W deszczowy dzień w Grünau im Almtal w Austrii stado gęsi szarych spędziło spokojną chwilę na trawiastym polu w pobliżu strumienia. Jedna gęś, imieniem Edes, czyściła się cicho; inne odpoczywały z dziobami skierowanymi w stronę ogona, wtulone w pióra. Następnie zaczął grać zakamuflowany głośnik, który naukowcy umieścili w pobliżu. Najpierw rozległo się nagrane trąbienie niepartnerskiego samca gęsi o imieniu Jozue. Edes kontynuował swoje czesanie. Następnie rozległ się klakson o niższej tonacji niż pierwszy, z lekkim rykiem. Edes podniósł wzrok. Podczas gdy inne gęsi pozostały w ciepłych pozycjach, obojętna Edes rozejrzała się po polu. Właśnie usłyszał nagraną „rozmowę na odległość” od swojej partnerki życiowej, samicy gęsi, której naukowcy nadali imię Bon Jovi.

Edes i jego towarzysze mieszkają w pobliżu Centrum Badań nad Zachowaniem i Poznaniem Konrada Lorenza, nazwanego na cześć laureata Nagrody Nobla, którego eksperymenty z wdrukowaniem w latach trzydziestych przekonały pisklęta gęsie, że jest ich matką. (Zaczęli podążać za nim puszystą linią.) Od tego czasu stale bada się gęsi szare zamieszkujące ten obszar. Dyrektor ośrodka, biolog i ekolog ptaków Sonia Kleindorfer, pokazała mi materiał filmowy przedstawiający Edes, aby zademonstrować subtelność komunikacji gęsi.

Gęsi utrzymują rozbudowane struktury społeczne, podróżują w grupach rodzinnych i potrafią żeglować ze Szwecji do Hiszpanii. Podczas walki niepartnerska gęś szara gęgawa ma wyższe tętno niż partnerka, a tętno niedawno owdowiałej gęsi może pozostać obniżone przez około rok. Te ptaki mają tematy do omówienia. Jednak gęsi nie są Cycerosem świata ptaków. Lirogon śpiewa długie, wyszukane pieśni; kruki naprawdę potrafią powiedzieć „nigdy więcej”. Gęsi znane są z trąbienia nosowego. Ile niuansów może być w trąbieniu?

Okazuje się, że gęsi szare mają co najmniej dziesięć różnych rodzajów odgłosów. „Całkowicie nie doceniamy sposobu, w jaki się komunikują” – powiedział mi Kleindorfer. „Dzwonią do odjazdu, kiedy wychodzą, i dzwonią do kontaktu po przybyciu. Wiedzą, czy są tam ich sojusznicy, czy są tam odważne gęsi. Jest mnóstwo informacji, które gęsi uzyskują dzięki telefonom”.

Wokalizacje ptaków są zwykle podzielone na pieśni i nawoływania, ale są to kategorie chwiejne. To, co u jednego gatunku określa się mianem pieśni, może trwać krócej niż to, co u innego gatunku nazywa się śpiewem. Grupy onomatopeiczne, np tseets, ćwierkanie, racja, patrz-soooosI dah są również nieokreślone: ​​ludzie dokonują transkrypcji tych samych dźwięków na różne sposoby i nie istnieje żadna ptasia wersja Académie Française, która mogłaby to ocenić. Wokalizacje ptaków są zasadniczo nieproporcjonalne do ludzkich. Mamy krtań i dwa struny głosowe; mają tak zwaną krtań, co przypomina trochę posiadanie dwóch krtani, których można używać jednocześnie.

Kleindorfer, córka matematyka i aktorki, wygląda jak skrzyżowanie turysty z gwiazdą filmową Sophią Loren. Od lutego do kwietnia bada zięby Darwina na Galapagos; od września do grudnia ptaki śpiewające w Australii; i przez resztę roku gęsi przed drzwiami jej biura. Na początku swojej edukacji, jako studentka na Uniwersytecie w Pensylwanii, uczono ją, że „samce ptaków śpiewających śpiewają, samice nie, a jeśli samice śpiewają, jest to błąd”. Powiedziała mi, że panowało wówczas takie podejście, że „kobiety są szare, niepozorne i ciche”. Kilka lat po uzyskaniu stopnia doktora. Kleindorfer, absolwent zoologii na Uniwersytecie Wiedeńskim, podjął pracę jako biolog badawczy na Uniwersytecie Flinders w Australii, gdzie pierwotnie wyewoluowały gatunki ptaków śpiewających. „Wyobraźcie sobie moją niespodziankę” – powiedziała. „Słyszałam, jak wszystkie te kobiety śpiewały piosenki równie złożone jak męskie”. Większa część jej późniejszej kariery skupiała się na wokalizacjach ptaków, które były albo niedoceniane, albo nieznane.

Kleindorfer postanowił zbadać jaja ptasie i wczesny rozwój, co wówczas było zaniedbywanym tematem badań. „Może dzieje się tak dlatego, że tylko kobiety mają jaja, a ja byłam kobietą zajmującą się nauką” – powiedziała mi. „Nie mam lepszego powodu”. Kleindorfer zauważył, że pisklęta wodniczki wąsatej wydają się reagować na sygnały alarmowe dorosłych wodniczek, chociaż wówczas sądzono, że takie wołania są skierowane do innych dorosłych osobników lub prawdopodobnie do drapieżników. „Kiedy umieściłam w pobliżu węża, alarm rodziców sprawił, że pisklęta w gnieździe podskoczyły” – powiedziała. „Gdybym umieścił w pobliżu błotniaka błotniaka” — drapieżnego ptaka przypominającego jastrzębia, „reakcją na sygnał alarmowy ze strony rodziców było to, że pisklęta uchyliłyby się”. Pisklęta prawidłowo reagowały na różne sygnały alarmowe, co było satysfakcjonującym stwierdzeniem.

Kleindorfer badał także wspaniałego strzyżyka wróżkowego, ptaka śpiewającego, który waży mniej więcej tyle, co orzech włoski i ma zalotny, wyprostowany ogon. Pomimo fantazyjnych nazw, strzyżyki wróżkowe są powszechne w Australii. Są społecznie monogamiczne, ale rozwiązłe seksualnie – zasadniczo pozostają w otwartych małżeństwach – i wspólnie wychowują swoje młode. Prawdopodobnie mają o czym rozmawiać jeszcze więcej niż gęsi. Gniazda strzyżyków są mniej więcej wielkości złożonych ludzkich dłoni i zbudowane tak, aby zawierały blade, nakrapiane jaja, mniejsze niż miniatury. Kleindorfer i jej zespół wyposażyli gniazda w kamery i mikrofony i wkrótce odkryli coś, czego nie wiedzieli, czego szukać. „Matki w gniazdach organizowały inkubację – wołanie do jaj” – powiedziała mi. To było jak kołysanka. Dlaczego ptasia matka miałaby wydawać dźwięk, który mógłby przyciągnąć drapieżniki do gniazda? „Zarodki ptaków śpiewających nie mają dobrze rozwiniętych uszu, więc było to zupełnie nieoczekiwane” – powiedziała. „To zapoczątkowało dwudziestoletni projekt – dlaczego ona wzywa do jajek?”

Zespół porównał wołania inkubacyjne z nawoływaniami żebraczymi młodych piskląt. „To było bardzo dziwne” – wspomina Kleindorfer. „Każde gniazdo miało swój własny, odrębny zew żebraczy”. Co więcej, każde wołanie żebracze odpowiadało elementowi zewu wylęgającego matki. Sugerowało to, co zaskakujące, że ptaki mogą nauczyć się dosłownego języka ojczystego, będąc jeszcze w jaju. (Ludzie też to robią; francuskie i niemieckie dzieci wydają charakterystyczny płacz). Nawet „przybrane” pisklęta, które podczas fizycznego przenoszenia jaj z jednego gniazda do drugiego, nauczyły się żebraczych nawoływań od swoich przybranych matek, a nie od matek genetycznych. To była ważna wiadomość w świecie ornitologii. „Paradygmat uczenia się ptaków śpiewających — po wykluciu się, na podstawie pieśni ojca — został obalony” – stwierdziła. Ten sam proces wkrótce udokumentowano u większej liczby gatunków ptaków śpiewających.

Język jest często wymieniany jako cecha, która wyróżnia nas jako ludzi. Kiedy zapytałem Roberta Berwicka, lingwistę obliczeniowego MIT, o ptaki, stwierdził, że „nie próbują mowić cokolwiek w sensie Jamesa Joyce’a próbującego coś powiedzieć”. Mimo to zarówno on, jak i Kleindorfer wskazali, że ludzi i ptaki śpiewające łączy cecha, której brakuje wielu zwierzętom: jesteśmy „uczniami wokalnymi”, co oznacza, że ​​możemy uczyć się wydawania nowych dźwięków przez całe życie. (Nietoperze, wieloryby, delfiny i słonie też to potrafią). „Dla mnie najbardziej zdumiewające jest to, że każde pokolenie uczących się śpiewu ma swój własny dźwięk” – powiedział Kleindorfer. „Tak więc, tak jak nasz angielski różni się od angielskiego Szekspira, tak i ptaki śpiewające śpiewają zupełnie inne pieśni niż pięćset lat temu. Jestem tego pewien.” My, ludzie, od dawna próbujemy, często błędnie, odróżnić się od zwierząt innych niż ludzie, argumentując, że tylko my mamy dusze, używamy narzędzi lub jesteśmy zdolni do samoświadomości. Może powinniśmy zobaczyć, co mają do powiedzenia ptaki.

W wielu naszych najstarszych opowieściach zwierzęta odgrywają znaczącą rolę mówienia. Ewa ma niezapomnianą rozmowę z wężem. W mitologii nordyckiej dwa kruki, Huginn i Muninn, służą jako szpiedzy boga Odyna, szepcząc mu wieści ze świata. W wielu kulturach „język ptaków” odnosi się do języka boskiego, czyli doskonałego — języka aniołów. Jednakże w środowisku naukowym pogląd, że zwierzęta inne niż ludzie posługują się językiem, jest często postrzegany jako głupi i naiwny. Niektóre ptaki, jak papugi, mogą doskonale naśladować piły łańcuchowe lub szczekające psy; uczeni zazwyczaj nie uważają naśladowania za formę zrozumienia. Dominującym dogmatem jest to, że ptaki śpiewają albo po to, by zaimponować partnerom, albo w obronie swojego terytorium. (Podejrzewam, że większość ludzkiej komunikacji również można zaliczyć do tych kategorii). Na studiach nauczono mnie dziwniejszego, ale podobnie malejącego pomysłu: że ptaki śpiewające śpiewają rano, aby spalić tłuszcz, dzięki czemu są na tyle lekkie, że mogą latać w nocy. dzień. Najwyraźniej pomysł ten nie jest już traktowany poważnie.

Nawet wśród gatunków, które uważamy za bliższe nam samych, np. naczelnych, naukowcy mają tendencję do mówienia o „komunikacji” zamiast o „języku”. Trudno jednak powiedzieć, gdzie przebiega granica i co rozumiemy przez „komunikację”, ponieważ nawet bakterie komunikują się, jak zauważył Berwick. „Myślę, że najlepiej jest myśleć o języku nie jak o mowie, ale jak o zdolności poznawczej umysłu, która czasami prowadzi do mowy” – powiedział, podając przykład wewnętrznych rozmów, które prowadzimy ze sobą. Lingwista Noam Chomsky powiedział: „Jest mniej więcej tak samo prawdopodobne, że małpa udowodni zdolność językową, jak gdzieś na wyspie z gatunkiem nielotnych ptaków czekających, aż ludzie nauczą je latać”. Książka Chomsky’ego na temat ewolucji języka z 2017 roku, której współautorem jest Berwick, nosi tytuł „Why Only Us”.

Jednak przez lata niektórzy badacze uważnie przyglądali się kontekstom, w których powstają wokalizacje niektórych zwierząt. Pod koniec lat siedemdziesiątych dwie prymatolodzy, Dorothy Cheney i Robert Seyfarth, badały małpy werwetowe w Kenii. Vervets mają ciemne twarze i blade futro; są mniej więcej wielkości małego plecaka i polują na nie pytony, orły i lamparty. Cheney i Seyfarth udokumentowali coś niezwykłego: jedna nagrana wokalizacja werwetów sprawiła, że ​​koniczyny spojrzały w górę, prawdopodobnie w poszukiwaniu orłów; inny kazał im patrzeć w dół, prawdopodobnie w poszukiwaniu pytonów; a trzeci posłał ich wbiegając na drzewa, co było dobrą obroną przed zbliżającymi się lampartami. Młode koczkodany czasami błędnie używają tych wezwań, być może włączając lampartowy alarm dla guźca. Ale w miarę dorastania stają się coraz lepsze. Uczą się.

Nowsze pokolenie naukowców próbuje zrozumieć wokalizacje ptaków. Można powiedzieć, że okrzyki alarmowe sójek syberyjskich zostały częściowo przetłumaczone. Jeden z ich pisków wskazuje na siedzącego jastrzębia (co skłania inne sójki do łączenia się w grupę), drugi na latającego jastrzębia (sójki chowają się, co utrudnia ich dostrzeżenie), a trzeci na aktywnie atakującego jastrzębia (sójki latają na wierzchołki drzew) szukać napastnika i ewentualnie uciekać). Kiedy wesołe ptaki zwane sikorkami czubatymi wydają przeszywający dźwięk, inne sikorki mogą zareagować, zbiorowo nękając atakującego drapieżnika. Niektóre ptaki nawet kłamią. Drongo z rozwidlonymi ogonami – pospolite, niewinnie wyglądające małe, ciemne ptaki żyjące w Afryce – czasami naśladują sygnały alarmowe szpaków lub surykatek. Oszukani słuchacze uciekają przed nieistniejącym zagrożeniem, pozostawiając po sobie bufet dla drongo.

Sikora, widząc sowę, może wydać głośny dźwięk chick-a-dee-dee-deedodawanie czyny w odniesieniu do tego, jak niebezpieczny jest postrzegany drapieżnik. Zew ten rozumieją także kowaliki, które przyłączą się do tłumu i nękania drapieżnika, tworząc rodzaj sojuszu obronnego. Jeśli nagrasz australijskiego ptaka ostrzegającego przed pobliską kukułką – kukułki zostawiają jaja w gniazdach innych gatunków i często zabijają swoje przyrodnie rodzeństwo – ptaki w Chinach zrozumieją to wołanie.

Source link