Matka i córka, w samochodzie załadowanym bagażami, jadą razem do domu na zbombardowanych przedmieściach Bejrutu. Pytam ich, jak się czują, wracając do domu.
„Nic nie przypomina domu” – mówi córka Samara Diab.
Dahieh, na południu Bejrutu, to terytorium Hezbollahu i duża jego część została zrównana z ziemią. Jej przywódca Hassan Nasrallah został zamordowany w wyniku nalotu dwa miesiące temu.
Ale tutejsze dzieci wykrzykują jego imię z przejeżdżających samochodów.
Jego zdjęcie wisi nad wieżowcami, które zawaliły się w gruz. A żółte flagi Hezbollahu wciąż powiewają.
Przez ostatnie dwa miesiące ciężkich bombardowań okolica była miastem duchów.
Przeczytaj więcej:
Analiza: Ciemne chmury wiszą nad Bliskim Wschodem
Wyjaśniono: Zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem
Zniszczenia są wszędzie, ale ludzie wrócili i już sprzątają. Pracownicy restauracji, która 10 dni temu została dotknięta nalotem, zamiatają kurz z blatu i wylewają gnijące jedzenie.
Po drugiej stronie ulicy Ali Shawraba sprawdza zniszczenia w swoim sklepie z ubraniami. „Jesteśmy Libańczykami, jesteśmy silni. Zaczęliśmy dzisiaj” – mówi.
„Ten biznes wróci. Jestem optymistą co do tego kraju – odbudujemy go, wszystko wróci”.
To bardziej skomplikowane niż zwykła opowieść o wytchnieniu od wojny. To także okazja do zrobienia sobie zdjęcia.
👉 Słuchaj Sky News Daily w aplikacji do podcastów 👈
Jesteśmy tu za pozwoleniem Hezbollahu, który uważnie nas monitoruje. Są też inni: na miejscu są urzędnicy z Iranu, którzy rozdają przechodniom drobne upominki.
Być może jest to wyrachowany pokaz buntu. Tego samego dnia nowy przywódca Hezbollahu Naim Qassem oświadczył, że „spotykamy się dzisiaj w atmosferze boskiego zwycięstwa”.
Pewien mężczyzna na ulicy prosi nas, abyśmy go sfilmowali i mówi: „To, co wydarzyło się tutaj, w Libanzwłaszcza na południowych przedmieściach, jest tragedią.
„Masowa zagłada. Mimo to nigdy nie stracimy ducha i zawsze zdecydujemy się stawić opór i walczyć”.
Tę wojowniczość łagodzi ostrożność. Ludzie tutaj o tym wiedzą zawieszenie broni jest krucheże każdy zwrot jest warunkowy.
Samara Diab, kobieta, którą spotykamy podróżującą z matką, jest jedną z takich osób.
„Trudno zaufać wrogowi” – mówi. „A doświadczenie pokazuje, że nie można do końca ufać temu, co mówią.
„A my po prostu musimy zachować świadomość”.