ITo był wietrzny dzień na pustyni Sonora, kiedy grupa wolontariuszy pomocy humanitarnej wędrowała przez rozległy, zakurzony kanion, aby zostawić galony wody butelkowanej i fasoli w puszkach w miejscach, gdzie mogliby je znaleźć wyczerpani migranci.
Puste plastikowe butelki, zardzewiałe puszki i ślady stóp kierujące się na północ były jednymi z oznak działalności człowieka rozsianych pomiędzy wysokimi kaktusami saguaro i senita, w odizolowanej części pomnika narodowego Organ Pipe Cactus – około 20 mil (32 km) na północ od Granica USA-Meksyk.
To wyczerpujący teren, na którym nie ma zasięgu telefonii komórkowej kryzys klimatyczny pomógł przekształcić się w jeden z najbardziej śmiercionośnych przejść migracji lądowej na świecie. Stało się również bardziej niebezpieczne dla grup pomocy humanitarnej, próbujących zapobiec śmierci migrantów na pustyni.
Warunki środowiskowe nie zniechęcają wolontariuszy. Ale w przeddzień nadchodzącej sekundy Administracja Trumpawszyscy zostali poproszeni o zachowanie anonimowości, podczas gdy pracownicy pomocy humanitarnej przygotowują się na nową falę represji ze strony sił państwowych i prawicowej milicji.
„Dyskus w prawicowym radiu wywołuje dreszcze. Przybycie na granicę w charakterze strażników to nie tylko coś, co ludzie mogą zrobić, ale coś, co powinni zrobić, aby udowodnić, że są prawdziwymi Amerykanami” – powiedział jeden z wolontariuszy, 36-latek z północno-zachodniego regionu Pacyfiku, który był wolontariuszem w organizacji Ajo Samaritans i No More Deaths przez osiem lat.
„Martwię się również większą kryminalizacją, gdy lokalni sędziowie i sądy dostaną się w ręce Trumpy Republikanów. To jasne, że podążamy drogą, w której sądy są coraz częściej wykorzystywane przeciwko aktywistom” – powiedziała 29-letnia wolontariuszka z Pensylwanii, która również brała udział w pokojowych akcjach protesty przeciwko rurociągom paliw kopalnych gdzie dziesiątki działaczy klimatycznych zostało oskarżonych i pozwanych na podstawie zmyślonych zarzutów.
Ruch humanitarny ma powody do zmartwień.
Podczas pierwszej kadencji Trumpa dziewięciu wolontariuszy No More Deaths było ściganych za prowadzenie działalności humanitarnej, m.in Doktora Scotta Warrenadziałacz na rzecz ochrony granic i geograf akademicki, który przez trzy lata bronił się przed wieloma zarzutami o wykroczenia i przestępstwa. Celem inwigilacji i nalotów były także grupy humanitarne i inne osoby krytyczne wobec budowy muru granicznego i egzekwowania prawa przy użyciu brutalnej siły.
Tym razem Trump i jego sojusznicy zagrozili, że życie migrantów, osób ubiegających się o azyl i ich amerykańskich dzieci stanie się nieznośne. The Projekt 2025 plan i obietnice wyborcze Trumpa obejmują masowe zatrzymania i deportacje, separacje rodzin, jeszcze bardziej drakońskie egzekwowanie przepisów granicznych – i dalej ograniczając dostęp do azylu.
„Oczekujemy, że patrole graniczne i uzbrojone grupy milicji wykażą się większą śmiałością i będą działać z większą bezkarnością, co może być jeszcze gorsze niż za pierwszej prezydentury Trumpa” – powiedziała Aryanna Tischler, rzeczniczka organizacji No More Borders, która powstała w odpowiedzi na Billa Nieudane zapobieganie Clintonowi poprzez odstraszającą politykę graniczną.
Wydaje się, że groźby i antyimigrancka retoryka ośmieliły już niektórych bojowników.
W prowizorycznym obozowisku dla migrantów, około 250 mil na wschód, w Sasabe, Arizonawolontariusze zgłosić wzrost w milicji cywilnej od wyboru Trumpa. „Przychodzą ubrani w mundury wojskowe, aby nękać ludzi i wpadać w twarz migrantom” – powiedziała Sally, emerytowana pielęgniarka i wolontariuszka w Green Valley-Sahuarita Samaritans. „W miarę pogarszania się retoryki, rośnie także nienawiść do migrantów i pracowników organizacji humanitarnych”.
AZepsuty system imigracji i azylu w Ameryce został poprawiony przez Administracja Bidena. W efekcie większość migrantów przebywających obecnie na granicy albo oczekuje na wizytę w ramach programu CBP One (który Trump zagroził zamknięciem już pierwszego dnia) lub będą ubiegać się o azyl po oddaniu się w ręce funkcjonariuszy Straży Granicznej.
Jednak wiele osób nie ma możliwości ubiegania się o azyl w ramach coraz bardziej restrykcyjnego systemu amerykańskiego, więc płaci kojoty (przemytników ludzi) do przekroczenia pustyni.
Dla niektórych oznacza to przemierzanie pięknego, ale trudnego terenu parku narodowego Organ Pipe, który graniczy z Meksyk. Obie strony oddziela ściana z wysokich na 30 stóp stalowych listew, której budowa kosztowała miliardy dolarów i spowodowała znaczne szkody środowiskowe i społeczne. Jednak kojoty z łatwością przecinają ścianę za pomocą dostępnych na rynku pił, które następnie łatają wykonawcy wynajęci przez amerykański Urząd Celny i Ochrony Granic (CBP).
W pewnym miejscu, kilka mil na zachód od przejścia granicznego Lukeville-Sonoyta, mała farma kóz po stronie meksykańskiej wydaje się być popularnym miejscem do przekraczania muru. Naprawy są datowane białą farbą. Miejsce to znane jest jako stacja nr 1 – pierwsza z sześciu statycznych beczek na wodę zainstalowanych przez Humane Borders latem 2023 r., po tym, jak tysiące osób ubiegających się o azyl z całego świata nagle zaczęły tędy przechodzić. Przedmioty wyjęte ze śmieci mogą obejmować laminowaną karteczkę samoprzylepną z danymi kontaktowymi osoby w Nowym Jorku, certyfikat pływania kajakiem i funty egipskie.
Liczby są znacznie niższe, ale widać oznaki wzmożonej aktywności na ścianie i na pustyni.
W tygodniach od wybórTom Wingo (77 l.), emerytowany pedagog i wolontariusz Humane Borders, prowadzi misje zwiadowcze w odizolowanych częściach pustyni, szukając śladów i innych dowodów niedawnej działalności człowieka, które sugerują, że przez tę miejscowość przechodzą migranci – dlatego będą potrzebowali wody. „Więcej ludzi idzie przez pustynię, potrafię czytać znaki, i przez bardziej niebezpieczne obszary, do których trudniej jest nam dotrzeć.
„Cokolwiek zrobi Trump, będziemy musieli się dostosować, ponieważ najważniejsze jest to, że nie chcemy, aby ktokolwiek tam zginął” – powiedział Wingo.
Pustynia jest obecnie bardzo sucha. Naturalne górskie łaźnie wodne, zwane tinajos, z których korzystają migranci – i dzika przyroda – wyschły po słabych monsunach i praktycznie braku opadów tej zimy. Kaktusy są wyschnięte i opadające, a ziemia twarda i zakurzona, co utrudnia imigrantom, którzy muszą przejść około 60 mil od granicy, aby dotrzeć do autostrady międzystanowej.
Obecnie zimowe wiatry niosą przez kanion kolczaste łodygi nikczemnego kaktusa cholla-misia, które są bolesne i trudne do usunięcia z butów i ciała bez szczypiec. Po zachodzie słońca temperatura gwałtownie spada, więc każdy, kto zachoruje i zostanie pozostawiony w domu, może zamarznąć. Mimo to jest to najłatwiejszy czas na przebywanie na pustyni. Kilka ostatnich lat było śmiertelnie gorących, z temperaturami przekraczającymi 38 stopni Celsjusza do października.
„Pustynia zawsze była niebezpieczna dla migrantów, a wolontariuszom coraz trudniej jest bezpiecznie wykonywać zrzuty wody podczas brutalnego letniego upału” – powiedziała Cheryl Opalski, emerytka, która co roku spędza sześć miesięcy jako wolontariuszka w Ajo Samaritans. „Nie wiemy, co się stanie, ale jeśli Trump zamknie system azylowy, znacznie więcej osób może mieć poczucie, że pustynia jest ich jedyną opcją”.
Reelekcja Trumpa następuje w momencie, gdy pomoc humanitarna na pograniczu staje się jeszcze ważniejsza.
Kryzys klimatyczny w coraz większym stopniu skłania ludzi z Ameryki Łacińskiej i całego świata do migracji i ubiegania się o azyl w USA ze względu na susze, powodzie, fale upałów i inne ekstremalna pogoda wydarzenia czynią ich ojczyznę nieznośną. Jednocześnie pustynia Sonora jest również bardziej niebezpieczna ze względu na ekstremalne upały i suszę, które spotęgowały trzydzieści lat militaryzacji, co zmusiło ludzi do wybierania dłuższych i bardziej odizolowanych tras.
Niemal wszędzie wolontariusze zostawiają wodę na pustyni, znaleźli też ludzi, którzy zmarli.
Według jednego z badaczy od 1981 roku na pustyni odnaleziono co najmniej 4329 szczątków ludzkich. projekt mapowania śmierci migrantów przez Humane Borders i Biuro lekarza sądowego hrabstwa Pima. Obejmuje to 979 szczątków w latach 2020–2024 – w porównaniu z 707 w poprzednich pięciu latach. Grupy humanitarne, a także pracownicy parków i CBP regularnie odkrywają nowe szczątki, często po miesiącach lub latach narażenia. W sumie prawie 1600 szczątków pozostaje jeszcze niezidentyfikowanych, a prawdopodobne jest, że na pustyni zaginęło jeszcze wiele ciał.
Większość zgonów ma miejsce w miesiącach letnich na obszarach pozbawionych zasięgu telefonii komórkowej – w miejscach, do których trudno jest dotrzeć pracownikom pomocy na kroplach wody oraz misjach poszukiwawczo-ratowniczych. Grupom humanitarnym zabrania się używania jakichkolwiek pojazdów – samochodów, rowerów, a nawet taczek – w Organ Pipe, Cabeza Prieta i innych parkach narodowych w celu ochrony środowiska. Pojazdy CBP mogą poruszać się swobodnie.
„Ostatnie cztery lata pod rządami Bidena nie były pomyślne dla migrantów, ale pracownicy pomocy humanitarnej nie byli celem” – powiedział weteran wolontariuszy Ajo Samaritans. „Pod rządami Trumpa wróciliśmy do bycia wrogiem, a nienawistne ataki na migrantów i aktywistów muszą uczynić nas bardziej bezbronnymi”.
Barbara Jones, emerytowana kierowca ciężarówki, która utrzymuje stacje wody dla Humane Borders, powiedziała: „Nie będziemy się bać, cokolwiek zrobi Trump i cokolwiek zrobią strażnicy. Bardziej martwię się o ludzi umierających na pustyni”.