenia w 1921 roku bank nasion stał się znany na całym świecie. Brytyjski dziennikarz opisał je jako „żywe muzeum… nieporównywalne pod względem kompletności z żadną inną kolekcją na świecie”. Wielu naukowców zaczęło nazywać projekt po prostu „światową kolekcją roślin”.
Nie były to byle jakie nasiona. Botanicy wierzyli, że można z nich wyhodować bardziej serdeczne, odporne na choroby i bardziej produktywne odmiany, przystosowane do surowego klimatu, zmieniając w ten sposób przyszłość produkcji żywności i zapobiegając głodowi, jaki wcześniej nękał ich rodaków.
Ponieważ pierścień oblężniczy zamknął się wokół miasta, próby ewakuacji tej bezcennej kolekcji nie powiodły się. Rok wcześniej tajna policja aresztowała dyrektora banku nasion Wawiłowa pod sfałszowanymi oskarżeniami o szpiegostwo.
Botanicy zostali bez przywódcy. Teraz, gdy wojska niemieckie zbliżały się do miasta, pozostało im bronić kolekcji nie tylko przed niemieckim bombardowaniem, ale także przed pokusą, jaką każdy z nich odczuwał, by zjeść nasiona i złagodzić swój głód.
Dwóch botaników, Abraham Kameraz i Olga Voskresenskaya, wybrało się do podmiejskiego miasta Pawłowsk, gdzie w jednym z eksperymentalnych gospodarstw banku nasion zasadzono setki rzadkich ziemniaków.
Przez cały sierpień 1941 r. wykopywano ziemniaki, umieszczano je w jutowych workach i pod ostrzałem wracano z nimi do Instytutu – do czasu, gdy kierowcy wojskowych ciężarówek nie odmówili już ich zabrania.
Rosjanie uprawiający kapustę w ogrodach banku nasion podczas oblężenia
Podczas swojej ostatniej próby ratunkowej, gdy przednia krawędź bitwy znajdowała się zaledwie dziesięć minut spacerem od centrum Pawłowska, Kameraz stracił przytomność w wyniku eksplozji artylerii. Kiedy doszedł do siebie, wrócił pieszo do banku nasion, niosąc ziemniaki na plecach.
W czasie okrążenia Leningradu do miasta dotarło niewiele zapasów i skończyła się żywność w szafkach. Na rynkach w centrum miasta ludzie wymieniali złoty zegarek na garść rzepy, perski dywan na tabliczkę czekolady, pierścionek zaręczynowy na funt chleba.
Młoda matka dwójki małych dzieci przypięła ogłoszenie do postu w pobliżu sklepu z chlebem, oferując jej gramofon w zamian za chleb. Następnego dnia w jej mieszkaniu pojawił się żołnierz, aby dokonać transakcji. Kiedy zabrakło chleba, reklamowała swoją cenną maszynę do szycia.
W miarę upływu czasu lud Leningradu stawał przed coraz bardziej traumatycznymi decyzjami. Rodziny, nie mogąc przeżyć na okruchach wygrzebanych z rowków stołów w jadalni, zaczęły zjadać ukochane zwierzaki, zamieniając je na zwierzęta sąsiadów, aby złagodzić męki. W Instytucie Fizjologii wygłodzeni naukowcy zjedli słynne psy Pawłowa. Policjanci zabili swoje zwierzęta służbowe.
Gołębie zniknęły z Placu Świętego Izaaka. Dla pewnego ośmioletniego chłopca pudełko z dekoracjami choinkowymi nie było już skarbnicą zachwycających bibelotów, ale potencjalnym źródłem pożywienia. On i jego siostra przeszukali pudło w poszukiwaniu orzechów włoskich z poprzedniego roku. „Ich wnętrzności były suche i pomarszczone, ale je zjedliśmy” – zanotował. „Nie mogę powiedzieć, że poprawiło nam to humor, był to po prostu sposób na zabicie czasu”.
Gdy nastała zima 1941 roku, jedna z najzimniejszych w historii, pracownicy Instytutu Roślin zaczęli debatować, czy powinni zacząć spożywać część nasion zgromadzonych w 120 000 puszek w budynku.
Botanicy otrzymali oficjalny telegram wzywający ich, aby „nie szczędzili niczego, by wspierać ludzi”. Byli jednak zdecydowani powstrzymać się od zjedzenia kolekcji, czując, że jej naukowe znaczenie jest większe niż ich indywidualne pragnienie przetrwania. Każdy tamtejszy badacz rozumiał, że celem banku nasion było po części zapewnienie bufora przed głodem.
„Wojna pewnego dnia się skończy i wtedy zostaniemy pociągnięci do odpowiedzialności” – powiedział swoim kolegom dr Nikołaj Iwanow, 39-letni botanik, który kierował grupą. „Zapytają, jakie mamy prawo nie chronić kolekcji”.
Niemiecka piechota rusza do okrążenia Leningradu
Autor Simon Parkin, którego oszałamiająca nowa książka analizuje konsekwencje oblężenia Leningradu
Zimą 1941 roku tysiące myszy i szczurów przybyły do banku nasion. Zamknięcie sklepów spożywczych i stołówek wprawiło zwierzęta w rozpacz, a brak kotów i psów dodał im odwagi.
Iwanow i jego koledzy zbudowali podstawowe pułapki – duże klatki wypełnione skrawkami – a także wypełnili wszelkie dziury w ścianach i listwach odłamkami potłuczonego szkła i pyłem arsenu. Każdego dnia klatki zapełniały się wijącymi się, wygłodniałymi gryzoniami, które usuwano z budynku na pałkę, nie mogąc jeść mięsa, bo zwierzęta nie dotknęły trucizny.
Pokrywy i boki pojemników na nasiona miały dwa okrągłe otwory, a wnętrza przykryto cienką gazą, aby nasiona mogły oddychać. Gryzonie przeżuwały siatkę, poszerzając otwory, aż mogły dotrzeć do znajdujących się w środku okazów.
Rudolph Kordon, ekspert Instytutu ds. jabłek i główny opiekun kolekcji, zasugerował zdjęcie pojemników z nasionami z półek i związanie ich w pęczki, tak aby siatki były dociśnięte do siebie, aby uniemożliwić dostęp. Związane wiązki można było schować pod blachodachówką, przez którą nawet najbardziej zdeterminowane zwierzę nie byłoby w stanie przeżuć.
Przygotowanie nasion do długotrwałego, odpornego na szkodniki przechowywania okazało się pracochłonne. W chłodniach, z opuchniętymi palcami, praca była mozolna.
„Po zakończeniu wojny nasz kraj będzie potrzebował tych nasion bardziej niż kiedykolwiek” – często powtarzał Iwanow, aby zainspirować swoich kolegów. Zespół prowadził prace w półmroku, w chłodniach z wybitymi oknami.
W wilgotne i mroźne dni kolumny katedry św. Izaaka lśniły od szronu, który pokrywał także metalowe skrzynki w banku nasion. Po ukończeniu zadania pracownicy związali sto tysięcy pudeł rozrzuconych po 40 pokojach Instytutu. Na koniec zamknęli pokoje i uszczelnili drzwi.
W grudniu 1941 roku sami botanicy zaczęli wymierać. W Boże Narodzenie Iwanow udał się do eksperta banku nasion, Aleksandra Szczukina, z którym nie widział się od kilku godzin.
Otworzył drzwi i zastał Szczukina siedzącego nieruchomo na krześle przy biurku. Iwanow podbiegł do przyjaciela i potrząsnął jego ramionami. Ale ciało Szczukina było już zesztywniałe i zimne, z jedną ręką unieruchomioną na piersi. Kiedy próbował poluzować ramiona Szczukina, na biurko spadła paczka migdałów.
Zakazany Ogród Leningradu opowiada zdumiewającą historię miejskiego banku nasion
Botanik zginął, ściskając okazy, które, gdyby je zjadł, mogłyby uratować mu życie. Co najmniej 19 botaników zginęło w podobny sposób.
W czerwcu 1945 r., po ogłoszeniu pokoju, kilkudziesięciu zagranicznych naukowców wzięło udział w uroczystościach organizowanych w Moskwie z okazji 220. rocznicy powstania Akademii Nauk. Tam członkowie delegacji brytyjskiej dowiedzieli się, że założyciel banku nasion Nikołaj Wawiłow zmarł w więzieniu.
Po powrocie do kraju brytyjscy naukowcy Sydney Harland i Cyril Darlington napisali wspólnie nekrolog, opublikowany w listopadowym numerze czasopisma Nature.
Po omówieniu dokonań Wawiłowa Harland i Darlington zwrócili uwagę na losy zgromadzonej przez Wawiłowa kolekcji.
„Kiedy doszło do oblężenia Leningradu” – napisali – „resztki jego zbiorów zostały zjedzone przez wygłodzonych ludzi”.
Kiedy Iwanow i jego pozostali przy życiu koledzy przeczytali nekrolog, to lekceważenie zarówno ich zraniło, jak i rozwścieczyło. Widok ich wysiłków i wysiłków ich zmarłych przyjaciół błędnie przedstawianych był nieopisanie bolesny.
Iwanow zaprosił Darlingtona do odwiedzenia Leningradu i zobaczenia na własne oczy dowodów. Kiedy przybył Darlington, Iwanow poprowadził Anglika ciemnymi korytarzami do pomieszczeń, do których kolekcja już w całości wróciła. Na półkach stały rzędy puszek, które kilka lat wcześniej pracownicy związali razem, z dala od żarłocznego robactwa i własnych pokus.
„Pokazaliśmy mu, że kolekcja została zachowana niemal do ostatniego ziarna” – wspomina Iwanow. Zawstydzony Darlington przeprosił za powtórzenie błędu z a BBC audycja. Wyjaśnił, że nikt w Anglii nie mógł uwierzyć, że kolekcja przetrwała, podczas gdy jej opiekunowie i miasto głodowali.
Poświęcenie botaników było znaczące.
Do 1967 roku nasiona pochodzące ze zbiorów Instytutu obsiały 100 milionów akrów rosyjskiej ziemi rolnej. Do 1979 roku powierzchnia ta niemal się podwoiła. Dziś 90% nasion i zasadzonych roślin przechowywanych w Petersburgu nie znajduje się w żadnych innych kolekcjach naukowych na świecie.
?? Zakazany ogród Leningradu autorstwa Simona Parkina (Hodder, 25 funtów) jest już dostępny. Aby uzyskać bezpłatną ofertę P&P w Wielkiej Brytanii, odwiedź stronę expressbookshop.com
lub zadzwoń do Express Bookshop pod numer 020 3176 3832.